Fani i fanki Jane Austen, oto lektura dla was! Kim jest tytułowa „Panna Austen” z powieści Gill Hornby? To Cassandra, siostra Jane. Łączyła je niezwykle silna więź. Teraz Cassandra – już starsza pani – przybywa do Kintbury. Ma pewną delikatną misję do spełnienia.
Jane Austen to jedna z moich niekwestionowanych literackich miłości. Zawdzięczam jej wiele zachwytów, wzruszeń i śmiechu. To między innymi ona zbudowała moją miłość do literatury dziewiętnastowiecznej. Uwielbiam jej pióro, ponadczasowe, barwne postaci, które stworzyła. Urzeka mnie głębia jej książek. Przepadam za błyskotliwym angielskim humorem. Z przyjemnością wracam do jej książek, oglądam kolejne ekranizacje czy filmy biograficzne inspirowane jej życiem (powyżej znajdziecie kadr z filmu „Jane Austen żałuje” – w role Jane i Cassandry Austen wcieliły się Olivia Willliams i Greta Scacchi), sięgam po biografie (polecam tę Lucy Worsley – Jane Austen w domu. Pisałem o niej na blogu) czy powieści rozgrywające się w uniwersum Jane Austen. Niedawno wydawnictwo Świat Książki zaproponowało czytelnikom książkę Gill Hornby – Panna Austen. Rzecz jasna, nie mogłem jej sobie odmówić.
O której z panien mowa w tytule? Właściwie główną bohaterką jest Cassandra starsza siostra i zarazem ukochana przyjaciółka Jane. W przypadku tak genialnych osób, jak autorka Dumy i uprzedzenia, rodzina zwykle pozostaje w cieniu, zazwyczaj nie jest tak interesująca dla postronnych. Dobrze obrazuje to sytuacja, w której Cassandra spotyka pewnego (wątpliwego) dżentelmena:
„- Pani sytuacja bardzo mnie interesuje. To musi dokuczać, prawda? Często zastanawiam się nad tym, jak przypadkowo rozdzielane są w rodzinie błogosławieństwa. Pani siostra, kobieta obdarzona geniuszem, którą, jeśli istnieje jakaś sprawiedliwość, powinny się interesować przyszłego pokolenia. A obok niej pani, która zrządzeniem losu… – Urwał i pierwszy raz okazał cień niepewności.
– …nikogo nie interesuje? – dokończyła za niego.”
Rzecz w tym, że właśnie Cassandra Austen zainteresowała Gill Hornby. W powieści poznajemy ją na dwóch płaszczyznach czasowych: jako młodą kobietę, wchodzącą w życie, szykującą się do ślubu z ukochanym Tomem Fowle’em (do którego – jak wiemy z historii rodziny Austenów – nigdy nie doszło) oraz jako staruszkę, która przybywa do Kintbury, aby na tamtejszej plebanii odnaleźć coś bardzo cennego. Oczywiście również Jane jest w tej książce obecna – widzimy ją od strony prywatnej, ale też pisarskiej, kiedy z przyjemnością tworzy dzieła, które miały stać się ukochanymi lekturami kolejnych pokoleń czytelników i zapewnić jej nieśmiertelność. Tymczasem Cassandra Austen u kresu życia musi zadbać o dobre imię swojej siostry, dlatego szuka listów, które mogłyby narazić je na szwank. Zdaje sobie sprawę, że to, co robi, nie jest moralne, ale nie ma czasu na dłuższe wahania (wszak: „Ten ostatni obowiązek był ceną, jaką musiała zapłacić za życie u boku Jane”):
„Panna Austen nie przywykła do naruszania prywatności innych osób. Serce waliło jej jak młotem. Nieznane poczucie winy wystarczyło, by ją powtrzymać. Przez chwilę tylko wpatrywała się w sekretarzyk. (…) Ilu rad udzielono przy tym blacie? O ilu najbardziej osobistych sprawach przeczytano? Gdy Cassandra przyglądała się teraz temu małemu meblowi, z trudem przyszło jej wyobrazić sobie, że mógł kryć wszystko, co Eliza wiedziała… Zwątpiła w swoje działania; prawie zdecydowała się porzucić je, akurat w tej chwili i znaleźć przyzwoitsze podejście do problemu, które będzie mogła zrealizować z wysoko podniesionym czołem. Potem się opamiętała. To była sprawa Austenów. A rodzina zawsze stała ponad wszystkim. Obie z Jane napisały kiedyś wiele intymnych listów na adres tej plebanii. Listów, które nadal mogą tu być. Cassandra była wykonawczynią testamentu siostry. Strażniczką jej imienia, opiekunką jej dziedzictwa. W czasie, który jej pozostał, postanowiła znaleźć i zniszczyć wszystkie świadectwa, które mogłyby splamić reputację Jane. Było sprawą nadrzędną, aby te listy nie wpadły w niepowołane ręce”.
