Lektura na weekend – Kto ma ochotę na wycieczkę?

Maks, popularny czeski pisarz, planuje napisać powieść, której akcja rozgrywa się podczas zagranicznej wycieczki turystycznej. Wsiada do autokaru razem z grupką swoich rodaków, tytułowymi uczestnikami wycieczki z powieści Michala Viewegha. Cóż, materiału mu na pewno nie zabraknie…

Uczestnicy wycieczki (bądź – w zależności od wydania – Wycieczkowicze) to jedna z najpopularniejszych powieści Michala Viewegha. Trzeba przyznać, że to świetny pomysł na fabułę – wzięty z życia, ale z tego życia niby-zawieszonego na wakacyjny czas. Bo bohaterowie wyjeżdżają na wakacje do Włoch. Motywacje są różne – niektórzy chcą się po prostu dobrze bawić, drudzy (jak Ukrainiec Oleg pracujący w Czechach na czarno) zobaczyć kawałek dotąd niedostępnego świata, jeszcze inni próbują wyjazdem ratować małżeństwo. Co przyniesie tych kilka urlopowych dni? Ktoś się będzie dobrze bawił, a ktoś wręcz przeciwnie.
Pojawią się zachwyty i rozczarowania, flirty i kłótnie, kłamstwa i prawdy. Pisarz Maks krąży wśród współtowarzyszy letniego wypoczynku i skrzętnie spisuje kolejne wakacyjne scenki rodzajowe.

„Maks nie pamiętał już dokładnie, kiedy po raz pierwszy przyszło mu do głowy, żeby napisać powieść, której akcja rozgrywałaby się w całości na zagranicznej wycieczce – było to chyba wiosną, a może latem 1993 roku. Chociaż sam nie potrafił jednoznacznie odpowiedzieć na pytanie, czemu wybrał właśnie taki temat, coraz bardziej go pociągał. Ilekroć wyobrażał sobie wówczas protagonistów swojej przyszłej książki, Bóg wie czemu, widział ich wsiadających do dalekobieżnych autobusów, popalających na parkingach przy autostradach albo rozpakowujących walizki w hotelowych pokojach. Całymi wieczorami zapisywał sobie najrozmaitsze pomysły kompozycyjne, zarysy przyszłych scen – i coraz częściej stwierdzał, że są to na ogół sceny z autokaru lub z plaży, i że wszystkie wymyślone postacie, do których robił niezbędne notatki, są bez wyjątku uczestnikami jakiejś fikcyjnej wycieczki. Wtedy już wiedział, że tę wycieczkową powieść napisze naprawdę, bez względu na to, czy zdoła przekonywająco wytłumaczyć rodzące się opętanie.”

To niezwykle barwne postaci są bodaj największą siłą Uczestników wycieczki. W obsadzie znajdziemy na przykład skonfliktowane małżeństwo i ich nastoletniego syna z nietypowymi problemami dojrzewania, dorosłą zakompleksioną kobietę, która wybiera się na urlop z rodzicami, dwie praskie emerytki, dwie studentki, parę sympatycznych gejów, wreszcie pilotkę Pamelę, aspirującą pisarkę czytającą pasażerom grafomańskie opowiastki do snu oraz parę kierowców, którzy walczą ze złodziejami brązowych szklanek. Z tego mogła wyjść niezła komedia, ale rozczarowałby się ten, kto na komedię by się nastawił. Owszem, bywa komicznie, bywa też i dramatycznie. Okaże się, że bohaterowie, choć chcieliby zostawić własne problemy w domu, zabierają je ze sobą. Sporo tu gorzkiej prawdy o człowieku, o całym społeczeństwie (chyba nie tylko czeskim). Z drugiej strony Viewegh ma dla swoich bohaterów sporo zrozumienia. Ironia łączy się tu z empatią – jak często się zdarza w literaturze naszych południowych sąsiadów.

Uczestnicy wycieczki to zarazem książka o książce, jedna z najbardziej pisarskich powieści, jakie czytałem. Oprócz historii grupki turystów śledzimy zawikłany proces powstawania dzieła. Właściwie to patchwork scenek, rozterek twórczych, cytatów, fragmentów autotematycznych. Zobaczcie fragment, w którym Maks pierwszy raz podgląda potencjalnych bohaterów swojej powieści:

„Myśl, że miałby pisać o takich ludziach, na razie wzbudzała w nim tylko wstręt. Rozejrzał się po swych przyszłych towarzyszach podróży. Kogo my tu jeszcze mamy? Hałaśliwą czteroosobową grupkę osiemnastoletnich wyrostków. W żadnym wypadku. O hałaśliwych wyrostkach niech sobie pisze kto inny. Damę z pieskiem. Nieco tuzinkowa. Poza tym, to już było. Młodych małżonków, mniej więcej w wieku Maksa, z dwunastoletnim synem i trzema szarymi walizkami na kółkach, tej samej firmy, różniącymi się tylko wielkością. (…) Zobaczymy. Dalej inne, znacznie starsze małżeństwo. Już na pierwszy rzut oka mało ciekawi. Nic mu nie przychodziło do głowy. Na razie czuł wobec niektórych ludzi wręcz jakąś nieufną wrogość, chociaż zdawał sobie sprawę, że z ich strony na pewno wygląda to podobnie. Nagle znowu opanowały go wątpliwości, czy pomysł napisania powieści, której akcja rozgrywa się podczas wycieczki turystycznej, jest rzeczywiście taki wspaniały i nośny, jak go zarozumiale przedstawiał od ponad roku w co drugim wywiadzie prasowym i telewizyjnym.”

