Nadchodzi weekend. Dla wielu osób to czas „resetu” wyłączenia się z tradycyjnego biegu życia na dwa dni. A gdyby tak „wyłączyć się” na cały rok? Młoda Amerykanka – bezimienna bohaterka powieści „Mój rok relaksu i odpoczynku” – ma właśnie taki wywrotowy plan!
„Ach, sen. Nic innego nie dawało mi nigdy takiej przyjemności, takiego poczucia wolności, takiej siły, by czuć, poruszać się, myśleć i marzyć, z dala od niedoli świadomości”.
Nowy Jork, 2000 rok. Zdawałoby się, że bezimienna narratorka powieści Otessy Moshfegh Mój rok relaksu i odpoczynku ma wszystko. Jest młoda, atrakcyjna, gruntownie wykształcona i tak zamożna – dzięki spadkowi otrzymanemu po rodzicach – że w zasadzie nie musi pracować. Całymi dniami ogląda filmy, w razie potrzeby robi zakupy w podrzędnym sklepie całodobowym, zamawia rzeczy, których nie potrzebuje, niekiedy widuje się z Revą przyjaciółką (choć akurat to słowo należałoby ująć w wielki cudzysłów), pozostaje samotna z wyboru po tym, jak rozstała się – kolejny raz – z egoistycznym Trevorem. Mogłaby być szczęśliwa – i nie jest. Trudno ją polubić, bo bombarduje otoczenie własną nienawiścią. Nagle znajduje wywrotowy pomysł na siebie – chce wziąć sobie wolne, przespać rok. Co wpłynęło na tę decyzję? Jak mówi:
„Nie umiem wskazać pojedynczego zdarzenia, które przesądziło o mojej decyzji, żeby rozpocząć hibernację. Początkowo chciałam tylko jakichś depresantów, które zagłuszą natłok myśli i osądów, ponieważ natłok ten ciągle sprawiał, że nienawidziłam wszystkich i wszystkiego. Uznałam, że życie stanie się bardziej znośne, jeśli mój mózg przestanie tak prędko potępiać otaczający mnie świat”.
Wkrótce zaczyna realizować swój plan. Dzięki doktor Tuttle – postaci nader groteskowej – otrzymuje zapas leków i może rozpocząć przygotowania do „projektu hibernacja”. Oszołomiona lekami, przesypia całe doby z kilkugodzinnymi przerwami między dniem i nocą. W ten sposób staje się coraz mniej przywiązana do życia.
„To było dobre. Wreszcie robiłam coś, co się naprawdę liczy. Sen wydawał mi się produktywny. Coś się układało. W głębi serca wiedziałam – i być może tylko to wiedziało wtedy moje serce – że jeśli prześpię wystarczająco dużo czasu, to będzie ze mną dobrze. Odnowię się, odrodzę. Zostanę zupełnie nową osobą: wszystkie moje komórki ulegną wymianie tyle razy, że te stare staną się odległymi, niewyraźnymi wspomnieniami. Moja przeszłość snem będzie jeno, a ja zacznę od nowa, bez żalu, wzmocniona błogością i spokojem nagromadzonymi w ciągu mojego roku relaksu i odpoczynku”.
Otessa Moshfegh umieszcza akcję powieści w bardzo ciekawych czasach. Ludzie z otoczenia narratorki zdają się żyć bezproblemowo, jakby realizując piękny american dream. Robią imponujące kariery, chadzają od imprezy do imprezy, nawiązują intratne znajomości (bo tak należałoby raczej nazwać te przyjaźnie i związki), dążą do pomnażania dóbr, starają się trzymać diety, rozczytują się w poradnikach rozwoju osobistego, łykają antydepresanty przepisane przez psychiatrów. Uosobieniem takiej Ameryki jest Reva – dziewczyna, która za sztuczną pewnością siebie skrywa świadomość, że nic się jej w życiu nie udało, a ona sama w zasadzie nie umie dosięgnąć pewnych wymagań. Moshfegh to kolejna autorka, która demaskuje zwodniczość american dream (zresztą Stany Zjednoczone w tej powieści zaraz wejdą w nową epokę – rozpoczętą atakiem na World Trade Center).
Główna bohaterka Mojego roku relaksu i odpoczynku funkcjonuje właśnie w takim świecie i z tego świata chce się wypisać. Choć wydaje się silna (i – co tu kryć – irytująca), jest osobą właściwie słabą i zagubioną, godną współczucia. Zza panującej tu groteski wyziera bardzo gorzka prawda. Wychowana przez rodziców, którym zdawała się tylko przeszkadzać, zupełnie pozbawiona rodzinnego ciepła, nie do końca świadomie powiela wyniesione z domu wzorce. Szuka własnego sposobu na życie – ale jest to porażające dążenie do autodestrukcji. Czy „projekt hibernacja” rzeczywiście ją zmieni? Sprawi, że dojrzeje, znajdzie swoją ścieżkę? Zobaczcie – warto. Bardzo ciekawa i dobrze pomyślana to proza.
Źródło cytatów: Ottesa Moshfegh, Mój rok relaksu i odpoczynku, tłum. Łukasz Buchalski, Wydawnictwo Pauza, Warszawa 2019.
Bohaterka zachowuje się nietypowo. Oby na starość nie żałowała, że przespała życie.
To ciekawe, że mając tak wygodne życie posunęła się do takiego kroku. Kiedyś, w jednej z pierwszych moich opowieści, stworzyłam właśnie taką bohaterkę. Im dłużej z nią przebywałam, tym bardziej mnie złościła. W końcu zmieniłam jej osobowość, bo uznałam że nikt jej nie polubi. Nie sądziłam, że można przeczytać książkę z irytującymi postaciami i jeszcze tak dobrze ją zrecenzować
Chętnie sięgnę po tą lekturę.
Bohaterka stała się taka na skutek dzieciństwa spędzonego u boku chłodnych emocjonalnie rodziców. Mając tę świadomość, patrzy się na nią inaczej, nawet gdy irytuje.
Ciekawe i destrukcyjne.