Bo bohater składa się z oczu i włosów…

…czasem jeszcze poznajemy jego wzrost – i na tym często kończy się opis postaci. Spotykam się z tym we współczesnych książkach, czy w pracach kursowych. Zobaczcie, jak zareagowała na podobny opis inna pisarka i nauczycielka pisania.

Bezimienną narratorką powieści Przyjaciel Sigrid Nunez jest pisarka i nauczycielka pisania. Omawia projekty literackie studentów. W jednej ze scen krytykuje zbyt powierzchowne opisy.

„- Mówi pan, że bohaterka jest zbyt prawdziwa? – pytam, choć rozumiem, co chce mi przekazać Carter.
Bohaterka, o której rozmawiamy, to dziewczyna o rudych włosach i zielonych oczach, która zaprzyjaźnia się z pewną blondynką o niebieskich oczach, ale wkrótce odkrywa, że facet, którego blondynka właśnie rzuciła, to ten sam, z którym rudowłosa zaczęła się spotykać. Kolor oczu i włosów faceta nie jest podany, lecz autor zaznacza wysoki wzrost. Później inna moja studentka, którą nazwę Viv, powie, że chciałaby wiedzieć, czy dziewczyna również jest wysoka”. (…)

Trochę to powierzchowny opis, prawda? Zobaczcie, jak potoczyła się ta dyskusja:

„- Chcę powiedzieć – mówi dalej Carter – że ja znam tę dziewczynę. Mogę pani dokładnie opowiedzieć, jak ona wygląda.
Jak to możliwe? Jedyne, co mogłabym powiedzieć o wyglądzie tej dziewczyny, to informacja od Jane: kolor oczu, kolor włosów – tak studenci zwykle opisują bohatera, jakby opowiadanie było spisem danych, informacją o posiadaniu prawa jazdy. To tak powszechne, że zaczęłam myśleć, że studenci chyba uważają, że powiedzieć zbyt dużo o bohaterze jest niegrzecznie, może być uznane za naruszenie prywatności, najlepiej więc pozostać tak dyskretnym – czyli niekonkretnym – jak to możliwe. Na przykład student opisujący Cartera napisałby, że ten ma brązowe oczy, ale nie wspomniał o tatuażu przedstawiającym drut kolczasty wokół szyi ani o tym, jak nieustannie pociera nadgarstek obolały od ciągłego przygotowywania kawy w Starbucksie znajdującym się na terenie kampusu. Wspomniałby kręcone brązowe włosy, ale nie to, że są niemal zawsze, bez względu na temperaturę, zakryte czarną, dzianinową czapką. Pewnie pominąłby nawet tarcze wielkości srebrnej dolarówki w uszach. Nie mogę na nie patrzeć, nie wzdrygając się.
– Mogę pani wszystko o niej opowiedzieć – mówi Carter.
Dla mnie główna bohaterka jest niewyraźna i szara jak ten włos, który właśnie strzepnęłam z rękawa”.

Przyznam, że bardzo często spotykam się z podobnymi problemami na kursach. Opisy postaci sprowadzają się do opisu koloru włosów i oczu. Ponadto zamiast pełnokrwistego opisu często otrzymujemy informacje o wyglądzie bohatera wplecione dziwacznie w tekst na zasadzie: „spojrzał na nią swoimi piwnymi oczami” czy „potrząsnęła ciemnymi włosami”.

Pamiętajcie, opisami można naprawdę zabłysnąć, a właściwie przedstawiony bohater lepiej trafi do waszego czytelnika.

Chcecie się dowiedzieć więcej? Tworzeniu opisów został poświęcony jeden z wykładów Kursu Inspiracje. Najbliższa edycja rusza już 12 lutego:

http://www.pasjapisania.pl/kurs-inspiracje.html

Zapraszamy!

Źródło cytatów: Sigrid Nunez, Przyjaciel, tłum. Dobromiła Jankowska, Wydawnictwo Pauza, Warszawa 2019.

7 Replies to “Bo bohater składa się z oczu i włosów…”

  1. Bardzo ciekawy post. Wydaje mi się, że ujęcie w opisie tego, co wyróżnia bohatera (taki drut kolczasty czy czapka) jest stosunkowo proste. Takie detale to są 'samograje’. Najtrudniej zbudować ciekawe opisy tych banalnych elementów (włosy, oczy, sylwetka), a pominąć nie ma jak 🙂

    1. Michal_Pawel_Urbaniak says: Odpowiedz

      Prawda, to nie jest proste:)

  2. czarna orchidea says: Odpowiedz

    Chciałabym umieć opisywać postać czy bohatera tak, jak maluje się obraz. I wydaje mi się, że słów na opisanie można znaleźć więcej, niż odcieni farb użytych do stworzenia portretu.

    1. Michal_Pawel_Urbaniak says: Odpowiedz

      Myślę, że jako malarka tym bardziej nie powinnaś mieć z tym problemu:) Masz wszystkie niezbędne narzędzia dzięki malarskiej intuicji.

  3. O Czarna Orchidea tez maluje :)?

    1. Michal_Pawel_Urbaniak says: Odpowiedz

      I to jak zjawiskowo! Tak się składa, że w mojej sypialni wisi jeden przepiękny obraz Czarnej Orchidei:)

  4. czarna orchidea says: Odpowiedz

    Dzięki, Michał 😉 Miłe to obgadywanie 🙂 Ostatnio dla wprawki zrobiłam ołówkiem szybki szkic Jamesa Deana w kapeluszu. Nieźle wyszło. Mama znalazła też w zakurzonych rupieciach w komórce moją tubę tekturową od prac plastycznych. I niespodzianka! Był w niej szkic Axela Rosa z Guns N’Roses. Był tam też mój olejny autoportret, który mi się nie podobał, więc zdjęłam go z krosna i schowałam. Potem zupełnie o nim zapomniałam. Mama kazała mi go odświeżyć, bo chce mieć go w pokoju. Chcąc nie chcąc muszę to zrobić. W końcu jeden prezent dla niej został w pociągu 😉
    Wiem, że zarówno o jedną pasję jak i drugą trzeba dbać. Nie można sobie pozwolić na bezczynność. Malowanie słowami czy malowanie barwami, u mnie jedno i drugie pochodzi z serca. Bez emocji, zaangażowania, cierpliwości i precyzji, nic by z tego nie było.

Dodaj komentarz