O przedmiotach, miłości i literaturze

Jak wiecie, tegorocznym laureatem Paszportu „Polityki” w kategorii „literatura” został Marcin Wicha. Tę nagrodę otrzymał za esej Rzeczy, których nie wyrzuciłem. Można tę książkę nazwać intymnym portretem żałoby – ale także świadectwem miłości do matki.

Rzeczy, których nie wyrzuciłem to bardzo osobista książka eseistyczna. Marcin Wicha porządkuje rzeczy, które należą do jego zmarłej matki (jak pisze: „Nie znikniemy bez śladu. A nawet jak znikniemy, to zostaną nasze rzeczy, zakurzone barykady”). Jednocześnie wspomina, buduje obraz silnej, niepokornej kobiety funkcjonującej na własnych zasadach w niełatwych czasach. Próbuje ją zrozumieć. W kolejnych rozdziałach jest oszczędny w słowach, udowadnia swoją erudycję, pozostaje także bardzo czuły dla matki.

W tej pozycji znalazło się też wiele cytatów poświęconych książkom („Były naszym tłem. Tkwiły w każdym kadrze. Znałem ich grzbiety, zanim rozpoznałem w czarnych znakach litery. Całe życie z nich wróżyłem. Szukałem puent”). Fascynująca jest podróż autora przez rodzinny księgozbiór. Jeden z ciekawszych – i nieco lżejszych w tonie – rozdziałów to ten, w którym czyta on Emmę Jane Austen – jedną z ulubionych lektur matki. Dochodzi do ciekawych wniosków:

Emma jest jak Kubuś Puchatek: grupa postaci, zasadniczo poczciwych, chociaż niepozbawionych wad, snuje się po rolniczej okolicy. Bohaterowie składają sobie wizyty i mówią. Gadają. Ględzą. Konwersują. Troski materialne nie odgrywają większej roli. Prosiaczek zawsze znajdzie żołędzie. Puchatek z trwogą opróżnia ostatnią baryłkę miodu, ale w następnym rozdziale spiżarnia jest pełna, więc wszyscy wędrują zagrać w misie-patysie.

W Emmie oprócz ekonomicznej stabilizacji uspokaja sam rytm zdań »Ach, ten to ma frazę« – mówimy z satysfakcją. Fraza – to znaczy, że tekst został zbudowany ze zdań tak długich i skomplikowanych, że publiczność, zapomniawszy o sensie, wpatruje się, jak autor, dzielny linoskoczek, żongluje przydawkami i zmierza, ale nie, zaraz spadnie, uff, odzyskał równowagę i triumfalnie dociera do kropki. Aplauz.
W Emmie zdania nie próbują niczego udowadniać, nigdzie się nie spieszą, niosą z sobą imiesłowy gotowe zatrzymać bieg opowieści i rozlać się w krótką dygresję. Dodać ironiczną uwagę natury ogólnej, podczas gdy główny nurt pozostaje klarowny i jasny. Z książek, które znam, ta najbardziej przypomina strumyk (w Stumilowym Lesie, rzecz jasna)”.

Zostawmy Emmę i Stumilowy Las. Rzeczy, których nie wyrzuciłem to literacki pomnik ciekawej kobiety, którą mogą poznać rzesze czytelników. Literatura może nieść w sobie pewne ocalenie dla tych, których kochamy. Na kursach często pojawiają się osoby, które poprzez pisanie chcą upamiętnić w książce kogoś bliskiego, jego historię.

Może i ty masz taką twórczą potrzebę. Chcesz napisać o kimś bliskim? Nie wiesz, czy wypada, czy potrafisz? Obawiasz się, że nigdy nie będziesz w stanie wykrzesać z pióra tych pierwszych słów? Na kursach dobrze rozumiemy te marzenia i obawy. Przełam się, sprawdź sam! Najbliższy Internetowy Kurs Podstawowy rusza 28 lutego 2018 r. Szczegóły znajdziesz tutaj:

http://www.pasjapisania.pl/kurs-podstawowy-2.html

Zobaczymy się?

Źródło cytatów: Marcin Wicha, Rzeczy, których nie wyrzuciłem, Wydawnictwo Karakter, Kraków 2017.

One Reply to “O przedmiotach, miłości i literaturze”

  1. Nie ma wstydu, jeśli chodzi o pisanie. To przecież najprawdziwsza fikcja. Czytelnik, jak kochanka wszystko weźmie na klatę, byle inteligentnie z uczuciem i nad wyraz prawdziwie, hi, hi.

Dodaj komentarz