Ukochana autorka, ukochana bohaterka literacka

Dziś obchodzimy Dzień Kobiet. Myślę, że to dobry czas, aby pomyśleć o swoich ukochanych pisarkach i ukochanych bohaterkach literackich. Zapewne wybór nie będzie prosty. Podzielisz się ze mną?

Zawsze gdy mam wybrać ukochaną książkę, ukochaną bohaterkę, ukochanego bohatera, ukochaną historię, czuję się jak zdrajca. Tyle emocji zawdzięczam literaturze, tyle wspaniałego czasu, tyle wzruszeń – a tu nagle trzeba pominąć pewne tytuły czy osoby na rzecz innych!

Mam sporo ukochanych pisarek. Jedną z nich jest na pewno Agatha Christie, Królowa Kryminałów. Nasza przyjaźń trwa już chyba z dwadzieścia lat. Dobrze pamiętam kiedy sięgnąłem po pierwszy kryminał Christie. Czytałem z poczuciem, że właśnie takiej literatury teraz szukałem: chciałem zagadki, którą mógłbym samodzielnie rozwiązać (pomińmy to, że niemal nigdy mi się nie udało…). Z coraz większym zafascynowaniem sięgałem po kolejne kryminały Agathy Christie, swoją miłością zaraziłem otoczenie. Dziś znam praktycznie wszystkie jej książki, ale regularnie do nich wracam, odkrywam na nowo ich wartość tkwiącą nie tylko w zagadkach kryminalnych. To dla mnie książki-przyjaciele.

Moją ulubioną bohaterką z książek Agathy Christie pozostaje Henrietta Savernake, która wystąpiła w powieści Niedziela na wsi. To wybitna rzeźbiarka, kobieta inteligentna, oddana najbardziej swojej sztuce. Zobaczcie, jak pracuje w pierwszej scenie Niedzieli na wsi. W przytoczonej retrospekcji Christie świetnie udało się oddać zmagania twórcze:

„Henrietta Savernake uformowała z kawałka gliny kulkę i przykleiła ją na właściwym miejscu. Szybkimi, zwinnymi ruchami kształtowała glinianą głowę dziewczyny. Słyszała wysoki, zawodzący i pospolity głos, ale jej umysł był całkowicie zaprzątnięty pracą.
– Uważam, panno Savernake, że miałam rację! Skoro, powiedziałam, chce pani tak myśleć… Uważam, panno Savernake, że dziewczyna dla własnego dobra powinna stawiać sprawy jasno. Chyba mnie pani rozumie? Nie jestem przyzwyczajona, powiedziałam, żeby mówiono o mnie takie rzeczy, i mogę tylko powiedzieć, że ma pani bardzo bujną i nieczystą wyobraźnię. Człowiek nie chciałby być nieuprzejmy, ale chyba słusznie się broniłam? Jak pani myśli, panno Savernake?
– Oczywiście – powiedziała Henrietta. Głos miała pełen entuzjazmu; każdy, kto ją znał, domyśliłby się, że jej uwagę zaprząta coś innego.
– Nic na to nie poradzę, powiedziałam, że pańska żona opowiada takie rzeczy. Nie wiem, dlaczego, ale wszędzie, gdzie się pojawię, zaczynają się jakieś kłopoty. Nie ma w tym mojej winy. Mężczyźni są niepoprawni. – Modelka zachichotała kokieteryjnie.
– Strasznie — powiedziała Henrietta mrużąc oczy. Urocza – myślała. – Płaszczyzna poniżej powieki jest po prostu urocza. I ta druga płaszczyzna, wybiegająca tamtej naprzeciw. Szczęka jest niewłaściwie uformowana… Muszę to zeskrobać i odbudować na nowo. To nie będzie łatwe. – Ma pani niełatwe życie – powiedziała ciepłym, współczującym głosem.
– Uważam, że zazdrość jest niesprawiedliwa, panno Savernake, i małoduszna. Mam nadzieję, że mnie pani rozumie? Ludzie potrafią źle życzyć innym tylko dlatego, że sami są starsi i brzydsi. (…)
– Oczywiście.
Wiele lat temu nauczyła się dzielić umysł na odrębne, nie kontaktujące się między sobą fragmenty. Potrafiła grać w brydża, prowadzić inteligentną rozmowę czy pisać poprawny list, nie poświęcając tym rzeczom większej uwagi. Teraz całkowicie skoncentrowała się na tym, żeby wydobyć spod warstwy gliny Nauzykaę. Potok nieciekawej, złośliwej gadaniny nie miał dostępu do głębszych warstw jej umysłu. Bez najmniejszego wysiłku podtrzymywała rozmowę. Była przyzwyczajona do modelek, które chcą rozmawiać. Zawodowcy tego nie robią, ale amatorzy – tak. Zmęczeni wymuszoną bezczynnością, lubią mówić o sobie. Jakaś część Henrietty słuchała i odpowiadała, ale gdzieś w głębi prawdziwa Henrietta myślała: »Pospolita, złośliwa, zawistna dziewucha, ale te oczy… Urocze, urocze, urocze oczy…«.
Dopóki pracuje nad oczami, dziewczyna może mówić. Kiedy dojdzie do ust, każe jej milczeć. To dziwne, że z tak pięknie wykrojonych ust wydobywa się grad słów pełnych zawiści. (…) Odsunęła się nieco i odwróciła wzrok od gliny, by spojrzeć na postać z krwi i kości, upozowaną na podium. Doris Saunders mówiła bez przerwy. (…)
Rozchmurzyła się. (…) Była już blisko… Udało się… Za kilka godzin skończy się męka, trwająca od dziesięciu dni. (…) Przemierzała ulice podniecona, niespokojna, nie potrafiąc się skoncentrować na niczym, z wyjątkiem pięknej, pustej twarzy, którą widziała oczyma wyobraźni, jakby dostrzegała ją kątem oka, ale nigdy wyraźnie. (…) Nagle jej wzrok się wyostrzył i normalnymi ludzkimi oczyma ujrzała przed sobą w autobusie, do którego bezmyślnie wsiadła, nie troszcząc się, dokąd jedzie, zobaczyła… Tak, Nauzykaę! Nieduża, dziecięca twarzyczka, półotwarte usta i oczy – urocze, nieobecne, niewidzące oczy. (…)
– Przepraszam bardzo. Z zawodu jestem rzeźbiarką. Ma pani głowę, jakiej szukam.
Była przyjacielska, ujmująca i urocza jak zawsze, kiedy czegoś chciała. (…)
W taki sposób Nauzykaa znalazła się na podium. Była zadowolona, że się podoba, że zostanie uwieczniona (chociaż nie podobały się jej dzieła Henrietty wystawione w pracowni). Z wielką przyjemnością opowiadała o sobie, pełnej zainteresowania i sympatii słuchaczce”.

