Lektura na weekend – Kto będzie siódmą ofiarą?

W „Siódmej ofierze” Aleksandry Marininy bezwzględny morderca terroryzuje Moskwę. Trudno pojąć logikę jego działań. Co więcej, wygląda na to, że zamierza on prowadzić brutalną grę z Anastazją Kamieńską. Jak skończy się ten mroczny wyścig?

Akcja Siódmej ofiary Aleksandry Marininy (na zdj.) rozgrywa się w 1999 roku, oczywiście w Rosji. Dwie cenione milicjantki – Anastazja Kamieńska i Tatiana Obrazcowa – biorą udział w transmitowanym na żywo programie telewizyjnym poświęconym kobietom wykonującym niezwykłe profesje. Wypadają zadowalająco. Wszystko toczy się dobrze, dopóki na ulicy Nowy Arbat (gdzie ustawione są kamery) nie pojawia się ktoś z niepokojącym transparentem: „Skoro jesteś taka mądra, zgadnij, gdzie spotkasz śmierć”. Chłopak, który trzymał feralny transparent, zostaje szybko ujęty, jednak okazuje się, że był tylko „podwykonawcą” dobrze opłaconego zlecenia. Czy to był zatem głupi żart? A może zapowiedź jakiegoś koszmaru? Niestety, szybko okazuje się, że autor napisu nie żartował (choć na użytek śledztwa zostaje ochrzczony mianem „Żartowniś”). Jego ofiarą pada pewna kobieta z marginesu społecznego – dawniej tancerka, dziś sięgająca dna alkoholiczka. Jako drugi zostaje zabity kloszard. Przy obu ciałach sprawca umieszcza osobliwe figurki. Staje się jasne, że kolejne zabójstwa pozostają kwestią czasu.

Tylko kogo naprawdę chce dopaść „Żartowniś”? Do której milicjantki był skierowany napis na plakacie? Obie zaczynają się obawiać o własne życie. To jeden z najważniejszych aspektów Siódmej ofiary. I Anastazja, i Tatiana – nie bez wyrzutów sumienia – mają nadzieję, że morderca miał na myśli tę drugą. To postrzeganie będzie też miało wpływ na śledztwo Nastii. Niezadowolony z jego wyników Gordiejew, jej przełożony, zwraca Anastazji uwagę, nie siląc się na delikatność:

„Pozwoliłaś sobie na luksus strachu, pofolgowałaś sobie i uznałaś, że myśl jest materialna. Innymi słowy, uznałaś, że jeżeli ktoś czegoś bardzo pragnie, to tak się stanie. Z całego serca zapragnęłaś, żeby Żartowniś wystąpił przeciwko Obrazcowej, a nie przeciw tobie. Wmówiłaś sobie, że to jej, a nie tobie, już od początku proponował, żebyś zgadła, gdzie odbędzie się spotkanie ze śmiercią. Że to do niej zbliża go każda nowa ofiara. Tak bardzo tego pragnęłaś, że przestałaś być detektywem i stałaś się zwyczajną dogmatyczką naciągającą fakty do własnej tezy. A nasi chłopcy posłusznie za tobą poszli”.

Anastazja nieraz narażała się na niebezpieczeństwo, a jednak nigdy dotąd perspektywa własnej śmierci nie była dla niej do tego stopnia namacalna. „Caryca kryminału” bardzo wiarygodnie rysuje jej portret psychologiczny w tej trudnej sytuacji. Czuje się jej strach, niepewność, istny wulkan buzujących w niej emocji, zmianę podejścia do życia, spojrzenie na nowo na to, co tak łatwo można utracić. Oczywiście, Nastia ostatecznie musi wygrać z przestępcą, dobro powinno zatryumfować nad złem – takie wszak są prawidła gatunku – no, ale z tego zdaje sobie sprawę jedynie czytelnik.

