Uwierzyć pisarzowi

Sięgnąłem ostatnio po „Nagie słówka” – powieść Ewy Przybylskiej przeznaczoną dla dorosłego czytelnika. Zaintrygował mnie tytuł – chciałem wiedzieć, jakie słowa kryją się za – nomen omen – słówkami. Szybko zostałem wciągnięty w wir rodzinnego dramatu – a gdzieś między wierszami znalazły się bardzo interesujące rozmowy o literaturze.

„Nagie słówka” to opowieść o rodzinie tkwiącej w trudnej sytuacji. Małgorzata zwana Margarytą – córka Kamili, żona Antoniego, mama Zosi i Kuby – kiedyś porzuciła karierę na rzecz małżeństwa i macierzyństwa. Teraz robi doktorat – i to staje się najważniejsze. Jej bliscy – zwłaszcza nastoletnie dzieci – bardzo na tym cierpią. Zosia i Kuba największe oparcie mają w babci – kobiecie silnej, mądrej i empatycznej. To właśnie jej zwierzają się ze spraw istotnych i błahych. Nie brakuje też okołoszkolnych dyskusji związanych z literaturą. Kamila celną uwagą potrafi sprawić, że jej wnuki spojrzą zupełnie inaczej na lektury.

Kuba musi się nauczyć na pamięć wiersza Marii Konopnickiej „Jaś nie doczekał”. Nie podoba mu się ta perspektywa i skarży się babci:

„- Czy ta Konopnicka nie miała nic innego do roboty, tylko pisać wiersze? – spytał z pretensją.
– Nic innego.
– Dlaczego takie długie?
– Kochała słowa – wyjaśniła.”

A oto inna rozmowa o szkole. Tym razem Zosia skarży się na polonistkę (zwaną Ciumcią) i na Balzaka:

„- Muszę się poskarżyć, babciu Milu, na Balzaka. Te jego trzydziestoletnie kobiety są stare jak mumie. Nie wiesz, dlaczego on pisze o wszystkim tak dokładnie?
– Taki był wtedy styl.
– Absolutnie nie rozumiem, dlaczego mam czytać piśmidła w starym stylu, które na dodatek nie są lekturą obowiązkową. Ale ta nasza Ciumcia od polskiego uparła się, bo ona lubi Balzaka.
– Lubisz Andersena?
– Pytanie!
– Też jest w starym stylu.
– A Brzechwę?
– Pewnie.
– Dobrze wiesz, że pchła to insekt. A jednak uwierzyłaś Brzechwie, choćby na czas czytania, że ona chodzi w kapeluszu i że jest bezczelną kłamczuchą.
– To nie to samo, babciu.
– Dokładnie to samo. Książki istnieją po to, aby nawet najbardziej wąski umysł, z poszufladkowanymi uczuciami, uwierzył choćby na krótko, że obok istnieje coś szerszego, coś, co unosi albo oburza. Co każe nam płakać, albo śmiać się nieprzytomnie. Zgadza się?
– Tak jakby – mruknęła Zosia, patrząc uważnie swymi brązowymi oczyma, w których już ukazały się iskierki uśmiechu.
– Sama mówiłaś, że »Ania z Zielonego Wzgórza« to twoja najlepsza przyjaciółka.
– Jezu, miałam wtedy dziewięć lat!
– Do dziś tak myślisz.
– Jak się z tobą, babciu Milu, rozmawia o książkach już przeczytanych, to człowiek nieraz chciałby sprawdzić, czy naprawdę było w nich to, co ty tam znalazłaś.
– W tym rzecz. Sprawdzając, znalazłabyś.
– U Balzaka nie znajdę nikogo znajomego – oświadczyła Zosia.
– A nieznajomi cię nie interesują? Tacy już całkiem niemodni, a mimo to jakby jedni z nas. Miłość i nienawiść są wieczne”.

Czy zgadzacie się z Kamilą? Czy taka jest rola książek? Zastanawialiście się, co chcecie przekazać w swoich powieściach?

Możemy o tym porozmawiać także na najbliższym kursie Praca nad Tekstem, który rusza 10 stycznia 2018 r. Podczas miesięcznych warsztatów możecie pracować nad swoimi powieściami w kameralnej atmosferze. Są jeszcze miejsca. Szczegóły znajdziecie tutaj.

Zapraszam!

Źródło cytatów: Ewa Przybylska, Nagie słówka, Wydawnictwo Siedmioróg, Wrocław, 2000.
Źródło grafiki: https://pl.wikipedia.org/wiki/Honoré_de_Balzac

4 Replies to “Uwierzyć pisarzowi”

  1. <>
    Jakie to prawdziwe i jakie piękne!

    1. Michal_Pawel_Urbaniak says: Odpowiedz

      Prawda?:)

  2. Kasia Alias Kinga says: Odpowiedz

    Nie bardzo rozumiem na czym polega problem tej rodziny. Nie czytałam więc będę zgadywać.
    Matka stara się nadrobić lata, które poświęciła na wychowanie dzieci. Jak dla mnie, to jest zdrowa chęć samorozwoju.
    Dziećmi zajmuje się babcia, rozmawiają o literaturze. Czego chcieć więcej?
    Kobiety, podobnie jak mężczyźni mają ambicje, chcą się rozwijać. Oprócz macicy posiadają także mózg, przez wieki wieków niedoceniany.

    1. Michal_Pawel_Urbaniak says: Odpowiedz

      Wszystko prawda, ambicje ma się niezależnie od płci. Wiesz, Kasiu, problem w tej książce polega na tym, że matka w ogóle przestaje dbać o dzieci czy je zauważać. A one jej potrzebują (Zosia skarży się babci: „Zrozum, babciu Milu, u ciebie mi super, ale człowiek chciałby mieć od czasu do czasu kawałek matki”). Ale tu już odeślę Cię do lektury:)

Dodaj komentarz