Nie ma chyba większej pochwały dla pisarza niż wzruszenia, które jego książka wzbudza w czytelniku. Okazuje się, że wdzięczność odbiorcy po lekturze danej książki może przybrać dość nieoczekiwane formy – na przykład nieomal religijne wielbienie autora. Przekonała się o tym Eliza Orzeszkowa po opublikowaniu swojej najsłynniejszej powieści.
Mamy swoich ulubionych autorów, nieprawdaż? Takich, których szczerze podziwiamy, a ich książki często nosimy w sercu. Zdarzają się czytelnicy wręcz wielbiący danych pisarzy. Z ogromnym uwielbieniem wielokrotnie spotykała się Eliza Orzeszkowa. W autobiograficznej książce O sobie… pisze o tym, jak niektóre jej powieści zyskiwały uznanie czytelników i krytyki. Za swój największy pisarski sukces (również dzięki reakcji czytelników) uważała Nad Niemnem. Zobaczcie:
„Największy jednak i najogólniejszy rozgłos, w krytyce i u publiczności, obudziły: Nad Niemnem i Cham. Kilka głosów w krytyce wymówiło przy pierwszej z tych powieści wyraz: »epopeja«, przy drugiej »arcydzieło«. Tę przesadę usprawiedliwiają przyczyny następujące: Nad Niemnem jest spomiędzy powieści moich tą, w której na najszerszym tle natury rodzimej, najszerzej są przedstawione stosunki polskie na Litwie. Tu także, po raz pierwszy w powieści polskiej, ukazała się grupa społeczna szczerze narodowa: tak zwana zagrodowa szlachta. Przedstawiał ją w poezji Mickiewicz (Pan Tadeusz), ale w prozie nikt jej przede mną nie dotykał. Są to echa katastrofy 1863 roku, podania z dawnej przeszłości, rany teraźniejszego istnienia. Wszystko to poruszyło u krytyków i u ogółu struny najczulsze, zaślepiło na wady (kompozycyjne) powieści i zjednało jej aplauz huczny i gorący. Oprócz entuzjastycznych recenzji były znowu listy, wizyty. W pierwszych znajdowałam często oceny prawdziwie uszczęśliwiające. Jakaś pani z Białorusi dziękowała mi za wpływ dobroczynny, który ta powieść wywarła na jej młodziutkich synów; jakiś pan z Podola połączył w liście swoim tę powieść z Potopem Sienkiewicza, który wyszedł prawie jednocześnie i opisawszy wrażenie, które te dwa utwory sprawiły na nim i na kole jego rodzinnym, zakończył list słowami: »Bądźcie błogosławieni!«. Ktoś inny, z Wilna, pisał do mnie: »Po przeczytaniu Nad Niemnem popadłem w zadumę, wśród której zdało mi się, że czuję na głowie pocałunek powstałej z grobu ukochanej Matki!«. Dziwnym zbiegiem myśli, trzy listy od trzech osób, daleko od siebie mieszkających, zawierały prawie jednostajne wyrazy: »Czy pozwoli mi Pani przyjechać i pocałować rękę, która napisała Nad Niemnem? Zaraz potem odjadę, aby Pani czasu nie zabierać”.
Takie głosy dochodziły mnie często, prawie przez dwa lata, w ciągu których rozeszły się trzy wydania powieści, aż na czwartym cenzura położyła veto. Dalsze wydania tej powieści są wzbronione. Jest to mój największy tryumf.”
Jest w tym coś wzruszającego i – z dzisiejszej perspektywy – zdumiewającego, prawda?
Pracujcie nad swymi powieściami – być może czytelnicy podobnie będą chcieli okazać wam swoją wdzięczność za wszystkie emocje, których im dostarczyliście. Pracujcie nad swoimi dziełami na kursach Pasji Pisania. Zobaczcie, co dla was przygotowaliśmy:
http://www.pasjapisania.pl/harmonogram-kursow.html
Czekamy na was, wasze powieści i opowiadania!
Źródło cytatu: Eliza Orzeszkowa, O sobie…, wyd. Czytelnik, Warszawa, 1974.
Źródło grafiki: https://film.interia.pl/wiadomosci/news-slynny-duet-z-nad-niemnem-jak-potoczyly-sie-ich-losy,nId,1823509 i https://film.wp.pl/nad-niemnem-iwona-katarzyna-pawlak-i-adam-marjanski-spotkali-sie-po-latach-6025251858174593g
A pamiętacie opowiadanie o latarniku?
Tak się wzruszył i wciągnął w czytanie poematu „Pan Tadeusz”, że zapomniał zapalić latarnię.
Z dziecięcych lektur jedną z najbardziej wzruszających byli „Chłopcy z Placu Broni”. Zwłaszcza śmierć Nemeczka wywołała fontanny łez.
Oj, tak, Nemeczek to byla piekna smierc! Niejedna lze uronilam.
Tak, to było bardzo wzruszające!
A ja czasem tak się zaczytuję, że przegapiam właściwy przystanek:)
A mnie jak czytam „do poduszki” zdarzają się takie lektury, że nie zasypiam przy nich tylko czytam do rana.
Zazdroszcze wam, ja juz nie trafiam na takie lektury. Chociaz nie, jak czytalam Dary aniola, nie wiedzialam co sie wokol mnie dzieje. Moze to nie wysoka literatura, ale pochlania, szczegolnie w oryginale.
A lektura „Kubusia Puchatka” skończyła się szkolną aferą, bo czytając w czasie lekcji pod ławką wybuchnąłem gwałtownym śmiechem.
Już w podstawówce czytałem oszałamiające science-fiction. Lektura niektórych opowiadań i powieści wywoływała wielogodzinne przygnębienie.
Zastanawiam się, która ksiażka wywołała u mnie największe emocje.(?)
Przejrzałem biblioteczkę na „Lubimy czytać” i myślę, że nie mógłbym pominąć książek historycznych, bo odnoszą się do rzeczywistych cierpień ludzi. Na pewno więc: Aleksandra Kamińskiego „Kamienie na szaniec”, ale również bardziej fabularną: Haliny Rudnickiej „Uczniowie Spartakusa”.
Innym przeżyciem były dla mnie powieści Juliusza Verne, zwłaszcza słynna trylogia: „20 tysięcy mil podmorskiej podróży”, „Tajemnicza wyspa” i „Dzieci kapitana Granta”. To było też piękne wprowadzenie do fantastyki naukowej. Z twórczości Lema chyba najbardziej przeżywałem przygody Hala Bregga z „Powrotu z gwiazd”, chociaż nie były takie dramatyczne. W dzieciństwie lubiłem też czytać mniej cenionych autorów np.: Aleksandra Minkowskiego („Kosmiczny sekret Lutego”, „Błękitni z latającego talerza”, „Podróż na wyspę Borneo”), František Běhounek(„Robinsonowie kosmosu”, „Dwa światy”, „Akcja L”), Maciej Kuczyński(„Katastrofa”, „Zimny brzeg”, „Wynalazek”). Polubiłem też: Żeromskiego „Syzyfowe prace”, Prusa „Faraon”.