Dwudziesty pierwszy tom tego cyklu to powieść wielowątkowa. Akcję śledzimy, poznając kilkanaście punktów widzenia. Marinina niczym z kamerą krąży między dramatis personae: śledczymi, zabójcą, jego bliskimi, ofiarami. Tym samym jako czytelnicy rekonstruujemy nie tylko biografię seryjnego mordercy, ale także podglądamy życie wielu innych osób. Tworzy się swoisty patchwork mikroopowieści, często ciekawych samych w sobie (to znaczy, niezależnie od głównego trzonu fabuły). Przykładowo rozpisana na kilkanaście stron w jednym podrozdziale historia Nadjeżdy Starostienko – vel „Nadki Tancerki” – naprawdę porusza. Wspaniały jest wątek młodego felinologa, który nie ma wyższego wykształcenia, a swoją wiedzę oparł li i tylko na miłości do kotów. Świetnie wypada babcia zabójcy, osoba, która ponad wszystko ceni sobie pozycję i znaczenie własnej rodziny – te wartości wpaja wnukowi. Ponura jest historia Szuwałowa, który w tragicznych okolicznościach traci całą rodzinę i potem… ale nie uprzedzajmy faktów. Marinina nie po raz pierwszy udowadnia, że jest bystrą obserwatorką. Nawet postaci epizodyczne są tu wyraziście naszkicowane, choćby wypowiadały raptem parę kwestii (jak bezdomny Biria, siedemnastoletni uchodźca z Kazachstanu, który znalazł rodzinę zastępczą, ale uciekł, udając się „na poszukiwanie przygód” i teraz płaci pewną cenę za tę ucieczkę). Również ci właściwie w fabule nieobecni – jak kolejna ofiara, Serafina Antonowna Firsowa, bogata, lecz żyjąca w nędzy staruszka – zostają całkiem udanie przedstawieni.

A scenografia także jest bardzo interesująca, choć posępna. Oto Moskwa po kryzysie finansowym z 1998 roku. Siergiej Zarubin, prowadząc śledztwo, krąży „po wąskich, krętych uliczkach, zdumiony ubóstwem, brudem i nieporządkiem, które panowały w centrum stolicy, to znaczy, w bezpośrednim sąsiedztwie luksusowych domów oraz licznych ambasad”. Życie stało się drogie („Kryzys siedemnastego sierpnia boleśnie uderzył obywateli po kieszeni i dał niezłego kopniaka cenom, które nabrały przyspieszenia, pędziły do przodu i w górę, nie oglądając się za siebie”). Anastazja i jej mąż, Czistiakow, zastanawiają się, z czego zapłacić podatki, nie są w stanie dokończyć remontu. Banki oszukują swoich klientów. Na ulicach jest coraz więcej bezdomnych. Pociągi maja wagony z powybijanymi szybami. Lepiej nie chorować, żeby nie dostać się do szpitala („Brudne toalety, smród, bieda, nietrzeźwe salowe, niedouczeni lekarze, brak leków oraz aparatury medycznej, cuchnący pacjenci na sąsiednich łóżkach i na korytarzach – oto dola tych, którym przyszło do głowy chorować, nie dotarłszy na szczyty władzy”). Zewsząd słychać narzekania na skutki kryzysu. Właśnie w przedstawieniu warstwy obyczajowej, postaci, scenerii, widzę coś w rodzaju dziedzictwa rosyjskiego ducha. Fiodor Dostojewski czy Lew Tołstoj opisywali swoich bohaterów z podobną wnikliwością. Nie, żebym porównywał Marininę, świetną rzemieślniczkę, autorkę literatury popularnej z pewnymi ambicjami, z tymi twórcami arcydzieł literatury światowej. Istnieje jednak coś w rodzaju „pisarskiego” powinowactwa.

