20 maja miała premierę pierwsza powieść Marii Weroniki Józefackiej, absolwentki naszych kursów. „Odbicie przeszłości” to pierwsza część czterotomowego cyklu.
To zawsze miła wiadomość, kiedy nasi kursanci debiutują. A niedawno debiutowała Maria Weronika Józefacka. Jej powieść Odbicie przeszłości ukazała się nakładem Wydawnictwa Replika. To pierwszy tom cyklu „Cienie prawdy”.

Maria Weronika Józefacka (ur. 1979) – ukończyła studia ekonomiczne i podyplomowe z Zarządzania Projektami, jednak prawdziwe powołanie odnalazła w dziedzinach humanistycznych. Przez ponad dekadę zajmowała się nauczaniem języka niemieckiego i tłumaczeniami, co rozbudziło jej fascynację słowem pisanym. Pasję tę realizuje jako pisarka i copywriterka. Prywatnie żona z dwucyfrowym stażem i matka dwójki nastolatków. Rodzinne grono dopełniają pies i kot. Mieszka poza miastem, bo ceni ciszę oraz uroki życia w małej lokalnej społeczności. Gdy nie pisze, wyrusza z rodziną na wyprawy z namiotem, spływy kajakowe, górskie wędrówki lub odkrywa podwodny świat.
Marię poznałem w 2020 roku na Kursie Inspiracje. Ujęła mnie jej otwartość, ogromna chęć nauki, szlifowania swojego warsztatu. Później widzieliśmy się jeszcze na Kursie Podstawowym. Następnie Maria uczestniczyła w Pasji Pisania I z Jakubem Winiarskim, Pasji Pisania II, Kursie Powieść i Powieść II (pod przewodnictwem Barbary Sęk), a niedawno w Kursie Fantastyka prowadzonym przez Małgorzatę Sanchez. Maria z impetem weszła na pisarską drogę i dobrze się na niej czuje! Natomiast jej książka powstała pod kierunkiem Basi Sęk w ramach Bloku Pisarskiego. Kolejne są już w planach wydawniczych.
Czy można zrekompensować lub usprawiedliwić zdradę albo inną winę bez konfrontacji z nią samą? Czy życie opiera na przeznaczeniu, w którym nie ma miejsca na przypadki?
Daniel świętuje sukces zawodowy w agencji towarzyskiej. Zdradza żonę, a podpatrzone tam lusterko przywraca u niego miłe wspomnienia i wywołuje fascynację dziewczyną, z którą spędza noc. Dodatkowo zgubiony w agencji pendrive każe mu sądzić, że kolejne spotkanie z Martą jest mu przeznaczone. Opowiada jej o chorej córce. Dziewczyna w relacji z Danielem dostrzega szansę na odkupienie swojej winy – wyrzuca sobie, że kiedyś nie zapobiegła śmierci brata. Składa mężczyźnie trudną do odrzucenia propozycję, która może uratować życie jego dziecka, ale zagrozić jego małżeństwu.
A oto fragment powieści:

„Potoczył wzrokiem po mroczniejących zakamarkach ogrodu. Tyle razy majtał nogami na sośnie, z kieszeniami pękatymi od podebranych ze spiżarni żelków. Miliony razy wracał do tego domu ze szkoły, z wakacji, z treningów; do uśmiechniętej twarzy o brązowych oczach, w których błyszczała skupiona ciekawość. Gdy przyjeżdżał z Gdańska, niezmiennie witał go aromat szczawiowej. Przez pięć lat studiów mama nie pozwoliła, by choć raz wyjechał z domu bez gołąbków i czystych ubrań. Odwoziła go na Centralny i machała ze smutnym uśmiechem, dopóki wagonu nie wessała ciemność tunelu. Gratulowała każdego kolokwium i zaliczenia. Sprezentowała markowy trapez, gdy wreszcie zaakceptowała inną miłość w życiu syna, a po trzecim roku wręczyła kluczyki do siedmioletniego golfa. Miał tylko dzwonić zawsze, gdy będzie gdzieś jechał, żeby spokojnie spała. Rozumiał i dzwonił.
Z bezwarunkowej miłości utkała mu dzieciństwo i młodość, o jakich mogli ledwie pomarzyć koledzy przepychani z kąta w kąt przez zagonionych starych.
Dlaczego więc nie zaoponował, gdy pod Lolkiem Przemek poradził mu, żeby spalił te jebane Radziejowice? Odpowiedź czyhała z tyłu głowy, podążała za każdą myślą niczym złoczyńca, który stąpa bezgłośnie za ofiarą, aż ta wejdzie w ślepą uliczkę. Uciekał od niej, choć przeczuwał, że zaraz dotknie plecami ściany. W końcu się poddał.
Zaparkował przed blokiem i zgasił silnik. Dochodziła dwudziesta. Krzaki przy altance śmietnikowej wsiąkały w rzadką szarość. Nastolatek o twarzy niebieskiej od smartfona ciągnął na smyczy przysiadającego co rusz spaniela.

Podniósł wzrok znad kierownicy. Odnalazł okno na trzecim piętrze. Zaciągnięte plisy przepuszczały tylko żółtawą poświatę. Odcinała się od niej kobieca postać. Obserwował jej zmiękczone światłem ruchy. Widział oczyma wyobraźni, jak precyzyjnym ruchem od czubka noża przekrawa pomidora, pochylona nad deską upycha za uchem niesforne kosmyki. Widział, jak otwiera lodówkę i postukuje opuszkiem palca w usta, rozstrzygając, co położy na kanapki. Widział, jak burza ciemnych włosów opada do łopatek, gdy sięga po kubki; jak skręca lekko tułów i zwraca się w stronę pokoju. Niemal słyszał, jak przypomina dziewczynkom o umyciu rąk.
Nagle zalała go fala zimnego strachu. Z całą ostrością dotarło do niego, jak niewiele brakuje, by Agata przestała na niego czekać przy stole. Musiał być skończonym debilem, skoro dla minuty sprośnej rozrywki zaryzykował utratę tego, co powinien chronić – miłości, która wniosła w jego życie więcej niż jakakolwiek inna miłość. Jakakolwiek!
Wyskoczył z auta. Wydłużył maksymalnie krok, po chwili szarpnął drzwi klatki schodowej. Uruchomione automatycznie światło zakłuło w oczy. Sekundę później gnał po schodach, przeskakując po dwa, trzy stopnie”.
Mario, w imieniu całego zespołu Pasji Pisania serdecznie ci gratuluję! Cieszę się, że twoje pisarskie marzenia się spełniają, a kolejne książki są już w drodze!
Źródło cytatów: Maria Weronika Józefacka, Odbicie przeszłości. Wydawnictwo Replika, Poznań 2025.