Lucyna Leśniowska o czasach zarazy

W najnowszym – jeszcze czerwcowym – numerze Magazynu Społeczno-Kulturalnego „Śląsk” znajdziecie znakomity tekst Lucyny Leśniowskiej, absolwentki kursów Pasji Pisania. To bardzo aktualne opowiadanie.

Lucyna Leśniowska uczestniczyła w prowadzonym przeze mnie Internetowym Kursie Podstawowym w styczniu 2015 roku. Później wzięła udział w Internetowym Kursie Pasja Pisania I (który prowadziła Basia Sęk), w Kursie Pasja Pisania II, Pasja Pisania Inspiracje i w Pracy nad Tekstem (pod moim przewodnictwem).

Od tamtego czasu rozwinęła się pisarsko. Kończy pierwszą powieść, założyła bloga Literacka przestrzeń Lucy, na którym publikuje recenzje książek, interesujące wywiady z ludźmi sztuki, a także dzieli się przemyśleniami czy przepisami kulinarnymi. W listopadzie zeszłego roku debiutowała opowiadaniem Posegregowani na łamach Magazynu Społeczno-Kulturalnego „Śląsk”. W najnowszym numerze „Śląska” możecie znaleźć jej kolejne świetne opowiadanie Zaraza i inne czasy. Oto początek:

„Leżę w łóżku i próbuję uciec od tego, co słyszę. Natrętne chrapanie Tadka, wwierca się w ścianę i robi mi dziurę w głowie. Jest jak mucha, która wpada do mieszkania – brzęczy i denerwuje, podnosząc ciśnienie.
Czasem myślę, że go zabiję. Nie wiem jak, ale kiedyś to zrobię.
Nakładam poduszkę na głowę. Próbuję nie słyszeć dźwięków, którymi Tadek traktuje mnie od trzydziestu lat – jutro rocznica, odrzucam pościel na bok i zapalam nocną lampkę. Spoglądam na zegar – piąta piętnaście. Jeszcze mogłabym z godzinę pospać, ale zwlekam się z łóżka i stopami wymacuję pantofle, wychodzę z pokoju.
Włączam światło w kuchni. Jest mała, klaustrofobiczna, jak wiele rzeczy w moim życiu.
Otwieram szafkę i wyjmuję kubki. Wyciągam łyżeczkę, która spada na wykafelkowaną podłogę. Ten brzdęk jest melodią dla uszu po koncercie, jaki dostałam od Tadka. Podnoszę ją i energicznie zasuwam szufladę. Wlewam wodę do czajnika. Chrapanie Tadka cichnie. Niemożliwe!
Wyciągam z lodówki jajka. Nie chce mi się ich robić z boczkiem, chociaż wiem, że Tadek takie lubi. Masło rozpływa się po teflonowej patelni jak rozlana woda. Wbijam jajka, zaczynają przyjemnie skwierczeć. Tadek wychodzi z pokoju, ubrany tylko w bokserki. Zapach jajecznicy wabi go, niczym rekina krew.