W ekranizacji Niedzieli na wsi (w ramach serialu „Poirot”) w postać Henrietty Savernake wcieliła się Megan Dodds.

I wy podzielcie się ze mną swoimi ukochanymi autorkami czy bohaterkami literackimi!

Źródło cytatu: Agatha Christie, Niedziela na wsi, przeł. Jolanta Bartosik, wyd. Prószyński i S-ka, Warszawa 1997.
Źródło grafiki: http://sweetsundaymornings.blogspot.com/2009/06/agatha-christies-poirot-hollow-2004.html i https://pl.wikiquote.org/wiki/Agatha_Christie

5 Replies to “Ukochana autorka, ukochana bohaterka literacka”

  1. Moją ulubioną bohaterką literacką jest Jane Eyre z powieści ,,Dziwne losy Jane Eyre” Charlotty Bronte. Uwielbiam ją za konsekwentne dążenie do szczęścia, za cierpliwość, umiejętność przebaczania i pomocy osobom, które w przeszłości ją krzywdziły. Zazdroszczę jej tej niesamowitej siły w walce z przeciwnościami.

  2. Amanda Musch says: Odpowiedz

    Moja ulubiona bohaterka literacka jest Janina Duszejko, z ksiazki „Prowadz swoj plug przez kosci umarlych”. Ona wypowiada to, co inni boja sie wypowiedziec, konfrontuje sztywne zasady, glupote i okrucienstwo. Jest odwazna i ma w nosie to co, co sobie o niej pomysla „porzadni” obywatele.

  3. czarna orchidea says: Odpowiedz

    Z ulubionych bohaterek literackich czasu dzieciństwa, stawiam na Ronję, z cudownej i pełnej przygód powieści Astrid Lindgren „Ronja, córka zbójnika”. Harda dziewczyna, która nie boi się wyzwań, staje oko w oko z niebezpieczeństwem, poznaje smak prawdziwej przyjaźni i miłości, gorycz rozstania, radość powrotów i moc wybaczania. Swoim uporem, odwagą i wrażliwością doprowadza do pojednania zwaśnionych rodów. „Romeo i Julia” z innym zakończeniem, w wersji dla dzieci. Wspaniała kobieca (dziewczęca) postać literacka.

  4. czarna orchidea says: Odpowiedz

    Z kolei ulubiona kobieca postać literacka w ogóle, to Justyna Orzelska z „Nad Niemnem”. Również odważna, nie obawiająca się ludzkich pomówień i plotek. Kobieta poza konwenansami, brzydząca się kosmopolitycznymi manierami ówczesnych mężczyzn, słabością płci pięknej, tak łatwo ulegającej zewnętrznym naciskom swojej sfery, ceniąca piękno przyrody z jej naturalnością i urodzajem, kochająca i wrażliwa. Kobieta, która potrafi słuchać, bronić swojego zdania i jest co najważniejsze, szczęśliwa. Na przekór wszystkim i wszystkiemu. Na pewno ma jakieś wady, ale dla mnie, kiedy czytałam powieść, była ideałem. Z tego co pamiętam, nie była jakoś szczególnie piękna i to mnie w niej również urzekło.

    1. Michal_Pawel_Urbaniak says: Odpowiedz

      Beata, to rzeczywiście bardzo ciekawa postać. I nie tak posągowa, jak się przypuszcza.

Dodaj komentarz