Lektura na weekend – Emilka goni tęczę

Emilka Byrd Starr – tytułowa bohaterka słynnej trylogii Lucy Maud Montgomery dorosła. Jej przyjaciele wyjechali, a tymczasem ona pozostała w Księżycowym Nowiu. Jak ułożyły się jej kolejne lata? Czy pozostała wierna pisaniu?

Emilka Byrd Starr to, zaraz po rudowłosej Ani Shirley, chyba najsłynniejsza główna bohaterka stworzona przez Lucy Maud Montgomery. W trylogii jej poświęconej kanadyjska pisarka zawarła wiele własnych doświadczeń. Jak prezentuje się ostatni tom – Dorosłe życie Emilki?

„Pewnego razu, gdy Emilka była jeszcze bardzo mała (…), wyruszyła na poszukiwanie końca tęczy. Biegła przez rosiste pola i wzgórza, wyczekująca i pełna nadziei. Tymczasem cudowny łuk bladł, przygasał, aż w końcu zniknął. Emilka znalazła się sama w nieznanej okolicy, niepewna, gdzie jest dom. Przez chwilę jej usta drżały, a oczy wypełniły się łzami. Potem uniosła twarz i uśmiechnęła się dzielnie do pustego nieba.
– Będą jeszcze inne tęcze – powiedziała.
Życie Emilki było pogonią za tęczą”.

Emilka nie skorzystała z danej jej przez znajomą pisarkę szansy, nie wyjechała do Nowego Jorku. Jej przyjaciele – Ted, Ilza, Perry – robią kariery poza domem, tymczasem ona pozostała w Księżycowym Nowiu, w świecie, który najbardziej kocha i rozumie. Nadal rozwija swoje zdolności twórcze. Otoczenie akceptuje ją jako pisarkę, Emilka żyje dla pisania. Nie zawsze jest jednak łatwo, przychodzą nie tylko sukcesy, ale i porażki, chwile zwątpienia (zwłaszcza o przeklętej trzeciej nad ranem!). Bohaterka pozostaje też zagubiona we własnych uczuciach. Pisanie staje się jej sposobem na wyrażenie siebie, oswojenie rzeczywistości, nawet swoistym przymusem (kiedy na skutek różnych okoliczności Emilka traci pisarskie siły, wpada w ciężką depresję, dokonuje fatalnych wyborów, nie jest naprawdę sobą).

„Pisanie było czymś, co musiała robić. Każda rzecz, pomysł — piękny czy brzydki — dręczyły ją, dopóki nie »przelała« ich na papier. Poczucie humoru i dramatyzmu sprawiało, że komizm i tragizm życia zniewalały ją i domagały się, by jej pióro nadało im właściwy wyraz. Świat straconych, lecz nieśmiertelnych marzeń, leżący tuż za zasłoną rzeczywistości, kusił ją, by nadała mu kształt i znaczenie – wzywał głosem, którego nie mogła, nie odważyła się nie słuchać. (…) Wiedziała, że czekają ją dni pełne rozpaczy, gdy dojdzie do wniosku, iż nie potrafi pisać i nie ma sensu próbować dalej (…); dni, w które wszystko, co napisała i czego próbowała, wyda się jej mierne i godne pogardy; dni, w które ogarnie ją gorzkie zwątpienie w podstawowe przekonanie, że poezja życia jest równie prawdziwa jak jego proza; dni, kiedy echo »zbłąkanego słowa« z rozmowy bogów, w które z takim napięciem się wsłuchiwała, wyda się jedynie urągliwym sygnałem nieosiągalnej doskonałości i piękna, niedostępnych dla zwykłego śmiertelnika”.

Bardzo to wiarygodne, prawda? Nawet jeśli trochę patetyczne. Lucy Maud Montgomery miała jednak sporo ironicznego dystansu do pisania. Tym samym obdarzyła swoją bohaterkę. Nie brak w tej książce zabawnych scen pisarskich – głównie w pamiętniku Emilki:

„Dzisiaj wieczorem, kiedy pisałam opowiadanie, przyszła ciotka Elżbieta i kazała mi wypielić grządkę cebuli. Musiałam odłożyć pióro i zejść do ogrodu warzywnego. Chwała Bogu, można pielić cebulę i równocześnie myśleć o pięknych rzeczach. Jednym z naszych błogosławieństw jest to, że nie musimy wkładać duszy we wszystko, co czynią nasze ręce – i dzięki za to bogom, gdyż w przeciwnym razie komu by pozostała choć cząstka duszy? Pełłam więc cebulę, a w wyobraźni przemierzałam Mleczną Drogę”.

Niestety, trzeba powiedzieć wprost – Dorosłe życie Emilki nie dorasta poziomem do swoich poprzedniczek. Akcja gna, lata mijają w błyskawicznym tempie. Pojawiają się ciekawe wątki, historia może i jest dramatyczna, ale opisana skrótowo i powierzchownie. Nie brakuje tu dobrych scen, postacie nadal się bronią, ale całość robi wrażenie niedopracowanej. Tę część mimo wszystko ratują fragmenty traktujące o pisaniu. Bo Dorosłe życie Emilki to bardzo pisarska książka. W dylematach, radościach i smutkach głównej bohaterki można odnaleźć własne.

A na zakończenie taka myśl: wiele czytelników powieści Lucy Maud Montgomery narzeka, że Ania po ślubie zarzuciła pisarskie ambicje. Ma się wrażenie, że opowieść o niej nie tak miała się skończyć. Pocieszam się, że Emilka nie pozwoli sobie wytrącić pióra z ręki.

Źródło cytatów: Lucy Maud Montgomery, Dorosłe życie Emilki, tłum. Ewa Horodyńska, Wydawnictwo Literackie, Kraków 2015.

2 Replies to “Lektura na weekend – Emilka goni tęczę”

  1. Czy pisząc o swoich bohaterkach jako pisarkach Lucy Maud Montgomery chciała się z czytelnikami podzielić tajemnicami swego pisarstwa? Na to wygląda.

    1. Michal_Pawel_Urbaniak says: Odpowiedz

      Jest to prawdopodobne.

Dodaj komentarz