Od lat pociąga mnie i fascynuje uniwersum Jane Austen. Urzekające piękno tego świata – wspaniale oddane w wielu klimatycznych ekranizacjach – kryje w sobie mroczną stronę. W tych powieściach za fasadą dobrych manier i powinności, wśród ploteczek i proszonych herbatek toczy się bezwzględna walka o szczęście.
Jane Austen należy do grona moich ukochanych pisarek. Czytałem te książki jako nastolatek, oglądałem rozliczne ekranizacje, dziś do nich wracam, aby dały się odkryć na nowo. Ostatnio sięgnąłem ponownie po debiutancką powieść Austen Rozważna i romantyczna. Dla mnie swego czasu to był debiut czytelniczy w świecie Austen. Wydawało mi się, że dobrze znam historię Eleonory i Marianny – sióstr Dashwood. Nęcił mnie jednak powrót. Byłem ciekaw, jak mogę odebrać tę powieść po kilkunastu latach.
Pomysłowy tytuł powieści zbudowany został na dwóch przeciwieństwach. Rozważna siostra to Eleonora – szanująca konwenanse, bystra, nierzadko ironiczna obserwatorka (to łączy ją z samą Jane Austen). Ukrywa swoje emocje. Z kolei młodsza Marianna jest tą romantyczną – dziewczyną sympatyczną, a przy tym impulsywną i nieco egzaltowaną. Nie daje się łatwo utemperować. Ona najlepiej podsumowała różnice ich charakterów. Siostrze zarzuci wieczną skrytość, o sobie powie: „nigdy nic nie ukrywam”
Poznajemy je w momencie kryzysu – po śmierci ojca zostają pozbawione własnego domu (który odziedziczył przyrodni brat), a ich środki ulegają uszczupleniu. Pani Dashwood, Eleonora i Marianna oraz najmłodsza Małgorzata zmuszone są się przenieść do znacznie skromniejszego domu niż ten, w którym żyły dotychczas. W nowym miejscu budują swoje szczęście. Nawiązują kolejne znajomości. Marianna poznaje Johna Willoughby’ego, ci dwoje wydają się stworzeni dla siebie. Eleonora też ma szansę na szczęście – jest zakochana w Edwardzie Ferrarsie, szwagrze swego przyrodniego brata. A jednak to, co zapowiadało się tak dobrze, staje się początkiem dwóch miłosnych dramatów.
Wydaje mi się, że wielu czytelników traktuje dziś powieści Jane Austen jako pogodne, zabawne historie o tym jak w XIX stuleciu panny zdobywały sobie męża. Gdy teraz po nie sięgam, odkrywam w nich to, co urzekło mnie już jako nastolatka – świetną narrację, wyrazistych bohaterów, sportretowanych z wielką ironią, błyskotliwy angielski humor. Jednak coraz częściej widzę drugą stronę tej rzeczywistości. Jest coś okrutnie bezwzględnego w regułach rządzących światem, w jakim żyła Austen. Panuje w nim nieustępliwa hierarchia, łatwo tu o lekceważenie. Rozgrywki matrymonialne pociągają za sobą ofiary. To dosyć ponury obraz, można go dostrzec między wierszami – bo przecież wszystko rozgrywa się wśród miłych spotkań, herbatek, ploteczek.
Przy dzisiejszej lekturze Rozważnej i romantycznej zwróciło moją uwagę utemperowanie Marianny. Interesująca postać – nie zważa na konwenanse, otwarcie flirtuje z Willoughym (być może to jedna z najciekawszych par, które stworzyła autorka Dumy i uprzedzenia), zamiast podporządkować się zasadom, wedle których powinna zachować skromność i umiar. Rzuca prawdę prosto w oczy, próbuje dostosować do własnych wymagań otaczający ją świat. Jednak w toku powieści Marianna zmienia się, staje się bardziej wyważona. W tej formie „za ogólną zgodą” staje się „nagrodą za wszystko”. I choć takie zakończenie jej historii mogłoby się wydawać szczęśliwe, dziś łatwo odczuć pewien protest – być może nie pasował do niej taki los.
