Lektura na weekend – Rany i (nie)winy

Jarosław Czechowicz – kojarzony do tej pory przede wszystkim z krytyką literacką i recenzjami na popularnym blogu „krytycznymokiem” – rozwija się coraz lepiej jako prozaik. „Winne” to jego druga powieść. To mroczna historia ukazująca, że głębokie rany zadane przez najbliższych nie mogą się zagoić.

Jarosław Czechowicz do niedawna tkwił po drugiej stronie literatury – to znaczy, od wielu lat omawiał książki na znanym blogu krytycznymokiem, rozmawiał też z pisarzami. W zeszłym roku zadebiutował jako prozaik. Jego Toksyczność to przejmująca powieść o wpadaniu w nałóg alkoholowy – Janina, główna bohaterka, powtarza pewne wzorce, szuka ukojenia w butelce i wciąga swoich najbliższych w dramat rozciągnięty na lata. Właściwie i druga powieść Jarosława Czechowicza – opublikowana ostatnio nakładem Wydawnictwa Seqoja – mogłaby nosić ten sam tytuł. I w Winnych mamy do czynienia z toksycznymi relacjami na gruncie rodzinnym. I tu dzieci cierpią przez matkę.

Głównymi bohaterkami są dwie siostry, obecnie dorosłe kobiety. Annę poznajemy na Islandii, gdzie uciekła, aby spróbować ułożyć sobie świat, poukładać własne życie, choć brakuje jej już nadziei („Anna przyjechała tu, by przetrwać. Wie, że bez paszportu już nie ucieknie dalej od Polski, że to kres jej podróży, że tutaj musi albo zapomnieć, albo zmierzyć się z tym, co w zasadzie jest nie do zapomnienia”). Odizolowana, właściwie tkwiąca w bezruchu jak Islandia (niejako na marginesie opowiadanej historii zostały tu ciekawie ukazane różnice kulturowe między Islandią a Polską), nie szuka kontaktu z bliskimi. Nie jest jednak szczęśliwa. Odurzona lekami czy alkoholem, stara się przetrwać ten czas. Ale dokąd właściwie zmierza? Tymczasem Irena została w rodzinnym Krakowie. Daremnie próbuje się skontaktować z młodszą siostrą, jej maile pozostają bez odpowiedzi.

A ich matka? Nie, ona nie próbuje ściągnąć Anny z powrotem, los obu córek zdaje się jej obojętny. „Jesteście tylko zbiegiem nieszczęśliwych okoliczności” – powtarzała im. Kiedyś Irena i Anna wychowywały się w pełnej rodzinie. Tragiczna śmierć ojca nie wpłynęła na ich sytuację materialną, ale rozpoczęła prawdziwą gehennę. Wówczas Barbara zaczęła poddawać je ścisłej kontroli. Po latach już dorosła Anna powie: „- Mojej matce zawsze byłam potrzebna. byłyśmy potrzebne razem. Ja i moja siostra. Mogła na nas wprawiać się w nienawiści”. Jest w tych słowach prawda. Irena i Anna musiały znosić lata niezrozumiałego niekochania, upokorzeń, przemocy psychicznej i fizycznej. Czyta się z odrazą, niedowierzaniem i przerażeniem retrospekcje, które pokazują prawdziwy domowy terror. Jest się całym sobą po stronie dziewczyn – nawet kiedy mają okazję okrutnie zemścić się na matce. I tylko czasem przez głowę przemknie myśl: co sprawiło, że Barbara jest właśnie taka? Anna i Irena jako dorosłe kobiety nie potrafią ułożyć sobie życia, choć paradoksalnie trafiają na dobrych, kochających i oddanych mężczyzn (trochę w tej powieści płaskich, ale tutaj kobiety tkwią z centrum traumy i to ich portrety zostały wyraziście naszkicowane). Kolejne nieoczekiwane dramaty sprawiają, że obie bohaterki stają się na powrót bezradne. Siostry mają też różny stosunek do swojej rodzicielki – Anna zdobywa się jedynie na coś, co nazywa „kontrolowaną obojętnością”. Bardziej racjonalna Irena próbuje wbrew sobie zrozumieć matkę, dotrzeć do skrzętnie skrywanej przeszłości. Tylko czy na pewne sprawy nie będzie już za późno?

Przy lekturze Winnych można mieć skojarzenia z literaturą psychologiczną Skandynawów – osobiście początkowo odniosłem wrażenie, że czytam jedną z powieści Majgull Axelsson.  Zarazem można ją postawić obok tych wszystkich rodzimych książek, których autorzy bezkompromisowo pytają o kondycję współczesnej polskiej rodziny, pokazują toksyczność tradycyjnych relacji. W Winnych rodzina to pułapka, w której człowiek zostaje na zawsze zamknięty – nawet jeśli spróbuje się odseparować od rodziny (i jak Anna ucieknie na koniec świata). Dodajmy, że to pułapka pełna tajemnic, przemilczeń, nie zawsze uświadomionych brzemion czy (rzekomych) win. Tylko czy naprawdę nie można się z niej uwolnić?

Świetna to proza – poruszająca, mocna i niejednoznaczna, a nade wszystko wiarygodna. Chce się dodać: niestety wiarygodna.

Źródło cytatów: Jarosław Czechowicz, Winne, Wydawnictwo Seqoja, Olsztyn 2020.

3 Replies to “Lektura na weekend – Rany i (nie)winy”

  1. Michał, świetna recenzja! Zgadzam się z Tobą, że ta książka to znakomita proza. Mocna i zapada w pamięć. ,,Toksyczności” nie czytałam, ale w najbliższej przyszłości, mam zamiar sięgnąć po tę powieść.

  2. Brzmi ciekawie. Dam jej szanse 🙂

    1. Michal_Pawel_Urbaniak says: Odpowiedz

      Bardzo polecam!

Dodaj komentarz