Dusza z ciała wyleciała – ROZWIĄZANIE KONKURSU!

I zakończył się majowy konkurs na blogu Pasji Pisania. Przysłaliście sporo prac, a wybór jak zwykle nie był łatwy. Kto otrzyma powieść Danuty Psuty „Ludzie bez dusz” i poprowadzi śledztwo razem z Eleną?

Kolejny konkurs na naszym blogu dobiegł końca. Słowem-kluczem była „dusza”. Tym razem mogliście zdobyć powieść Ludzie bez dusz Danuty Psuty, absolwentki kursów Pasji Pisania, opublikowana nakładem Wydawnictwa Prószyński i S-ka. Więcej o tej książce pisałem w niedawnej „Lekturze na weekend”. Zanim ogłoszę werdykt, oddaję głos Danucie Psuty, która wybrała zwycięskie teksty:

Drodzy pisarze!

Przede wszystkim jestem zachwycona, jak poradziliście sobie z ograniczeniami, jakie narzucił na Was Michał. Ja sama ledwo radzę sobie z krótką formą, więc jestem tym bardziej pod Waszym wrażeniem. Umieliście sprzedać krótką historię i klimat w niecałych 2tys znaków. Wow. Każde z Waszych opowiadań jest wartościowe i coś ze sobą niesie. Dlatego trudno było mi wybrać tych top 3. Moim zdaniem wszyscy macie talent i podziwiam Was, że podjęliście tak trudne wyzwanie. Mój wybór jest czysto subiektywny i nie przywiązujcie się do niego zbytnio. Inny pisarz wybrałby trzy inne i ten wybór też byłby dobry.
Pozdrawiam Was i życzę samych sukcesów
Danka

Pora na wyniki! Ludzi bez dusz otrzymują: Woj-san, Michał i Dominika.

Wszystkie prace konkursowe możecie przeczytać tutaj.

Woj-san zaproponował taki tekst:

– Dusza platońska, epikurejska, reinkarnująca – sprzedawczyni sunęła palcem po stojących na półce plastikowych pudełkach. – Tu mamy pakiet czyszczący karmę, tutaj blokujący zmiany duszy powodowane upływem czasu, a dalej przeróżne inne rozszerzenia i podzespoły.
Oparty o blat stołu mężczyzna podrapał się po łysiejącej głowie, wyraźnie zagubiony wśród mnogości oferowanych opcji.
– A nie mają państwo duszy… Takiej zwykłej?
– Czyli jakiej?
– No wie pani. Nieśmiertelnej, z natury dobrej, która po śmierci pójdzie do nieba – na twarzy mężczyzny pojawił się nerwowy uśmiech.
– Ach, pan wciąż jest bezduszny? Oczywiście, mamy szeroki zestaw dusz podstawowych. Niestety ta, którą pan opisuje, wykracza poza zadeklarowany przez pana budżet.
– To może coś podobnego, ale tańszego?
– Możemy panu zaoferować nasz bestseller! – odparła sprzedawczyni po chwili zastanowienia. – Dusza może skromnych rozmiarów, ale z dużym potencjałem czynienia dobra. Ciężar umiarkowany, taki złoty środek pomiędzy Weltschmerzem i afirmacją życia. Zwykła dusza, jak to sam pan ujął.
– Ale nieśmiertelna?
– Oczywiście!
– To ja poproszę.
– Doskonały wybór – sprzedawczyni sięgnęła po jedno z pudełek, z którego wyjęła z mały, przypominający bursztyn kamień, po czym położyła go koło laptopa. – Jeszcze minutka i wszystko będzie gotowe.
– To działa na odległość?
– Procesy astralne, proszę pana! Lepsze niż bluetooth – zażartowała kobieta, po czym zaczęła stukać w komputerowe klawisze. – Gotowe! Dusza jest już w panu. Fakturę prześlemy pocztą.
– To już?
– Tak! I jak się pan teraz czuje?
– Jest mi… Tak jakby…
– Lżej na duszy? – dokończyła sprzedawczyni.
– Chyba tak.
– No widzi pan. Mówiłam, że gwarantujemy efekt natychmiastowy!

Michał napisał taką miniaturkę:

