Neil K., bohater opowiadania Joanne Harris „Ostatni pociąg do Dogtown”, spełnił swoje ambicje. Jest cenionym pisarzem, ma na koncie wiele sukcesów. Wszystko to element starannie obmyślanej strategii. A jednak zarzucona twórcza przeszłość upomni się o niego w zdumiewający sposób…
Neil K. występuje w Ostatnim pociągu do Dogtown – opowiadaniu Joanne Harris (na zdj. powyżej) z tomu W tańcu. To trzydziestodwuletni spełniony pisarz, który stał się „fenomenem literackim, a zarazem obiektem powszechnego uwielbienia”. Oto tajemnica jego sukcesu:
„Jego powieść, kiedy wreszcie ujrzała światło dzienne, olśniła krytyków dojrzałością, czytelników zaś ujęła wdziękiem i oszczędnością środków. Przemyślana w najdrobniejszym szczególe, nie zawierała ani jednego zbędnego wyrazu czy wybujałej myśli. K. spalił wszystkie brudnopisy i juwenilia, usunął wszelkie ślady młodzieńczego niepokoju i niezdarności. Precz z przysłówkiem i przymiotnikiem, koniec prymatu hiperboli i wykrzyknika. Styl K. był krystalicznie czysty. Wypieszczony. I na wskroś nowoczesny. Jednym słowem taki, jak on sam.”.
W opowiadaniu Neil robi sobie przymusową przerwę w podróży i nieoczekiwanie trafia do pewnej speluny pełnej dziwacznych, choć znajomych postaci, rzucających kwestie rodem z niskobudżetowego filmu. Nie może się doprosić o pomoc. Okazuje się, że bywalcy speluny sami mają do niego interes. Ich tajemnica się wyjaśnia:
„- Stworzyłeś nas. Jesteśmy odrzutami z twojej twórczości, zawieszonymi w próżni bohaterami bez finału. Postaciami z niedokończonych opowiadań, statystami i gwiazdami epizodów, które porzuciłeś z dnia na dzień i skazałeś na zapomnienie. To wszystko… – powiodła ręką dokoła – …to Dogtown z opowiadania o Dzikim Zachodzie, któremu od mówiłeś zakończenia. Tam… – wskazała palcem na południe – …znajdziesz swoich »Najeźdźców z Planety 51«. Na północy zaś leży »Niebezpieczne miasto« zamieszkane przez kanibali, już strasznie wygłodniałych, których stworzyłeś w wieku dziewięciu lat. (…) Może napotkasz po drodze któryś z twoich przysłówków, porzuconych i błąkających się po lesie, zbyteczny dialog bądź też innego nieszczęśnika, który prze grał z twoim dążeniem do przejrzystości fabuły. Każde z nas czeka na swoją kolej: czekamy, aż sobie o nas przypomnisz.
K. utkwił w niej wzrok.
– To niemożliwe. Chyba powariowaliście.
– Posłuchaj własnych słów – odparła twardo Kate. – Kiepski dialog ze starych filmów, które tak lubiłeś oglądać, Neil. Nie poznajesz własnych komunałów?”
Osobliwa sytuacja, prawda? A wszystko zmierza do równie osobliwego finału…
Chcielibyście się spotkać z własnymi bohaterami z kiedyś zarzuconych opowiadań? A może warto je dokończyć? Możecie to zrobić na kursach Pasji Pisania – pod okiem profesjonalistów, wśród ludzi pielęgnujących własne pisarskie marzenia. Wybierzcie kurs dla siebie:
http://www.pasjapisania.pl/harmonogram-kursow.html
Nie porzucajcie bohaterów! Dajcie im zaistnieć! Czekamy na was, wasze opowiadania i powieści!
Źródło cytatów: Joanne Harris, W tańcu, tłum. Magdalena Gawlik-Małkowska, Wydawnictwo Prószyński i S-ka, Warszawa 2004.
Źródło grafiki: https://www.bbc.co.uk/programmes/b00clqqs
Oj, było tych bohaterów.
Zwłaszcza w miniaturkach na 1500 znaków dla Lubimy Czytać, gdzie zazwyczaj kończyło się na krótkim dialogu. Nawet często brakowało opisu jak wygląda albo ma na imię. Taki to już los bohaterów w szortach 😉
🙂
Teraz piszę jak mój bohater spotyka tajemniczą dziewczynę z innego świata. Nie zna komórek i samolotów, ale nie wiem co dalej pisać.
Wczoraj kolega nauczyciel informatyki znalazł w mojej „lekcji” https://doktorb.it/zakup-jasia/ link do pracy habilitacyjnej znajomego i ją skomentował. Doniosłem szefowi, który chyba się ucieszył.
Ale teraz nie do końca wiem jak rozwinąć to opowiadanie. Czy znowu będzie podróż w czasie? Czy też przeskok do równoległej rzeczywistości?
Za dwa dni zaczynam kurs webwritingu. Ciekawe czy mi pomoże w przyciągnięciu do bloga czytelników i komentatorów. A dwa dni temu napisałem o koledze, który wyemigrował w połowie lat 80. do Ameryki, a u nas dostał tytuł doktora honoris causa https://doktorb.it/testowanie-elektroniki-cyfrowej/
Porzuciłem też bohaterów swojej powieści psychologicznej właśnie dla pisania treści na bloga.