Panna Austen przedstawia z jednej strony smutne love story. Młoda Cassandra pozostaje wierna jednemu mężczyźnie, któremu ślubowała wierność, niezależnie od tego, co się stanie. Sama narzuciła sobie takie brzemię – i dlatego nawet wiele lat po śmierci Toma nie potrafi otworzyć się na miłość. A kto wie, jak w rzeczywistości wyglądałoby to małżeństwo, które nigdy nie doszło do skutku? Cassandra ma coraz więcej wątpliwości, choć przecież kocha Toma. Ten wątek, choć z oczywistych względów urwany, pozostaje jednym z najciekawszych w powieści:
„Pierwszy raz wybiegła wzrokiem poza fakt zaręczyn – związku, który połączył ich ku zadowoleniu wszystkich – i zajrzała w małżeńską rzeczywistość. Pomyślała o nich obojgu, samych we własnej plebanii (…). Całe kilometry od wszystkich: daleko zwłaszcza od Jane. Cassy musi zrezygnować ze swoich praw do jedynego świata, jaki znała: sypialni dzielonej z siostrą. Nie będzie już chichotów, szeptów ani niekończących się zwierzeń. Może już nigdy nie zobaczyć Jane – od tej pory ich relacja być może ograniczy się do listów. Będzie miała tylko Toma. I zamiast uroczych kobiecych drobiazgów będzie musiała oglądać ściereczkę do golenia, nijaką rycinę przedstawiającą polowanie… (…) Już tęskniła za domem, a jej małżeństwo nawet się jeszcze nie zaczęło.”
Tylko czy Cassandra w późniejszym czasie odrzuciła oświadczyny, aby dochować w gruncie rzeczy niepotrzebnej obietnicy, czy raczej nie chciała się rozstawać z siostrą, z którą połączyła ją najsilniejsza więź. A Jane z Panny Austen daleka jest od tego, co znamy jako wizerunek autorki Emmy. To osoba niewolna od lęków, niepewna, okresowo wpadająca w melancholię (którą z dzisiejszego punktu widzenia można by określić jako depresję), świadoma własnej trudnej sytuacji i w gruncie rzeczy nieszczęśliwa. Taki portret robi wrażenie. Gill Hornby poruszyła temat pośmiertnego kształtowania wizerunku pisarza – i zrobiła to z pomysłem, wyczuciem. Choć przytoczone w książce listy są fikcyjne, nie da się ukryć, że autorka wyszła od niepodważalnego faktu: Cassandra Austen zniszczyła większość listów swojej siostry. Co się za tym kryło? Trudno uciec od tego pytania przy lekturze Panny Austen.
„Cassandra zadrżała. Zawsze obawiała się, że ktoś zrobi z Austenów widowisko – choć zdawała sobie sprawę, że o niewielkim zasięgu – i postawiła sobie za cel, by temu zapobiec. Potomni mogli poznać tylko jeden fakt związany z powieściami: że Jane, przeżyła swoje krótkie życie z dala od dramatów, że jego biegu nie zakłóciły zmiany, poważne wydarzenia i kryzysy. Cała reszta dla potomności nie powinna się liczyć”.
Pannę Austen zaliczyłbym do kategorii dobrych czytadeł. To powieść napisana z dużym wdziękiem i pasją. Mam wrażenie, że Gill Hornby złożyła hołd ukochanej pisarce i jej ukochanej siostrze. Jednak nie jest to laurka – a całkiem prawdopodobny siostrzany portret podwójny. To pozycja obowiązkowa dla fanów Jane Austen!
Źródło cytatów: Gill Hornby, Panna Austen, tłum. Katarzyna Malita, Świat Książki, Warszawa 2021.
Źródło grafiki: https://www.imdb.com/title/tt1076240/
Wydaje mi się, że to mocno staroświeckie podejście. Współcześni twórcy i ich bliscy nie starają się tak zapamiętale ukrywać PRAWDY. Taki Steve Jobs kiedy poczuł, że zbliża się jego koniec sam poprosił wziętego biografa Waltera Isaacsona by spisał prawdę o nim. I chyba nie był zawiedziony efektem, chociaż wiele w niej krytyki zwłaszcza kapryśnego charakteru słynnego biznesmena. Podobnie biograf Ashlee Vance wywalczył z Elonem Muskiem swobodę twórczą nie dającą Muskowi prawa do ingerencji w jego dzieło.
Czy gdyby Cassandrze nie udało się zniszczyć korespondencji siostry to wizerunek Jane by na tym ucierpiał? Wątpię. Tak by mogli pomyśleć jedynie jej współcześni. Z naszej perspektywy to jest poważny uszczerbek w wiedzy jaką mamy o pisarce. Nie jesteśmy, więc w stanie w pełni ocenić jej talentu i osiągnięć. Pamiętam, że Maria Dąbrowska swoje pamiętniki powierzyła zaufanej instytucji z zastrzeżeniem by opublikować nie wcześniej niż kilkadziesiat lat po jej śmierci, tak by nikomu z jej współczesnych nie zaszkodzić. Szkoda, że tak się nie stało z dorobkiem Jane. Znalibyśmy ją dzisiaj już znacznie lepiej, a to wbrew obawom Cassandry wcale by nie zaszkodziło uwielbieniu dla jej talentu.
Zgadzam sie w pelni!
Dopiero dzisiaj znalazłem ten tytuł na półce z nowościami w mojej bibliotece, gdzie wysłała mnie moja połówka. Biorąc ją z półki pomyślałem jednak bardziej o córce, wielbicielce Austen. Tylko czy znajdzie czas na lekturę? Praca zawodowa i studia z grafiki są jednak wymagające. Profilaktycznie wziąłem nie na swoje konto, bo już raz płaciłem karę, za kilka dni przetrzymania dwóch książek. Na szczęście można było zapłacić Blikiem, ale dopiero po tym przedłużyli.