Lektura na weekend – Kryminalna odsłona „Wesela”

Profesorowa Szczupaczyńska powraca! Tym razem bohaterka powieści Maryli Szymiczkowej będzie uczestniczyć w osławionym ślubie Lucjana Rydla z Jadwigą Mikołajczykówną i w późniejszym weselu. Wplącze się też w aferę kryminalną. Co naprawdę wydarzyło się tamtej nocy w Bronowicach?

Pisarkę Marylę Szymiczkową powołało do życia w 2015 roku małżeństwo literatów – Jacek Dehnel i Piotr Tarczyński. Właśnie wtedy premierę miała Tajemnica Domu Helclów – powieść owej Szymiczkowej, otwierająca pastiszowy cykl kryminalny. Miejscem akcji został Kraków ubiegłego wieku, a detektywem w spódnicy (no… może nie w byle spódnicy) profesorowa Zofia z Glodtów Szczupaczyńska. Ta barwna postać jako żywo budzi skojarzenia z Anielą Dulską. Pierwsza książka Szymiczkowej spotkała się z dużym uznaniem czytelników, pojawiły się kolejne. Najnowsza – Złoty róg – przedstawia już czwarte śledztwo profesorowej Szczupaczyńskiej. A oto jak się zaczyna:

„– To przecież w ogóle nie tak było! – stanowczy głos jakiejś wzburzonej kobiety wybił się nagle ponad gwar ciżby spływającej po schodach teatru, kłębiącej się przy szatniach i wylewającej na podjazd przed majaczącym w ciemnościach nocy gmachem. (…)
– To po prostu skandal! – dobiegło teraz z pewnego oddalenia, ale wciąż wyraźnie słyszalne. Nikt już jednak się tym nie przejął. Cóż, Kraków lubił się oburzać i choć każda okazja była do tego dobra, to najnowsza sztuka pana Wyspiańskiego dała po temu mnóstwo sposobności, z których wprost szkoda byłoby nie skorzystać”.

Oburzenie profesorowej (bo to ona jest tą zniesmaczoną kobietą) ma miejsce pół roku po opisanych w książce wydarzeniach. Wróćmy zatem do listopada 1900 roku. Wówczas cały Kraków żył skandalem obyczajowym – ślubem pisarza Lucjana Rydla z pochodzącą z chłopskiej rodziny Jadwigą Mikołajczykówną (jak wiemy z historii literatury, ten ślub stał się podstawą kolejnego skandalu – gdy został przedstawiony przez Stanisława Wyspiańskiego w Weselu). Sprawa tego osobliwego mariażu emocjonowała również Zofię Szczupaczyńską. Ta stateczna mieszczka jest zarazem zaciekawiona i zgorszona. Skupiona na „ciężkim zadaniu budowania pozycji na towarzyskiej giełdzie Krakowa”, sama nie wie, czy ma pojawić się w Kościele Mariackim. Ostatecznie się na to decyduje. Tymczasem dzieje się coś równie ekscytującego – tuż przed osławioną uroczystością zostaje znalezione ciało zamordowanego mężczyzny. Dlaczego zginął?

Zanim wrócimy do wątku kryminalnego, będziemy mieli okazję uczestniczyć w osławionym ślubie (profesorowa dzięki sprytnemu fortelowi znajduje się całkiem niedaleko państwa młodych) i późniejszym weselu. To zdecydowanie najciekawsza część Złotego rogu. Maryla Szymiczkowa – a raczej kryjąca się za tymi personaliami para autorów – świetnie wykorzystuje dramat wieszcza, aby uatrakcyjnić kolejne sceny. Pojawiają się ludzie, którzy rzeczywiście brali udział w tym wydarzeniu, jak i fikcyjne postacie znane z utworu Wyspiańskiego. Świetnie wypadają ironiczne komentarze wygłaszane pod ich adresem:

„- Czy to nie ten cały Wyspiański? – przerwała nagle swojej rozmówczyni.
– A tak, tak, on właśnie – mruknęła tamta. – Oni się z Luciem od szkoły przyjaźnią, więc wziął go na świadka. Ale powiem pani, że choćby ten Wyspiański na głowie stawał, nigdy nie namaluje ani Grunwaldu, ani Czwórki, ani wreszcie kwiatów Wyczółkowskiego – parsknęła.
– To akurat prawda – zgodziła się Zofia. – Coś tam pochlapie, pomaże, rozmaże i każe wierzyć, że to akurat kaczeńce”.

