Kim była piękna nieznajoma? Rozstrzygnięcie KONKURSU

Zakończył się już konkurs z książką Barbary Sęk w tle. Trzeba było dokończyć jedną ze scen powieści – poradziliście sobie wyśmienicie z tym zadaniem. Kto zwyciężył?

Zakończył się już drugi konkurs na blogu Pasji Pisania. Oboje z Barbarą Sęk chcieliśmy wszystkim podziękować za udział, za podjęcie kolejnego twórczego wyzwania. Wszystkie prace konkursowe znajdziecie tutaj.

Pora ogłosić wyniki konkursu! Oddaję głos Basi Sęk:

Na początku chciałabym serdecznie podziękować wszystkim, którzy zechcieli wziąć udział w konkursie. Napłynęło więcej prac niż się spodziewałam. Wszystkie na wysokim poziomie, co nie ułatwiło mi werdyktu. W zasadzie kończąc napisany przez kogoś fragment, mamy dwie możliwości. Albo dostosujemy styl do pierwotnej wersji albo przerobimy tekst na swoją modłę. I rzeczywiście albo doskonale wpisywaliście się w stylistykę mojego fragmentu albo pozwoliliście sobie na wariację, zmieniając nawet gatunek. Bardzo mnie cieszy taka kreatywność i zabawa. Pokazaliście, że każdy ma niepowtarzalne pióro i teksty literackie nigdy nie będą takie same, choćby dotyczyły tej samej tematyki, choćby ktoś próbował nam narzucić jakiś ton.

Ostatecznie zdecydowałam się przyznać trzy główne nagrody.
Aleksandrze za dostosowanie sceny wyjściowej do swojego stylu oraz stworzenie świetnej kompozycji i narracji w pięknym, bardzo klimatycznym i obrazowym stylu.
Lucy za stworzenie klimatu, świetne opisy zarówno przestrzeni, jak i odczuć bohaterów i końcowy suspens wprowadzający do tekstu kolejną zagadkę, tajemnicę.
Magdzie za bardzo naturalne dialogi i atrybucje z reżyserią postaci i idealnie wpasowanie się w klimat i styl fragmentu wyjściowego.

Serdecznie gratuluję i jeszcze raz wszystkim dziękuję, że poświęciliście czas na konkurs. Czytanie prac, gdzie zawarte są alternatywne rozwiązania fabularne dla własnego tekstu to bardzo ciekawe doświadczenie i dla mnie również było miłą i ciekawą przygodą. Niezwykle inspirującą!

A oto zwycięskie prace:

Praca Aleksandry

„Tomek miał dobry wzrok i widział ich doskonale. Za to przestał zauważać wszystko inne wokół. Ruch uliczny zwolnił, a potem zupełnie się zatrzymał, tło rozmyło się jak na portretowym zdjęciu. Kadr. Zbliżenie. Pstryk. Déjà vu. On i ona. Mężczyzna i kobieta. Ojciec i … No właśnie, ojciec i kto? Gdzie on to już widział? Skąd zna tę kobietę? Był pewien na bank, że już się kiedyś spotkali. Tylko gdzie? Kiedy? Na pewno bardzo dawno, bo wspomnienie było odległe i mgliste. Coś mu jednak nie pasowało. Coś było inaczej. Szukał punktu zaczepienia. Kolor włosów? Ubranie? Makijaż? Fryzura? Nic, pustka w głowie. Kto to jest? I skąd ją do cholery zna?
Te i podobne pytania nie dawały Tomkowi spokoju przez cały wieczór. Chyba każdy zna to męczące uczucie, kiedy próbujesz sobie pilnie coś przypomnieć, jakieś słowo, tytuł, melodię, nazwisko, cokolwiek, i masz to dosłownie na końcu języka, ale w ostatniej chwili to ci się wymyka, ucieka, wyślizguje z rąk, umyka i chowa, gdy prawie masz to w garści. Cholernie irytująca sprawa. Nie możesz przestać o tym myśleć, bo to drażni, łaskocze, doskwiera. Nie pozwala skupić się na niczym innym, musisz sobie przypomnieć, natychmiast, teraz, bo zwariujesz. Tak było właśnie tego popołudnia. Choć starał się zachowywać pozory beztroski, z tyłu głowy ciągle pojawiała się ciemnowłosa kobieta. Piękna nieznajoma. Znajoma nieznajoma. Niech to szlag! Nie pomagało też to, że cała czwórka próbowała zatuszować niesmak po scenie, która rozegrała się na ulicy i nikt nie poruszał drażliwego tematu. Każdy starał się poruszać zupełnie neutralne tematy, ale co jakiś czas zapadała drętwa cisza. Fuck. Kto to, do cholery, jest?
Wreszcie wieczorem, gdy położył się zmęczony do łóżka, senny po kilku wypitych drinkach, dosłownie tuż przed samym zaśnięciem, na granicy dwóch światów, gdzieś pomiędzy, w stanie, który nie jest ani jawą, ani snem, ale ma w sobie sporo elementów jednego i drugiego, w końcu zaskoczyło. Ha! Jest! Mam! Wiem! Po czym natychmiast zasnął.
***
Było grudniowe popołudnie, a zimowy zmierzch już całkiem spowił miasto, choć była dopiero czternasta. Sypał drobny śnieg. Tomek miał szkarlatynę i nie chodził do szkoły. Powinien właściwie leżeć cały czas w łóżku, ale nudziło mu się tak strasznie, że cichcem wymknął się z pokoju i jak zwykle przed świętami, zaczął myszkować po szafkach w poszukiwaniu gwiazdkowych prezentów. Znał skrytki rodziców, które choć coraz bardziej wymyślne, były natychmiast przez syna odkrywane. Jednak tego dnia poszukiwania okazały się bezowocne. Niczego nie znalazł w spiżarni za słoikami z kompotem, ani w schowku na narzędzia pod schodami, nie było też nic szafie z pościelą, nie było nawet w bieliźniarce mamy. Nic! Kompletnie nic! Czyżby nie zasłużyli w tym roku na prezenty? Zawiedziony, wszedł się do gabinetu ojca. Wiedział, że nie wolno mu szperać i bałaganić w jego rzeczach, ale pokusa była silniejsza. Wspiął się na krzesło i zaczął sprawdzać, co znajduje się na górnej półce za książkami. Pomyślał, że to świetne miejsce, by ukryć klocki Lego albo zdalnie sterowany samochód. Trudno było dosięgnąć, więc wspiął się na palce. Nagle stracił równowagę i runął z krzesłem na podłogę, a w ślad za nim encyklopedia, słownik języka polskiego oraz geograficzny atlas świata. Gdy siedział już na dywanie i rozmasowywał obolałe cztery litery, z regału spadła jeszcze jedna książka, z której wypadło świadectwo maturalne ojca i pogniecione zdjęcie. Najpierw zainteresowało go świadectwo, do tej pory pamięta, że zdziwił się, że nie ma na nim samych piątek, choć rodzice zawsze przedstawiali mu się jako wzorowi uczniowie. Potem wziął do ręki fotografię. Młody roześmiany ojciec w białej koszuli, z rękami w kieszeniach, a naprzeciwko niego … hmm… to nie matka. Ani siostra matki. Ani siostra ojca. Ani nikt z bliższej ani dalszej rodziny. Ani w ogóle nikt kogo zna. Młoda ładna kobieta w czarnej sukience i butach na obcasie, ciemne włosy wysoko spięte w kok. Zdjęcie było pogniecione, przerwane i nierówno sklejone taśmą. Zdążył jeszcze przeczytać na odwrocie „Bal Maturalny 1980”, gdy w drzwiach stanął ojciec i wkurzył się zupełnie nieadekwatnie do sytuacji; wyrwał mu fotografię i odłożył wysoko na regał. Tego dnia pierwszy raz w życiu na niego wrzasnął:
— Wyjdź stąd natychmiast i nigdy więcej nie grzeb w moich rzeczach!
***
Nie znał jej, ale był pewien, że to ta sama osoba, którą wczoraj widział przed restauracją, a elementem, który się w tej układance nie zgadzał, był wiek. Na fotografii oboje byli bardzo młodzi, a kobieta na ulicy była w wieku jego matki. Nie ulegało jednak żadnej wątpliwości, że to ta sama osoba. Tej twarzy nie dało się pomylić z żadną inną. A więc wszystko jednak się zgadzało; trzydzieści lat temu młodzi, teraz starzy. Bingo.
— Kto to jest, do licha? Jakaś jego była laska? Fuck. Na to wygląda. Niezła historia. — Tomek obudził się z postanowieniem jak najszybszego rozwikłania tej zagadki.”

