Frania Tańska powraca w drugiej powieści Mai van Straaten – i to w bardzo dobrym stylu. Tym razem jedzie na Kujawy razem z ekspedycją archeologiczną. Ciekawa przygoda może się okazać bardzo niebezpieczna…
Franię Tańską czytelnik mógł poznać w 2023 roku w debiutanckiej powieści Mai van Straaten, absolwentki kursów Pasji Pisania: Frania Tańska i tajemnica zaginionego obrazu. To kryminał retro. Tytułowa bohaterka jest malarką na co dzień pracującą w Muzeum Narodowym w Warszawie. Oprowadza zwiedzających, tłumaczy symbolikę obrazów, kataloguje zbiory, pomaga w restauracji obrazów czy przy czyszczeniu dzieł. Jej pierwsze śledztwo dotyczyło obrazu Kukułka Józefa Chełmońskiego. Dzieło zaginęło podczas uroczystego wieczoru honorującego darczyńcę. Czy ktoś ukradł obraz? Frania Tańska próbuje się tego dowiedzieć. Pierwsza książka Mai van Straaten została bardzo dobrze przyjęta zarówno przez krytyków, jak i przez czytelników. W drugiej części tego cyklu, która niedawno trafiła do naszych księgarń – Frania Tańska i Kolekcjoner Widmo – zostanie oddelegowana poza stolicę.
„Zerwał się wiatr i szarpnął gałęziami jabłoni. Tuziny płatków opadły na młodą trawę. Frania zadrżała z zimna.
– Kolekcjoner Widmo. Widmo… – powiedziała do siebie i nagle przeszedł ją dreszcz, gdyż choć wiedziała, że było to zupełnie niemożliwe, usłyszała bardzo wyraźnie świszczący szept Teofili Szum:
– Zbliża się Widmo! Strzeeeż się Widma!”.
Akcja drugiego tomu rozgrywa się między marcem a czerwcem 2025 roku. Zaczyna się dosyć groteskowo. Oto rozlega się potężny grzmot. Okazuje się, że na dachu kamienicy, w której mieszka Frania Tańska, ląduje balon, a w nim Hubert Trach-Turowicz. Stwierdza, że prowadzi badania archeologiczne. Można je prowadzić w oderwaniu od ziemi? Ano można! Jak tłumaczy Trach-Turowicz: „- Zanim zacznie się kopać, trzeba wiedzieć gdzie. Z wysokości dużo łatwiej wykryć ślady stanowisk archeologicznych. Można dostrzec zjawiska, których oko ludzkie nie wychwyci podczas obserwacji na ziemi”.
Ścieżki Frani i Huberta jeszcze się zbiegną – na wykopaliskach. A to za sprawą profesora Gąsowskiego, który chce podarować swoje znaleziska archeologiczne Muzeum Narodowemu. Problem w tym, że tych znalezisk jeszcze nie ma. Trzeba je wykopać – a profesor zamierza udać się w okolice Radziejowa i badać kurhany zwane piramidami kujawskimi (kurhany są starsze od tych egipskich). Frania jest chętna się udać na wykopaliska w charakterze rysowniczki (choć mylnie nastawia się na wyprawę do Egiptu). Dyrektor placówki nie wyraża na to zgody, a jednak splot (nie)szczęśliwych okoliczności sprawia, że muzeum zostaje zamknięte, a pozbawiona zajęcia Frania może wyruszyć na Puławy. Jest w tym coś z tajnej misji: może przy okazji stwierdzić, czy przyszłe znaleziska nadadzą się jako ekspozycja w Muzeum Narodowym. Tymczasem ekspedycja może okazać się zagrożona za sprawą tajemniczego Kolekcjonera Widmo, którego nikt nigdy nie widział („Wiadomo tylko tyle, że porusza się granatowym balonem ze złotymi gwiazdami na powłoce”). Kradnie z istną bezczelnością, acz bywa wybredny: zabiera „tylko najrzadsze i najcenniejsze znaleziska”.
