Od znienawidzonych lektur do pisania

W ilu z was konieczność czytania lektur wzbudzała instynktowny sprzeciw? Kto sięgał po bryki? A może jednak – kiedy tylko zdołaliście przemóc niechęć – trafiliście na książkę piękną, porywającą i dla was ważną? Tak było właśnie z Juliet, bohaterką powieści „Stowarzyszenie Miłośników Literatury i Placka z Kartoflanych Obierek”.

Stowarzyszenie Miłośników Literatury i Placka z Kartoflanych Obierek autorstwa Mary Ann Shaffer i Annie Barrows to powieść epistolarna (niedawno została zekranizowana). Akcja rozgrywa się w 1946 roku. Główną bohaterką jest Juliet Ashton, pisarka, która szuka tematu do nowej książki. Nieoczekiwanie dostaje list od Dawseya Adamsa, mieszkańca wyspy Guernsey. Od też mówi Juliett o Stowarzyszeniu Miłośników Literatury i Placka z Kartoflanych Obierek. Co to takiego? Tego nie zdradzę. Dodam tylko, że Juliet coraz bardziej zaangażuje się w historię wyspy – znajdzie temat na nową książkę, ale nie tylko. Odkryje również coś ważniejszego.

Stowarzyszenie Miłośników Literatury i Placka z Kartoflanych Obierek to niezwykle ciepła, niepozbawiona humoru powieść, w której odnajdą się z łatwością miłośnicy czytania (ach, te książkowe cytaty: „Może książki mają jakiś instynkt, który prowadzi je do właściwych czytelników?”). Sporo tu też o pisaniu. Zobaczcie, jak w głowie Juliet zrodził się pomysł napisania biografii Anne Brontë (na zdj. z prawej). Wszystko zaczęło się od niechętnie czytanej lektury!

„Nauczycielka kazała nam przeczytać Wichrowe Wzgórza podczas letnich wakacji. Spędzałam je u mojej przyjaciółki Sophie Stark. Pierwsze dwa dni strasznie narzekałyśmy na nieszczęście, jakie nas spotkało. Wreszcie brat Sophie, Sidney, zabronił nam jęczeć i kazał szybko wziąć się do czytania. Posłuchałam go, choć byłam wściekła. Złość mi przeszła, gdy doszłam do ducha Katy za oknem. W życiu się tak nie bałam jak wtedy. Potwory i wampiry w książkach nigdy nie budziły we mnie lęku, ale duchy tak – to całkiem inna sprawa.
Podczas wakacji obie z Sophie nie robiłyśmy nic innego, tylko kursując między łóżkiem, hamakiem a fotelem, zaczytywałyśmy się w Dziwnych losach Jane Eyre, Agnes Grey, Shirley i Mieszkance Wildfell Hall.
Siostry Brontë były naprawdę niezwykłe. Na bohaterkę mojej książki wybrałam Anne, ponieważ jest najmniej znana, a moim zdaniem pisała równie dobrze jak Charlotte. Bóg raczy wiedzieć, jak biedna Anne zdołała cokolwiek napisać, będąc pod wpływem okropnej ciotki Branwell. Emily i Charlotte miały tyle zdrowego rozsądku, by ignorować tę ponurą istotę, ale biedna Anne nie. Proszę sobie wyobrazić jej nauki, że Bóg żąda od kobiety, by była potulna, łagodna i nieco melancholijna. Wredna stara jędza, łatwiej jej wtedy przychodziło opanować dzieci!”.

Czy macie takie lektury, które znielubiliście (może nawet przed czytaniem), a potem okazały się dla was ważne, niezapomniane?

Literatura może inspirować, napędzać samą siebie. Jeśli chcecie się o tym dowiedzieć więcej, zapraszam na internetowy Kurs Inspiracje, który rusza 26 września:

http://www.pasjapisania.pl/harmonogram-kursow.html

Są jeszcze miejsca! Zapisz się już dziś!

Źródło cytatów: Mary Ann Shaffer, Annie Barrows, Stowarzyszenie Miłośników Literatury i Placka z Kartoflanych Obierek, tłum. Joanna Puchalska, Wydawnictwo Świat Książki, Warszawa 2010.
Źródło grafiki: https://pl.wikipedia.org/wiki/Anne_Brontë i https://www.spidersweb.pl/rozrywka/2018/08/10/stowarzyszenie-milosnikow-literatury-i-placka-z-kartoflanych-obierek-recenzja/

5 Replies to “Od znienawidzonych lektur do pisania”

  1. Kasia Alias Kinga says: Odpowiedz

    Lubiłam lektury. Jedynie nie przeczytałam Konrada Wallenroda – pewnie z braku czasu, wtedy dużo jeździłam konno, i akurat tę lekturę dostałam na maturze ustnej.
    Na szczęście omawialiśmy ją dokładnie na lekcjach i na maturze z polskiego dostałam 4+, bo z gramatyką byłam na bakier. Pytanie miałam o zaimki, chyba.

    1. Michal_Pawel_Urbaniak says: Odpowiedz

      A przeczytałaś „Wallenroda” już po maturze?:)

      1. Kasia Alias Kinga says: Odpowiedz

        nie, ale może przeczytam teraz 🙂

  2. lubiłam lektury, nie lubiłam „charakterystyk postaci bohaterów” z koniecznością pisania według tabelki pięciopunktowej i wymyślania „nowych przygód Ani”. W sumie to nie przeczytałam jedynie „Potopu”, bo wciągnęli mnie „Chłopi” i się nie wyrobiłam, oraz „Dżumy”, bo mnie zbrzydziła opisami. W dodatku egzemplarz biblioteczny był tak uświniony, jakby go ktoś z dżumą miał w rękach przede mną, co odrzuciło mnie dodatkowo.

    1. Michal_Pawel_Urbaniak says: Odpowiedz

      Zosia, dziś z perspektywy czasu widzę, jak nudne były charakterystyki koniecznie pisane według schematów. Trochę to zamykało pole kreatywności.

Dodaj komentarz