Ruth Patchett jest niezbyt atrakcyjną za to oddaną żoną wziętego finansisty, matką dwójki dzieci. Właściwie nikt jej nie szanuje. Kiedy Bobbo zakochuje się i jest gotów porzucić rodzinę dla bogatej autorki romansów, Ruth poprzysięga zemstę… Tylko czy będzie słodka czy wręcz przeciwnie?
„Mary Fisher mieszka w Wysokiej Wieży nad brzegiem morza i dużo pisze. Pisze o miłości. Kłamie.
Mary Fisher jest czterdziestotrzyletnią kobietą, przyzwyczajoną do miłości. Stale otoczona mężczyznami, którzy ją kochali, czasami nieszczęśliwie, zawsze znajdowała okazję, aby ich miłość odwzajemnić, ale nigdy – jak sądzę – nie był to akt desperacji. Pisze romanse. Okłamuje siebie i świat”.
Tak zaczyna się chyba już zapomniana powieść brytyjskiej pisarki Fay Weldon Diablica (możecie ją kojarzyć z ekranizacji z Meryl Streep). Ruth – która częściowo opowiada tę historię – jest nieatrakcyjną żoną Bobbo Patchetta – narcystycznego finansisty, matką dwójki dzieci. Jest dobrą żoną, stara się najlepiej, jak może jako gospodyni. Mimo wszystko nie jest szczęśliwa. Mąż ją poniża, dzieci również nie mają dla niej szacunku. Na domiar złego Bobbo wiąże się z Mary Fisher, popularną autorką romansów (Ruth kwituje: „Mary Fisher kocha jej doradca podatkowy, który jest moim mężem. Kocham męża i nienawidzę Mary Fisher”). Choć nie chce porzucać żony, a raczej wprowadzić coś w rodzaju „związku otwartego”.
„- Bądź spokojna – mówi. – Nie mam zamiaru cię opuścić. Stało się to, co się stało, ponieważ się w niej zakochałem, i musisz się z tym pogodzić. – Miłość – powiada. – Miłość! – Bobo dużo rozprawia o miłości. Mary Fisher nie pisuje o niczym innym, tylko o miłości. Miłość jest wszystkim, czego potrzebujemy.
Zakładam, że kocham Bobba, bo przecież za niego wyszłam. Przyzwoite kobiety kochają swoich mężów. Miłość jednak w porównaniu z nienawiścią jest nikłym uczuciem. Nerwowym, przykrym, zapowiadającym cierpienie”.
W Diablicy Fay Weldon kontrastuje dwie kobiety. Mary Fisher ma wszystko – urodę, sławę, pieniądze, społeczne poważanie, a w końcu i cudzego męża. Ruth jest poniewierana i lekceważona, ma świadomość tego, jak nisko stoi w hierarchii rodzinnej czy społecznej. Zresztą tak było od zawsze. Jej rodzice nie mieli dla niej ciepłych uczuć – matka ją porzuciła, ojciec właściwie się jej pozbył. Bobbo ożenił się z nią z wyższej konieczności. Ruth stwierdza gorzko, ironicznie: „A jak próbują przetrwać budzące litość świata kobiety brzydkie? Psy – tak nas nazywają. Powiem ci: postępują podobnie jak ja. Unikają prawdy i robią się gruboskórne. Przeciw wiecznym poniżeniom hartują własną skórę, aż staje się twarda i zimna jak grzbiet krokodyla. Czekamy na starość, która wszystko wyrówna. Jako staruchy jesteśmy bowiem doskonałe”.
Wypadki toczą się szybko i nie tak, jak obiecywał Bobbo. Opuszczona przez męża Ruth poprzysięga zemstę na wielką skalę. Nie chce być popychaną, bezwolną, zdaną na własne emocje kobietą, którą była do tej pory. Budzi się w niej tytułowa diablica:
„Patrzę w głąb siebie i odnajduję tam tylko nienawiść. Palącą, gwałtowną i słodką nienawiść do Mary Fisher. Nie ma we mnie ani okrucha miłości, ani nawet jej drobnego kiełka. Wbiegłam po schodach na górę zakochana i zapłakana. Zejdę na dół będąc kimś, kto już nie kocha i płakać też więcej nie będzie.”
Fabuła powieści jest dość wywrotowa i złożona, ale poprowadzona konsekwentnie do samego końca. Opowiadanie przeważa nad szczegółowym opisem. Chociaż wydawca określa tę powieść jako „jadowicie dowcipną”, można Diablicę czytać raczej jak czarną komedię, a wręcz jak dramat. Dramat dwóch kobiet. Weldon sympatyzowała z feminizmem i również w tej książce to się czuje. Historia wcale nie jest tak jednoznaczna, jak mogłoby się wydawać. Ruth Patchett jest nastawiona na to, żeby zemścić się, zarówno na wiarołomnym mężu, jak i na jego kochance. Ale Mary Fisher mimo wszystko została sportretowana z nieoczywistą sympatią. Wszak obie padły ofiarą pozbawionego empatii i skrupułów moralnych mężczyzny. To Bobbo wydaje się tu czarnym charakterem. Tak jak kiedyś manipulował żonę, tak teraz zmanipulował kochankę:
„Bobo czuł się bez reszty szczęśliwy. Osiągnął to, czego pragnął. Miał rodzinę, jaką zawsze chciał mieć, dom, który mu się podobał, odpowiedni poziom i styl życia. Miał też bogatą, piękną i sławną kobietę, która istniała po to, by go kochać i szanować. Gdyby jednak zawiodła jego oczekiwania, zawsze mógł na pewien czas cofnąć swoją seksualną przychylność i w pochlebny sposób wyrażać się o innych młodych, pięknych niewiastach, rzucając ją, zmieszaną i zaniepokojoną, na kolana. Nie były to jej najlepsze dni. Dobrze o tym wiedział.”
Ale zemsta nadchodzi – tylko czy naprawdę będzie słodka, nawet jeśli się uda? Sporo w Diablicy goryczy. Wbrew pozorom nie jest to ani komedia, ani tym bardziej romantyczna, nawet jeśli została zbudowana na grotesce i przesadzie. Trudno też ją uznać za zwykłe czytadełko. Odnosi się raczej wrażenie, że Fay Weldon chciała przekazać tą historią coś więcej. Całości dodają klasy inspiracje i aluzje literackie – na przykład do Frankensteina Mary Shelley czy opowieści o Pigmalionie. Nieprzypadkowo słynna pisarka romansów została usytuowana w wysokiej wieży niczym księżniczka. Sama Mary Fisher wydaje się kimś w rodzaju sparodiowanej Danielle Steel (może jest w tym coś z prawdy, świadomego autorskiego zamierzenia. Gdy ukazała się Diablica ówczesna „królowa romansu”, miała już na swoim koncie wiele bestsellerów). A tam gdzie postać pisarki, tam muszą się też pojawić wątki pisarskie.
Diablica Fay Weldon to trochę zapomniana powieść – a może warto po nią sięgnąć. Pewnie dziś tę historię przedstawiono by nieco inaczej. Jednak do dziś stanowi ciekawy przykład realizacji jednego z najciekawszych motywów fabularnych – zemsty.
Źródło cytatów: Fay Weldon, Diablica, tłum. Anna Bernat, Wydawnictwo Książnica, Katowice 1995.
Źródło grafiki: https://www.themoviedb.org/movie/11157-she-devil/images/backdrops?language=pl-PL