W jednym z wywiadów poświęconych „Siódmej ofierze”, Aleksandra Marinina stwierdziła: „Nigdy nie stawiałam przed sobą zadania »zaskoczenia czytelnika«. Ci, którzy chcą być zaskoczeni, mogą czytać wiadomości w internecie i oglądać filmiki na YouTube. Tam jest mnóstwo ciekawych rzeczy! Książki czytają ci, którzy mają ochotę pomyśleć”. Oczywiście, jej kryminały to nie są powieści detektywistyczne, w których czytelnik ma możliwość wytypowania sprawcy przed detektywami. Z jednej strony dostaje za mało danych, z drugiej – wydaje się właśnie, że tożsamość mordercy nie zawsze jest najważniejsza. Czy takie podejście zabiera przyjemność lekturową? Bynajmniej – bo „caryca kryminału” ma do zaoferowania czytelnikowi dużo więcej niż rozwiązanie zagadki. Siódma ofiara ma przecież w sobie pewną „niekryminalną” głębię – to rzecz o konfrontacji z własnym przemijaniem, o rozrachunkach, wreszcie o potrzebie godnej śmierci (cokolwiek ten termin oznacza). Dotyczy to także mordercy morderca – działa on, kierując się może osobliwą, ale jednak logiką – do tego „napędzaną” kontekstem społecznym. Może trudno się zgodzić z jego nieco pokrętnymi wywodami, nie zmienia to jednak faktu, że Siódma ofiara nie tylko zapewni całkiem przyzwoitą rozrywkę, ale też skłoni do refleksji.

Jestem bardzo wybredny, jeśli chodzi o kryminały. Cykl o Anastazji Kamieńskiej autorstwa Aleksandry Marininy okazał się dla mnie jednym z nieoczekiwanych odkryć minionego roku. To powieści bardzo satysfakcjonujące w lekturze. A czy wy już znacie major Kamieńską? Podzielacie mój entuzjazm dla tego cyklu?

Źródło cytatów: Aleksandra Marinina, Siódma ofiara, tłum. Aleksandra Stronka, Wydawnictwo Czwarta Strona, Poznań 2020.
Źródło grafiki (oraz cytatu z wywiadu): https://booklips.pl/wywiady/ksiazki-czytaja-ci-ktorzy-maja-ochote-pomyslec-wywiad-z-aleksandra-marinina-autorka-kryminalu-siodma-ofiara/

2 Replies to “Lektura na weekend – Kto będzie siódmą ofiarą?”

  1. Świetna recenzja! Również wszystkim polecam Marininę. Też sama nie wiem co bardziej lubię w jej powieściach- czy intrygę kryminalną, czy wątki społeczne i obyczajowe. Postacie też są świetne. Całkiem niedawno zapoznałam się z tą autorką dopiero i mam zamiar poznawać ją co raz dalej i głębiej 😀

  2. Ciekawy kryminał. W powieści Umberto Eco i filmie „Imię Róży” również występuje seryjny morderca, tyle, że morduje na terenie średniowiecznego klasztoru. Dałem to jako temat moim dyplomantom w powiązaniu z mechaniką gry planszowej CLUEDO. Zrobili świetną mroczną grę tyle, że z jednorazowym mordercą, ale za każdą grą innym. Można w nią zagrać przez sieć w przeglądarce: https://playcanv.as/p/U8iArc8H/
    A mnie męczyło, żeby zrobić grę z seryjnym mordercą. Tym razem jednak zaproponowałem scenerię więzienia, w którym i mordowani i morderca to więźniowie. Podobnie jak poprzednia gra toczy się w scenerii 3D ale nie mam wersji sieciowej tylko zdjęcie: http://kosnaprad.pl/images/wiezienie.jpg
    Kolejny dyplomant zrobił ją w wersji 2D z fajną grafiką, co widać na filmiku: https://drive.google.com/file/d/1Y1NyqRE1kQeI8Iekvqt3lwtehPpmQEvq/view?usp=sharing
    Więzienie wspaniale ułatwiło zrobienie gry, bo jest wiele elementów powtarzalnych i wygenerowanie ponad stu podejrzanych to nie problem.

Dodaj komentarz