Michal Viewegh pomysłowo łamie konwencję powieści realistycznej, pokazuje pisarskie szwy, bohaterowie zdają sobie sprawę, że są występują w książce (można się zastanawiać, co tu jest wzięte z życia, a co całkiem zmyślone). To pożywka dla groteskowych scenek:

„Kiedy (…) przeczytał sobie poszczególne imiona, żeby mieć wyobrażenie o ogólnej liczbie postaci, wcześniejsze zadowolenie szybko go opuściło. Dwudziestu czterech uczestników wycieczki, plus dwaj kierowcy, plus jedna pilotka. Dwadzieścia siedem postaci? – przeraził się. A w Budziejowicach wsiądzie jeszcze trzynastu pasażerów! Czterdzieści osób? (…) W miarę jak zbliżali się do miasta, stawał się coraz bardziej nerwowy. (…) Dostrzegł ich już z daleka – malutkie postaci z malutkimi walizkami i z malutkimi torbami plażowymi. (…) Jakaś nieznana siła uniosła Maksa z fotela – czując na sobie zdziwione spojrzenia, pobiegł przejściem do Pameli, szybko poprosił ją o mikrofon i posłał pasażerom sympatyczny uśmiech.

– Panie i panowie – zaczął. – Myślę, że wszyscy podzielamy zdanie, iż jest nas tu jak na jeden autokar i na jedną powieść aż nadto…
Wszyscy zgodnie pokiwali głowami.
– Oczywiście, że podzielamy – powiedziała z nieszczęsną miną Pamela. – Ale co mamy robić? Sam pan widzi: oni już tam czekają.
– W takim razie będę musiał niektóre postacie skreślić. Naprawdę nie mogę wam zaręczyć, że wszyscy będziecie w tej książce – powiedział ze smutkiem Maks.
W autobusie zaległa kłopotliwa cisza.
– Zrozumcie. Chciałbym mieć was tam wszystkich, ale mam tylko dwie ręce.
Pamela gorączkowo nad czymś myślała. Jej ładną buzię szpeciła brzydka zmarszczka. Nagle twarz jej się rozjaśniła. Maks uprzejmie przekazał jej mikrofon.
– To wiecie co? Poproszę Karela, żeby się przy nich w ogóle nie zatrzymywał! – zająknęła się przejęta z powodu tego wesołego łobuzerstwa. (…) Podróżni burzliwie zaklaskali. Karel dodał gazu. Oczekujący w Budziejowicach ludzie rozpaczliwie machali rękami. Coś pokazywali. Coś krzyczeli. Ignac rzucił się do okna i w drwiącym geście pokazał im środkowy palec”.

Myślę, że Uczestnicy wycieczki bronią się przede wszystkim jako powieść obyczajowa – ale to także bardzo pisarska książka. Chcielibyście się wybrać z tą grupką na wakacje? Jeśli spodoba wam się powieść Michala Viewegha serdecznie wam polecam jej ekranizację – to mój uniwersalny film na chandrę!

Źródło cytatów: Michal Viewegh, Uczestnicy wycieczki, tłum. Jacek Ilig, Wydawnictwo Agave, 2001.
Źródło grafiki: http://prosteznudy.blog.cz/0705/ucastnici-zajezdu i https://www.kritiky.cz/ucastnici-zajezdu-nasli-ho-na-plazi-lezel-tam-jak-vyvrzenej-vorvan-uz-se-do-nej-pousteli-racci/

4 Replies to “Lektura na weekend – Kto ma ochotę na wycieczkę?”

  1. Recenzja świetna! Jak zwykle. Książka faktycznie wydaje się idealna na czas wakacyjnych wyjazdów ☺

  2. Film… oglądałem kiedyś, ale CHYBA, a i tak to było w tak zamierzchłych czasach, że:
    a/ kompletnie n ie pamiętam,
    b / oceny brak.
    Co do książki to o wiele bardziej kojarzę, że czytałem:)

  3. Dziękuję Michał za kolejną ciekawą propozycję! Na pewno przeczytam i obejrzę film 🙂

  4. Film znam i uwielbiam! Ale ze wstydem przyznaje, że nie wiedziałam, że jest książka. Szybciutko muszę nadrobić zaległości, bo wygląda mi to na idealną lekturę na lato.

Dodaj komentarz