— Nie mogłem dziś spać. — Przeciąga się. Jego brzuch przypomina bojler, który moja matka miała w łazience. Odwracam głowę i zaczynam energicznie mieszać jajka. Siwiejący zarost kłuje mi twarz, kiedy Tadek zbliża się, aby cmoknąć mnie w policzek.
— Ty nie mogłeś spać?! — oburzam się, ale nie spuszczam jajek z oka. Zaraz będą idealne. Nie mogą być za suche. Na szczęście oboje lubimy takie same: kiedy żółtko nie jest do końca zwarte. — Gdyby nie ta cholerna zaraza, umówiłabym cię do lekarza. Musisz coś zrobić z tym chrapaniem — dodaję, ściągając patelnię z kuchenki gazowej.
— A ty myślisz, że lekarz cudownie mnie uzdrowi. Po tylu latach powinnaś się przyzwyczaić.
Odrywa kawałek papierowego ręcznika i wydmuchuje nos. Głuchy dźwięk, wychodzący z jego krzywego nosa, brzmi jak zatkana trąba. Tadek wyrzuca suchy papier do kosza i patrzy na mnie tryumfalnie. Przecież wiem, że nie ma kataru.
— Nie stój tak, tylko podaj talerze.
Kładzie je na niewielkim stole, ustawionym pod oknem. Siadamy naprzeciwko siebie jak para na randce. Stolik jest tak wąski, że talerze prawie stykają się brzegami. Kiedy czajnik zaczyna gwizdać wstaję, aby zalać kawę. Dla siebie zostawiam miejsce na mleko. Śniadanie jemy w milczeniu. Odgłosy wydawane przez sztućce są jak rytm naszego wspólnego życia – przewidywalne i gubiące się w ciszy.
Moja matka powtarzała, że powinnam być ,,wdzięczna za tak dobrego chłopa”. Oczywiście, że powinnam! Ona nie miała takiej sielanki. Mój ojciec pił alkohol, jak maratończyk wodę. Jego wypłata rozpływała się wraz z wódką, którą chętnie dzielił się z kolegami. Do dziś zastanawiam się, gdzie byli, kiedy jego ciało zaczynało rozkładać w jednej z opuszczonych kamienic? Wylew przyszedł znienacka, ale ojciec znieczulony procentami, odszedł bezboleśnie – jestem tego pewna.
Miałam wtedy dziewiętnaście lat. Powinnam płakać, ale nie uroniłam ani jednej łzy.
Moja matka nie wie wszystkiego o moim małżeństwie, ale nie chcę dziś o tym myśleć. Jutro nasza rocznica ślubu, której i tak nie uczcimy, bo zostaliśmy zamknięci w swoich domach jak zwierzęta w klatkach”.

Lucy, z ogromną dumą i radością obserwuję twój pisarski rozwój. W imieniu całego zespołu Pasji Pisania serdecznie ci gratuluję. Czekamy na twoje dalsze sukcesy!

Źródło cytatu: Lucyna Leśniowska, Zaraza i inne czasy, [w:] „Miesięcznik społeczno-kulturalny Śląsk”, nr. 06/2020.
Zdjęcia: archiwum prywatne autorki.

8 Replies to “Lucyna Leśniowska o czasach zarazy”

  1. Michał, bardzo dziękuję za ten piękny wpis 🙂 Naprawdę tyle czasu minęło od mojego pierwszego kursu na PP?! Zaraziłam się pasją pisania na dobre i to już chyba nieuleczalne 😃
    Dziękuję też całemu zespołowi Pasji Pisania za ciepłe słowa pod moim adresem😘

  2. Lucy, gratuluję opowiadania i życzę, by powieść jak najszyciej trafiła do księgarń:))

    1. Dziękuję 🙂

  3. Czarna orchidea says: Odpowiedz

    Za każdym razem, gdy czytam o kolejnych sukcesach absolwentów kursów Pasji Pisania, ciszę się ich radością i pękam wręcz z dumy, że ja też w tych kursach uczestniczę i że z każdym kolejnym umiem więcej. Gratuluję serdecznie Lucynko i gratuluję również wszystkim nauczycielom Pasji Pisania. Wkładacie w nasze kształcenie wiele serca i za to należą Wam się ogromne podziękowania.

    1. Bardzo dziękuję za ciepłe słowa 🙂 Dobrze, że Michał przypomniał, jak długo uczę się pisać. Mam wrażenie, że to było ,,wczoraj” 🙂
      A tak naprawdę, kiedy zaczynałam kurs podstawowy, nie nawet nie śmiałam marzyć, że kiedykolwiek będę w tym miejscu, w którym jestem. Na kursach nie tylko poznałam pisarskie tajniki, ale też siebie. Nauczyłam się głośno mówić o marzeniach, planować ich realizację, ale to co najważniejsze – przekonałam się, że popełnianie błędów to ludzka rzecz, która – mimo wszystko – kształci i hartuje.
      Każdemu kursantowi życzę wiary w siebie, bo to jest dobry początek 😉

  4. Wielkie gratulacje, Lucy :-). Idziesz jak burza, więc teraz czekam na powieść! 🙂

    1. Dziękuję, Joanno 🙂
      Dobrze wiedzieć, że czekacie na moje następne teksty. To bardzo buduje i w chwilach kryzysu, dobrze mieć to na piśmie 😀

  5. Tak trzymać!

Dodaj komentarz