Martin Eden i pierwsza recenzentka

Martin Eden, pisarz z powieści Jacka Londona, nigdy się nie poddaje. Pisze pomimo braku odzewu ze strony redaktorów. Wreszcie decyduje się pokazać swoje opowiadania siostrze. Jak zareagowała?

Martin Eden wie, że chce i będzie pisać. Uczy się, próbuje. Jest coraz bardziej świadomy tego, jak tworzyć, jak powinny prezentować się maszynopisy, jakie są prawa rynku. Jednak spodziewane sukcesy nie przychodzą, jego opowiadania i artykuły nie są publikowane. Zdesperowany Martin potrzebuje opinii czytelnika. Prezentuje swoje teksty siostrze:

„Wreszcie przyszło mu do głowy, że może sam nie umie ocenić sprawiedliwie własnych utworów. Spróbował poddać je osądowi Gertrudy, której odczytał głośno swe nowele. Oczy zabłysły jej, z dumą spojrzała na brata i oświadczyła:
– Kto by to pomyślał, że potrafisz coś takiego napisać!
– No tak, oczywiście – odburknął zniecierpliwiony. – Ale samo opowiadanie jak ci się podobało?
– Wprost wspaniałe – odrzekła. – Wspaniałe i takie wzruszające! (…)
Widać było, że Gertruda nie bardzo wie, co ma powiedzieć. Na jej dobrodusznej twarzy pojawił się wyraz zakłopotania. Brat czekał.
– Ale powiedz no, Mart – odważyła się rzec po długiej przerwie – jak się to właściwie skończyło? Czy ten wygadany młody człowiek zdobył ją?
Kiedy zaś Martin wytłumaczył jej zakończenie, które jak mu się zdawało, było artystycznie najzupełniej zrozumiałe, Gertruda oznajmiła:
– O to mi właśnie chodziło. Dlaczego żeś tak od razu nie napisał?
Po przeczytaniu siostrze szeregu nowel Martin przekonał się tylko, że Gertruda lubi szczęśliwe zakończenia.
– Ta ostatnia historia była po prostu wspaniała – oświadczyła, prostując się nad balią i z westchnieniem ocierając pot z czoła czerwoną od pary ręką – ale rozczuliła mnie nie na żarty. Chce mi sią teraz płakać. Za wiele jest, naprawdę, smutnych rzeczy na świecie. Wolę już słuchać o szczęściu. Żeby on się tak z nią ożenił, i w ogóle… Nie gniewasz się na mnie, Mart? – pytała lękliwie. – Pewnie dlatego tak to odczuwam, że jestem zmęczona. Ale swoją drogą powiastka była wspaniała, nie ma co mówić. Komu ją sprzedasz?
– O, to już zupełnie inna para butów – zaśmiał się Martin.
– Ale jeżeli sprzedasz, to ile byś za to dostał?
– Ano, ze sto dolarów. Mniej za takie rzeczy nie płacą.
– O rety! Tak bym chciała, żeby ci się udało!
– Ładny grosz, prawda? — po czym dodał z dumą: – Napisałem to w dwa dni. Wypada po pięćdziesiąt dolarów dziennie”.

W Pasji Pisania dobrze wiemy, jak istotny na każdym etapie pisania jest feedback. Podczas kursów twoje teksty omówi kompetentny nauczyciel. Podpowie ci, jak poprawić twoją prozę, wskaże mocne punkty, które trzeba rozwijać, doda motywacji. Sprawdź nas! Wybierz kurs dla siebie:

https://www.pasjapisania.pl/harmonogram-kursow.html

Zapraszamy!

Źródło cytatów: Jack London, Martin Eden, tłum. Zygmunt Glinka, Wydawnictwo Iskry, Warszawa 1984.
Źródło grafiki: https://kino.dlastudenta.pl/artykul/martin-eden-recenzja,139409.html

Dodaj komentarz