W czwartkowy majowy wieczór Janek szedł z Duszą na ramieniu. Ciągle mu tam siedziała i nie przestawała gadać. To według niej robił nie tak, tamto też źle, tego nie potraktował z wystarczającym szacunkiem, a dla tamtej był zbyt niemiły.
– Jesteś duszą czy sumieniem? – pytał jej nie raz.
– A to aż taka różnica? – odpowiadała Dusza.
Nie lubił jej siedzenia na ramieniu. Zawsze sadowiła się na lewym, przez co Janek skrzywił sobie kręgosłup, a gdy z rzadka się uśmiechał, lewy kącik ust unosił mu mniej niż prawy. Wszystko przez nią.
W ten wieczór Dusza przechodziła samą siebie. Nie zadzwonił do matki w Dniu Matki. Boże drogi, cóż takiego!? Matką się jest codziennie, a nie tylko dwudziestego szóstego maja. Przy okazji powie, że pamiętał, ale nie miał czasu.
Oj, jak Dusza pomstowała! Jak biadoliła! Skakała na lewym ramieniu, że prawie dostał garba.
– Ona zawsze pamięta. O Dniu Dziecka, mimo że straciłeś dziecięcą niewinność. Wiesz co? To moja wina. Za mało się starałam. Miałam nadzieję, że będziesz inny. Jesteś O K R O P N Y !!!
O nie, tego było już za wiele. Janek nie miał żony, żeby nie słuchać takich tekstów. I żeby nie musieć pamiętać daty pierwszego pocałunku, pierwszej randki, ślubu, całej reszty tego badziewia. A Dusza mu wyskakuje z takimi tekstami.
– Okropny? To patrz! – rzekł i splunął na chodnik.
– Nie!!! – krzyknęła Dusza.
– Tak. Taki mogę być okropny!
Podbiegł do bezdomnego psa i chciał go kopnąć. Zwierzak w porę uskoczył i odbiegł z podkulonym ogonem.
– A najbardziej okropny będę teraz! – krzyknął Janek i pochwycił Duszę w prawą rękę.
Zamachnął się z całej siły i rzucił ją do rzeki. Plusnęło cicho i głos Duszy umilkł.
W ten czwartkowy wieczór Janek stał się człowiekiem bezdusznym. Szedł pogwizdując. Zrobiło mu się jakoś tak lekko na … No nie, na tym już nie…

A oto, jaki tekst nadesłała Dominika:

Drzwi skrzypnęły i do kawiarni weszła dziewczynka z niewidomym dziadkiem. Podtrzymując jego ramię, powoli skierowała starszego pana do stolika pod oknem. Gdy usiedli, rozejrzała się po sali. Prawie wszystkie miejsca były zajęte, lokal pobrzmiewał gwarem, oświetlony przez trzy jarzeniówki, jakby niedawno zaczął się dzień.
Tuż obok nich dwie kobiety po sześćdziesiątce rozmawiały z ożywieniem, w przerwach delektując się musami czekoladowymi w kielichach.
– Dziadku, może masz ochotę na mus czekoladowy?
– Nie, napiłbym się tylko kawy.
Dziewczynka spojrzała na zegar wiszący na ścianie.
– Mam nadzieję, że nas obsłużą, bo już dziesięć minut po zamknięciu. – Ponownie rozejrzała się po sali. – Choć na razie nikogo nie wyganiają.
Kobiety przy sąsiednim stoliku zamilkły i spojrzały na nich z sympatią.
– Chyba pierwszy raz was tu widzę? – spytała siedząca po lewej stronie, ubrana w czerwony toczek i zielony żakiet.
Dziewczynka uśmiechnęła się.
– Tak, pierwszy raz jesteśmy w tej części miasta. Dziadek miał wizytę u lekarza.
Kobiety pokiwały głowami.
– Piękną ma pan wnuczkę – oznajmiła kobieta z siwymi włosami upiętymi w kok.
– Dziękuję, wiem, że jest piękna – odparł dziadek i też się uśmiechnął. – Ma piękną duszę.
Dziewczynka zaczerwieniła się lekko. Po chwili, gdy speszenie minęło, spytała:
– A panie często tu przychodzą?
Obie kobiety roześmiały się równocześnie, jakby pytanie sprawiło im radość.
– Od dziecka – odparła kobieta w toczku. Po czym wskazała ścianę, na której w ramce wysiał wycinek gazety. Tytuł artykułu brzmiał: „Tragedia w kawiarni. Wszyscy zatruli się gazem.” – Tylko od dwudziestu sześciu lat wpadamy po zamknięciu. Do dziewiętnastej wstęp tylko dla żyjących.

Serdecznie gratulujemy nie tylko tym, którzy stanęli ze swoimi tekstami na podium, ale także wszystkim uczestnikom za podjęcie niełatwego pisarskiego wyzwania! A już w najbliższą niedzielę zaproponujemy wam kolejny konkurs!

Źródło cytatów: https://blog.pasjapisania.pl/2024/05/12/ludzie-bez-dusz-konkurs/

5 Replies to “Dusza z ciała wyleciała – ROZWIĄZANIE KONKURSU!”

  1. Bardzo mi miło, że pani Danuta doceniła moje opowiadanie. Do tego tematu zainspirował mnie niedawny urlop i kawiarnia „Nicola” przy cichej lizbońskiej uliczce. 🙂 Pewnego dnia wszedł do niej niewidomy pan z córką i już wiedziałam, że w przyszłości ujmę to w jakimś tekście 😀
    Czekam więc teraz na książkę z dedykacją. Pozdrawiam

    1. Hej Dominika, mnie się bardzo spodobał ten twist na końcu, kiedy kawiarnia jest dla żywych, a kiedy dla umarłych 🙂

  2. Jest mi niezmiernie miło za to wyróżnienie! Już nie mogę się doczekać lektury książki Pani Danuty. Gratuluję laureatom, jak również wszystkim uczestnikom, którzy zmierzyli się z tym niełatwym, lecz satysfakcjonującym zadaniem. No i oczywiście podziękowania również dla Pana Michała Pawła Urbaniaka za organizację blogowych konkursów!

    1. Hej Woj-san, urzekł mnie Twój pomysł na sklepik z duszami 😀

  3. Gratulacje dla laureatów! 🙂
    Wspaniałe prace.
    Każdy z Was miał inny pomysł i super się to czyta. 🙂

Dodaj komentarz