Pojawia się też kolejny intrygujący wątek: Frania natrafia na opowieść, która wciąż elektryzuje mieszkańców wsi Krowice. Podobno pewien człowiek odnalazł skarb z czasów potopu szwedzkiego, ale to znalezisko nie przyniosło mu szczęścia, a jedynie lokalny ostracyzm. Czy rzeczywiście chodziło o klątwę? „Szczęśliwy” znalazca ukrył skarb, a Frania postanawia go znaleźć – interesuje ją zwłaszcza figurka bogini Nike. Niemniej miejscowi nie są zachwyceni tym śledztwem (jak to stwierdza uroczy Piwko: „W ogóle nie powinna panna Frania pytać. Po co to ruszać? Krwawy anioł, przeklęty skarb. Z tego nie może wyniknąć nic dobrego”). Sprawa Kolekcjonera Widmo i ukrytego skarbu połączą się ze sobą.
W Frani Tańskiej i Kolekcjonerze Widmo spotkamy również bohaterów znanych z poprzedniej części. Pojawi się Sàndor Bercsényi, specjalista od wina i serc niewieścich (czy to miłosne napięcie między nim a Franią wreszcie znajdzie rozstrzygnięcie?), który ucieknie na Puławy przed, jakbyśmy dziś powiedzieli, stalkerką (bardzo ciekawy to wątek w powieści). Nie zabranie również Leontyny „Loli” Nowickiej, reporterki, czy pyskatej służącej Maryni i jej kota Felka. Na drugim planie znajdą się pracownicy Muzeum Narodowego. Swój epizod w książce będzie miała również Teofila Szum – niewydarzona wróżbiarka, która jednak tym razem zdumiewająco trafnie przewidzi przyszłość. Czytelnikom na pewno spodobają się też nowi bohaterowie: Hubert, ambitny, ale pechowy, stara hrabina Kazimiera mająca sporo zdrowego dystansu do swojej pozycji i życia czy zadziorna Stefcia, która woli strzelać z procy do kartofli niż zachowywać się jak dama. Łatwo obdarzyć te postaci sympatią.
Druga powieść Mai van Straaten może budzić dalekie skojarzenia z Morderstwem w Mezopotamii Agathy Christie. Tam akcja działa się w latach trzydziestych i również podczas ekspedycji archeologicznej, choć w cokolwiek bardziej egzotycznym miejscu. Mieliśmy do czynienia z morderstwem podczas wykopalisk. Maja van Straaten, podobnie jak w pierwszej części, proponuje czytelnikowi historię lżejszą tematycznie, bo bez morderstwa w tle. Powstał udany kryminał retro typu „cosy”, coś bardziej przygodowego z wieloma zwrotami akcji. Wydawca znów reklamuje tę pozycję jako „stylowy kryminał z humorem”. Humor jest błyskotliwy, mniej tu groteski niż w pierwszej części (choć trudno się nie uśmiechnąć, kiedy Lola podczas uciążliwej podróży musi się mierzyć z upartą, zaczepną gęsią). Historia wciąga, intryga jest sprawnie poprowadzona, aż do zaskakującego zakończenia. Na uwagę zasługuje także styl – potoczysty i dojrzały. Czuje się tu scenerię lat dwudziestych, dobry research – to duży plus dla autorki.
Druga książka, pisana w cieniu konkretnych oczekiwań czytelników, jest zwykle sprawdzianem dla autora czy autorki. Trzeba przyznać, że Frania Tańska i Kolekcjoner Widmo w niczym nie ustępuje poprzedniczce, a może i ją nieco przewyższa. Maja van Straaten świetnie rozwija się jako pisarka. Ze swej strony czekam na kolejne śledztwo Frani Tańskiej – i jestem pewien, że nie będę w tym osamotniony!
A już niedługo będziecie mogli wygrać tę świetną książkę w kolejnym blogowym konkursie!
Źródło cytatów: Maja van Straaten, Frania Tańska i Kolekcjoner Widmo, Wydawnictwo Lira, Warszawa 2024.
Bardzo dziękuję za recenzję. Pozdrawiam serdecznie całą społeczność PP.