Fabuła na wyciągnięcie ręki

W „Morderstwie na plebanii” Agathy Christie w St. Mary Mead zostaje zamordowany uciążliwy członek rady parafialnej. Kiedy na prowincję przyjeżdża uznany pisarz, zaczyna się interesować tą sprawą z czysto twórczego punktu widzenia.

Panna Marple, jedna z najbardziej znanych postaci literatury kryminalnej, stworzona przez Agathę Christie detektyw-amator, sympatyczna staruszka ze St. Mary Mead miała swój powieściowy debiut w Morderstwie na plebanii. W tej książce na plebanii zostaje zastrzelony pułkownik Lucjusz Protheroe. Wrogów mu nie brakowało. Sytuacja się komplikuje, kiedy do zbrodni przyznają się jednocześnie dwie osoby – Anna Protheroe, żona pułkownika, i Lawrence Reeding, jej kochanek. Ale kto tak naprawdę pociągnął za spust? Podejrzanych jest znacznie więcej. Jeśli mielibyście ochotę na dobry, klasyczny kryminał – Morderstwo na plebanii świetnie się sprawdzi. We wpisie znajdziecie zdjęcia z dwóch ekranizacji (w rolę panny Marple wcielały się kolejno Joan Hickson i Geraldine McEwan).

W tej powieści epizodycznie pojawia się również pisarz – to siostrzeniec panny Marple, Raymond (tutaj Rajmud) West. Ciocia Jane mówi o nim nie bez ironii: „Rajmund wstaje bardzo późno – zdaje się. że pisarze częstokroć wstają późno. Pisze bardzo mądre książki, chociaż w rzeczywistości ludzie nie są nawet w połowie tak wstrętni, jak ich przedstawia”.

Podczas spotkania z pastorem Leonardem Clementem (narratorem powieści) i jego żoną Gryzeldą dochodzi do interesującej twórczej dyskusji. Raymond zapala się do nowego pisarskiego pomysłu. Zobaczcie:

„- A propos śmierci – wtrąciła Gryzelda. – Czy wie pan, że mieliśmy tu morderstwo?
Rajmund West ruchem papierosa odtrącił ten temat.
– Morderstwa są wulgarne — oświadczył. – Nie interesuję się nimi.
Nie dałem się ani przez chwilę zwieść tym słowom. Nie ma człowieka, który by się nie pasjonował morderstwami. Ludzie prości, jak Gryzelda i ja, przyznają się do tego faktu, ale każdy człowiek z gatunku Westa musi udawać znudzenie – w każdym razie przez pierwsze pięć minut. Panna Marple jednakże zdradziła siostrzeńca, mówiąc:
– Podczas kolacji o niczym innym nie rozmawialiśmy.
– Bo ja się bardzo interesuję miejscowymi nowinkami – wyjaśnił skwapliwie Rajmund. Uśmiechnął się przy tym do panny Marple dobrotliwie i wyrozumiale.
– Ma pan jakąś teorię? – spytała go Gryzelda.
– Logicznie rzecz biorąc – rzekł Rajmund West, znów wywijając papierosem – pułkownika Protheroe mogła zabić tylko jedna osoba.
– Tak? – przynagliła Gryzelda. Oczy wszystkich zawisły na ustach pisarza.
– Ksiądz proboszcz – oznajmił West, wskazując na mnie oskarżycielskim ruchem. Jęknąłem przerażony. – Wiem oczywiście, że ksiądz proboszcz tego nie zrobił — uspokoił mnie West. – Życie nigdy nie układa się tak, jak powinno. Ale proszę tylko pomyśleć, jaki by to był dramat… jaki doskonały węzeł dramatyczny – członek rady parafialnej zamordowany na plebanii przez proboszcza. Palce lizać!
– A pobudki? – spytałem.
– O, to ciekawe. – West wyprostował się. nie zwracając nawet uwagi na to. że mu zgasł papieros. – Może kompleks niższości. Albo zbyt wiele zahamowań psychicznych. Chętnie bym opisał taką historię. Niesłychanie skomplikowana sprawa. Tydzień po tygodniu, rok po roku proboszcz widuje tego człowieka: na zebraniach parafialnych, podczas prób chóru chłopięcego, przy zbieraniu ofiar, które pułkownik przynosi polem do ołtarza. Czuje do niego niechęć, którą wciąż w sobie tłumi. To niechrześcijańskie uczucie, proboszcz nie powinien dopuszczać do jego rozwoju. Niechęć więc tli się w nim, ukryta głęboko, aż pewnego pięknego dnia… – (…) zrobił wymowny gest.
Gryzelda zwróciła się do mnie:
– Miałeś kiedy takie uczucie, Len?
– Nigdy – odpowiedziałem zgodnie z prawdą.
– A jednak nie tak dawno życzył mu ksiądz proboszcz śmierci – zauważyła panna Marple. (…)
– Niestety tak – powiedziałem. – Była to głupia uwaga, ale doprawdy spędziłem w jego towarzystwie bardzo męczący ranek.
– Szkoda wielka – rzekł West. – Bo, oczywiście, gdyby podświadomość księdza proboszcza rzeczywiście planowała zabójstwo, nie pozwoliłaby księdzu nigdy wypowiedzieć takiej uwagi na głos – westchnął. – Moja teoria rozpada się w gruzy. Mamy przypuszczalnie do czynienia z bardzo pospolitym morderstwem”.

Jak się wam podoba ten fragment? Czy potraficie podobnie układać gotowe fabuły?

Jeśli chcecie popracować nad swoimi powieściami czy opowiadaniami, zapraszam was serdecznie na najbliższą Pracę nad Tekstem. Warsztaty ruszają 20 czerwca. Trwają już zapisy:

http://www.pasjapisania.pl/kurs-praca-nad-tekstem.html

Niech lato rozpocznie się pisarsko!

Źródło cytatów: Agatha Christie, Morderstwo na plebanii, przeł. Wacława Komarnicka, Wydawnictwo Dolnośląskie, Wrocław 2000.
Źródło grafiki: https://sweetbabyveg.com/2015/05/15/wild-about-bees-and-miss-marple/murder-at-the-vicarage-joan-hickson/ i http://periodfilms.ru/load/37-1-0-419

Dodaj komentarz