Praca Lucy

„— A to kto? — Kasia nie potrafiła ukryć zdziwienia.
— Nasz ojciec, nie poznajesz? — Tomek próbował zażartować, chociaż dobrze wiedział co miała na myśli.
Jarek spojrzał na Kasię, podszedł do niej i objął w pasie. Ale ona nawet nie drgnęła, tylko jak zahipnotyzowana wpatrywała się, w stojących naprzeciwko, ojca i kobietę. Dlaczego miała wrażenie, że jest między nimi coś, czego nie powinno być? Intymna więź, która wznosi się wraz ze wschodzącym słońcem i próbuje schować wśród ulicznego kurzu. Nawet z tej odległości dostrzegła wzrok ojca-przenikliwy, zachłanny, próbujący zapamiętać każdy szczegół. Kasia nie mogła przypomnieć sobie, gdzie wcześniej widziała podobne spojrzenie.
Tomek obrócił się na pięcie.
— Chodźmy do środka, to nie ma sensu. Przecież nie będziemy przyglądać się starszemu jak jakieś przedszkolaki.
— Masz rację — przytaknął Jarek. — Pizza pewnie jest już zimna.
Wtedy Kasia wyrwała się z objęć Jarka, wbiegła na ulicę i mijając, stojące na drodze, dostawcze auto, stanęła obok ojca. Ten zaskoczony wypuścił z uścisku dłoń kobiety.
— Kasia co ty tu robisz?
— Przyszliśmy coś zjeść. — Wskazała kierunek, gdzie przed trattorią nadal stali Tomek i Jarek. Przeniosła wzrok na stojącą obok kobietę. Gwar ulicznego zgiełku, miał w sobie coś kojącego, tak samo jak jej łagodne rysy twarzy. Obok nich przejechało auto z dużą prędkością-zapach spalin wymieszał się z intensywną wonią kobiecych perfum.
— Dagmara to jest Kasia, moja córka. — Na czole Nowaka pojawiły się krople potu. — Dagmara jest moją wspólniczką — dodał pospiesznie.
Dagmara. Kasia miała wrażenie, że imię kobiety odbiło się echem. Uścisnęła wyciągniętą dłoń-ciepłą i delikatną. Przeszedł ją dreszcz i uczucie dejavu. To niemożliwe, żeby ta sytuacja już kiedyś się zdarzyła. Ale te ciemne włosy i malinowe usta… Zamglony obraz wkradł się do jej głowy, który z każdą chwilą ustępował pewności, że to spotkanie nie jest ich pierwszym”.

Praca Magdy

„– Chodźmy jeść. – Tomek pierwszy odwrócił wzrok.
Kasia spojrzała na niego z niedowierzaniem.
– Jak możesz myśleć o jedzeniu?
– Jestem głodny. – Brat uniósł brwi. – A tobie co się stało?
Wskazała ręką ojca.
– To.
– Odmawiasz mi pizzy, bo ojciec gada z jakąś laską?
– Nie widzisz jak się do niej ślini?
Jarek skulił się i wstrzymał oddech, by Kasia nie przypomniała sobie o jego obecności. Włączyłaby go do dyskusji i musiałby powiedzieć, co widział. Nie przeszłoby mu to przez gardło. Na szczęście dziewczyna skupiła się na bracie.
– Nie dramatyzuj. To pewnie jakaś klientka. – Tomek bez skutku usiłował przepchnąć się obok niej do lokalu. – Możemy wreszcie zjeść?
– Czemu rozmawia z klientką na ulicy?
– Jezu, Kaśka, nie mam pojęcia. – Chłopak rozłożył ręce. – Stary może pogadać z inną babką, nie zdradzając matki. Masz paranoję jak ona.
Kasia znów zmrużyła gniewnie oczy.
– Co to ma znaczyć?
– Ciągle suszy mu o wszystko głowę. Gdzie był, czemu tak późno wrócił, czemu krawat ma inny niż zwykle… Ogarnijcie się obie, bo nie ma powodów do podejrzeń.
Kasia otwierała usta do riposty, ale zamarła, utkwiwszy wzrok w czymś ponad jego ramieniem. Oczy zaszły jej łzami.
– Może jednak są.
Tomek odwrócił się gwałtownie. Ojciec owinął jedną rękę wokół talii nieznajomej, a drugą czule pieścił jej policzek. Kobieta oplotła jego szyję ramionami. Ich usta zetknięte były w pocałunku zbyt zmysłowym, by można go było wytłumaczyć inaczej niż pierwszym oczywistym wnioskiem.
Drzwi trattorii zatrzasnęły się głośno. To Kasia wróciła do lokalu. Hałas przywrócił kochanków do rzeczywistości. Nowak rozejrzał się i ujrzał syna. W oczach mężczyzny odmalowało się przerażenie.
Jarek, który marzył tylko o tym, by rozpłynąć się w powietrzu, uśmiechnął się do niego nerwowo. Tomek powoli uniósł rękę i pokazał ojcu środkowy palec”.

Ze swej strony serdecznie gratuluję laureatkom oraz wszystkim uczestnikom!

A już we wrześniu zaproszę was do udziału w kolejnym konkursie!

7 Replies to “Kim była piękna nieznajoma? Rozstrzygnięcie KONKURSU”

  1. Chomik buszujący w zbożu says: Odpowiedz

    Gratulacje dla laureatów :D. Świetnie wpisaliście się w powieść.

  2. Bardzo dziękuję i ogromnie się cieszę :))
    Gratuluję Aleksandrze i Magdzie. Wielkie brawa. Pozdrawiam:)))

    Ale się cieszę:)))

  3. Gratulacje dziewczyny, naprawdę bardzo dobre teksty:) 🙂 🙂

  4. Dziękuję 🙂 Ale się ucieszyłam :))) Gratulacje Lucy i Magdo! 🙂

  5. Ja również bardzo się cieszę i dziękuję 😀
    Gratuluję Aleksandro i Lucy! 🙂

  6. Dziewczyny, gratulacje :)))

  7. Gratulacje dla zwyciężczyń! 🙂

Dodaj komentarz