Padają też kwestie znane z Wesela, czasem nieco zmodyfikowane („- Klimina jestem. Po wójcie wdowa./- Szczupaczyńska. Profesorowa.”). Ich tropienie to wyśmienita rozrywka. Główna bohaterka nie czuje się zbyt dobrze w tym otoczeniu – nie pasuje do chłopskiej chaty:

„Stół porzuciła bez żalu; rzadko, a właściwie nigdy nie zdarzało się jej jadać w towarzystwie, gdzie nikogo by nie obchodziła, gdzie nikt by z nią nie chciał wymieniać opinii na najróżniejsze tematy, od nowych powieści, po drożyznę na Kleparzu, od spraw rządowych po choroby. Ba, gdzie nikt prawie jej nie znał. Była gotowa rozmawiać nawet o reumatyzmach z byle starką albo o polityce i Chińczykach, jednak poza Kliminą, nikt do niej słowem nie zagadał. Przyszło jej do głowy, że może sama jest sobie winna. Ekscentryczny ślub w Mariackim to i rozrywka, i okazja do zaznaczenia swojej pozycji, w dodatku dziesięć minut od domu, ale wiejskie wesele, gdzie diabeł mówi dobranoc? Po co się tu właściwie pchała? Nagle, wśród tych rumianych chłopaków, obok tej panny młodej odzianej w błyskotki, hafty i korale niczym jakaś małopolska Semiramida, Zofia poczuła się stara i zbędna”.

A jednak to właśnie w Bronowicach profesorowa wpadnie na trop. Dojdzie tam do pobicia i kradzieży. Okazuje się, że śmierć młodego człowieka miała związek z szeroko zakrojoną akcją konspiracyjną. Zofia – posiadaczka ważnego przedmiotu związanego ze sprawą – zostanie nie tylko świadkiem zdarzeń, ale i ich uczestniczką (skomentuje to, rozbawiona: „Zofia Szczupaczyńska, skromna mieszczka krakowska, w samym środku walki wywiadów! Żaden pisarz by tego nie wymyślił!”). Wiele będzie się działo, zanim sprawca zostanie zdemaskowany. Ci, którzy biorą profesorową za „jakąś zwykłą wścibską mieszczkę, która z nudy i ciekawości wtyka nos w nie swoje sprawy”, będą musieli zwrócić jej honor.

Cykl Maryli Szymiczkowej wygrywa przede wszystkim nie tyle intrygami kryminalnymi, co warstwą retro. Osadzenie akcji w dawnych realiach dodaje tym powieściom wyjątkowego smaczku. Widać, że stoi za tym potężny i uczciwy reaserch. Wszystko jest tu doskonale dopracowane – od odpowiedniego klimatu, aż po całe bogactwo szczegółów. Czuje się rzeczywiście, że jesteśmy w Krakowie z przełomu wieków. Nawet „niekryminalne” dodatki fabularne prezentują się całkiem dobrze – problemy z służbą, dyskretny wątek romansowy, manipulowanie prostodusznym mężem. Wspaniale wypada też wyrazista kreacja głównej bohaterki – owej kryminalnej Dulskiej, krakowskiej wersji panny Marple. Profesorowa Szczupaczyńska jest inteligentna, odważna i pomysłowa. Przy tym wszystkim pozostaje nieznośnie mieszczańska, snobistyczna, pełna hipokryzji. Cóż, mimo tych cech trudno nie darzyć jej sympatią. Dodajmy do tego, że całość jest napisana z ogromnym wdziękiem, sprawnie i nie bez błyskotliwego humoru.

Dawno nie czytałem Maryli Szymiczkowej, ale kiedy pojawiła się okazja powrotu na słynne wesele Rydla i Mikołajczykówny, nie wahałem się ani chwili (co tu kryć, odezwała się we mnie natura świrniętego polonisty! Sporo ostatnio czytam o tym słynnym weselu – biografię sióstr Mikołajczykówien omawiałem w październikowej „Lekturze na weekend”). Nie rozczarowałem się. To kapitalna rozrywka – nie tylko kryminalna. Spróbujcie koniecznie!

Źródło cytatów: Maryla Szymiczkowa, Złoty róg, Wydawnictwo Znak Literanova, Kraków 2020.
Źródło grafiki: https://www.telemagazyn.pl/film/wesele-83417/

Dodaj komentarz