Pisanie jako obsesja

Czy znacie Antoniego Czechowa? Z lektury – na przykład jego znakomitych opowiadań? A może z desek teatru? Jedna ze sztuk Czechowa – „Mewa” – to również dzieło o pisaniu. Zobaczcie, jak jeden z popularnych pisarzy mówi o swojej pracy – a może raczej obsesji?

Mewa – być może jedna z mniej znanych sztuk Antoniego Czechowa (zdjęcie z jednej z adaptacji powyżej) – rozgrywa się w wąskim kręgu rodziny i znajomych. Czechow porusza wiele tematów, ale Mewa to dramat autotematyczny, bardzo pisarski. W obsadzie mamy dwóch pisarzy – jednego uznanego „beletrystę” Borysa Trigorina i dużo młodszego Konstantego Trieplewa. W toku akcji szuka on właściwej formy dla swoich sztuk i prozy. Nie potrafi się wybić, ktoś ustawicznie podcina mu skrzydła – ale to się zmieni.

Z kolei Trigorin mówi tak o swoim pisaniu, o regularności tworzenia, o inspiracjach:

„Dzień i noc dręczy mnie jedna uparta myśl: muszę pisać, muszę pisać, muszę… Ledwo skończę jedno opowiadanie, już, nie wiadomo po co, muszy pisać drugie, potem trzecie, czwarte… Piszę ciągle, jak w kołowrocie, i już nie potrafię inaczej. (…) Rozmawiam teraz z panią, przejmuję się rozmową, ale równocześnie cały czas pamiętam, że na biurku leży nie dokończone opowiadanie. O, na przykład widzę obłok podobny do fortepianu. Zaraz notuję w myśli: trzeba wspomnieć w jakimś miejscu, że płynął obłok podobny do fortepianu. Pachną heliotropy. Czym prędzej wbijam sobie w głowę: duszny zapach, wdowi kolor, wspomnieć przy opisie letniego wieczoru. Wsłuchuję się w każde zdanie, każde słowo, które mówimy, i szybko zamykam wszystkie te zdania i słowa w swojej spiżarni literackiej: a nuż się przydadzą! Kiedy kończę pracę, biegnę do teatru albo z wędką na ryby; teraz, zdawałoby się, można odpocząć, zapomnieć, gdzie tam! W głowie już huczy ciężki żelazny młot – nowy temat… trzeba się śpieszyć… trzeba znów pisać, pisać!”.

Przedstawia je raczej jako przekleństwo – choć zastanawiam się, ile w tym kokieterii:

„Kiedy piszę… to jest przyjemnie. Czytać swoją rzecz w korekcie – też jest przyjemnie, ale… ledwie wyjdzie w druku, już zaczynam jej nie znosić i już widzę, że to nie to, że to jakaś pomyłka, że tego w ogóle nie trzeba było pisać, ogarnia mnie niesmak, czuję się ohydnie”.

Czy te przemyślenia są wam bliskie? A może traktujecie swoje pisanie zupełnie inaczej? Jak skończyła się ta pisarska historia? Zapraszam was do lektury Mewy.

Pamiętajcie, że możemy wam pomóc w pisaniu książek. Na naszych kursach nie tylko zyskacie wiedzę, ale także wiele wsparcia – od prowadzących i innych uczestników i uczestniczek kursu. Wybierzcie warsztaty dla siebie:

https://www.pasjapisania.pl/harmonogram-kursow.html

Zapraszamy!

Źródło cytatów: Antoni Czechow Mewa, tłum. Natalia Gałczyńska, [w:] tenże, Wybór dramatów, Zakład Narodowy im. Ossolińskich, Wrocław 1979.
Źródło grafiki: https://www.narodowy.pl/repertuar,spektakle,68,mewa.html

6 Replies to “Pisanie jako obsesja”

  1. Czy film „Mewa” z 2018 roku to ekranizacja opowiadania Czechowa? 🙂

    1. Michal_Pawel_Urbaniak says: Odpowiedz

      Na to wygląda – tyle, że Czechow napisał sztukę 🙂

  2. Dziękuję 🙂

  3. Pisarczyk Amator says: Odpowiedz

    Różniście to bywa. Myślę, że podobnie do „parcia na szkło” występuje zjawisko „parcia na papier”. Wydają się nie zawsze ci najlepiej piszący, ale ci którym zależy na tym, żeby być wydanym.
    Taki Wienoczka Jerofiejew na przykład. Do 1970 w ogóle nie myślał, żeby być pisarzem. Pisał dla siebie, na kolanie, odręcznie w notatnikach, bo żal mu było, żeby barwne przemyślenia z codzienności mu umknęły. A jego codzienność byłą bardzo barwna – pracował w około trzydziestu różnych zawodach, od kamieniarza po bibliotekarza. Jego przemyślenia z czasów gdy był monterem-łącznościowcem stały się kanwą dla jego najwybitniejszego działa czyli „Moskwa-Pietuszki”. Początkowo utwór rozchodził się w odręcznie pisanych kopiach lub na marnych kserokopiach i był tym czym dzisiaj są memy – okazją do porechotania z kolegami przy piwku. Wszytko zmieniło się gdy członkowie niewielkiej partii liberalnej w Izraelu wpadli na pomysł, , że wspierając publikację dzieła Jerofiejewa w czasopiśmie „AMI”, uda im się pozyskać dodatkowe głosy od rosyjskich imigrantów. Wyszło jak wyszło.. Partia rozpadła się po trzech miesiącach, a Jerofiejew nagle awansował do roli pisarza,..

    1. Michal_Pawel_Urbaniak says: Odpowiedz

      „Parcie na papier” – podoba mi się to określenie:)

  4. Pisarczyk Amator says: Odpowiedz

    Chociaż muszę dodać, że określenie „przy piwku” w przypadku Wienoczki jest zbyt łagodne. 😉 Jego przepisy na koktajle zmieszane z piwa, wódki, środków przeciwłupiezowych , płynu hamulcowego, wody kolońskiej itp. niejednego barmana przyprawiłyby o ból głowy, Tyle w nich wyrafinowanej maestri.. 😉 Nie to co proste betony (becherovka+tonik) czy tequila sunrise. Na kursach barmańskich uczą , że większość koktajli ma od 2 do góra 4-5 składników, U Jerofiejewa było ich znacznie więcej. Kultowy „suczy bebech” ma ich co prawda tylko siedem, ale są i przepisy Jerofiejewa wymagające powyżej 10 składników.

Dodaj komentarz