W gruncie rzeczy powieści Austen mogłyby być bardzo smutne – a w mojej opinii w większości są – ale „odciąża” je sposób opisu świata przedstawionego, bohaterów. To zwłaszcza te komiczne postacie przeszły na trwałe do kanonu literatury angielskiej. W Rozważnej i romantycznej świetnie wyszły portrety pani Jennings, Lady Middleton, państwa Palmer (ona ma go za ideał, on każdym słowem ją od siebie odpycha) czy tak przebiegłej, jak i odpychającej Lucy Steele. Króluje tu ostra ironia, która może rozśmieszyć i dzisiejszego czytelnika do łez. Tak jak w opisie spotkania lady Middleton i Fanny Dashwood: „Lady Middleton była również zachwycona panią Dashwood. Obie cechował samolubny chłód serca, które je nawzajem przyciągał, a nadto upodabniała je mdła poprawność zachowania i całkowity brak zdolności myślenia”. Wspaniale wychodzą też scenki rodzajowe – jak ta, w której bohaterowie jedzą obiad w Norland i próbują poddać się ożywionej konwersacji:
„Obiad był wystawny, służba liczna i wszystko świadczyło o tym, że pani domu lubi się pokazać, a pan domu umie ją w tym wesprzeć. Mimo dokonanych inwestycji i wkładów w majętności Norland, mimo że właściciel tej majętności znajdował się o krok – o kilka tysięcy funtów – od konieczności sprzedaży obligacji ze stratą, nic nie wskazywało na ubóstwo, którego widmo próbował odmalować; nie odczuwało się żadnych braków prócz braków w konwersacji, to jednak ubóstwo dawało się bardzo we znaki. John Dashwood nie miał do powiedzenia niemal nic, a jego żona jeszcze mniej. Nie mieli zresztą specjalnego powodu do wstydu, gdyż to samo można było powiedzieć o większości zebranych, z których niemal każdy miał jakiś brak dyskwalifikujący go w towarzystwie: brak rozsądku – wrodzonego czy też nabytego – brak elegancji, brak humoru czy też brak umiarkowania.
Kiedy panie wyszły po obiedzie do salonu, ubóstwo to uwidoczniło się z całą jaskrawością, panowie bowiem urozmaicali w jakiś sposób konwersację takimi tematami, jak polityka, grodzenie pastwisk, ujeżdżanie koni – a tu nagle wszystko się urwało. Do chwili wniesienia kawy panie zajmował jeden tylko temat, a mianowicie porównanie wzrostu Harry’ego Dashwooda i drugiego syna lady Middleton, Williama, chłopcy bowiem byli w tym samym wieku.
Gdyby obydwaj byli obecni, sprawę można by aż nazbyt łatwo rozstrzygnąć, porównując jednego z drugim, ponieważ jednak pod ręką był tylko Harry, twierdzenia obu stron oparte były jedynie na domniemaniach i wszyscy mieli prawo do obstawania uparcie przy swoim zdaniu i powtarzania go w kółko tyle razy, ile im się żywnie podobało. Opinie podzielone były następująco:
Dwie matki, choć każda przekonana była o wyższości swego syna, grzecznie wypowiedziały się na korzyść przeciwnika.
Dwie babki z nie mniejszą stronniczością, ale większą szczerością, opowiedziały się każda po stronie swojego wnuka. Lucy, która w tej samej mierze chciała się przypodobać jednej jak drugiej stronie, stwierdziła, że obydwaj chłopcy są na swój wiek niezwykle wysocy, a ona nie może dostrzec najmniejszej, ale to najmniejszej różnicy między nimi, starsza zaś panna Steele, próbując być jeszcze zręczniejsza, wypowiedziała się szybko na korzyść i jednego, i drugiego.
Eleonora, opowiedziawszy się raz za Williamem, czym jeszcze mocniej uraziła panią Ferrars i Fanny, nie widziała konieczności ponawiania tych stwierdzeń, a Marianna, kiedy ją spytano o zdanie, obraziła wszystkich mówiąc, że nie ma żadnego zdania na ten temat, ponieważ się w ogóle nad tym nie zastanawiała”.
Zazwyczaj niedostrzegalna na pierwszy rzut czytelniczego oka złożoność tych historii, a także fantastyczny humor, niezapomniane postaci – być może to wszystko sprawia, że do powieści Austen wracają kolejne pokolenia czytelników. Wiem, że i ja jeszcze nieraz wrócę do tego świata – pięknego, uroczego, a jednak niebezpiecznego!
A wy już pokochaliście książki Jane Austen?
Źródło cytatów: Jane Austen, Rozważna i romantyczna, tłum. Anna Przedpełska-Trzeciakowska, Wydawnictwo Prószyński i S-ka, Warszawa 2002.
Źródło grafiki: https://www.imdb.com/title/tt0847150/ i https://www.imdb.com/title/tt0114388
Rozważna czy romantyczna? Oto jest pytanie. Jane Austen chyba była raczej rozważna… Po przeczytaniu książki „Jane Austen w domu”, taka myśl mi się nasunęła. Romantyzm przelała na papier. Po obejrzeniu ostatnio „Dumy i uprzedzenia” czas zrobić powtórkę z tej lektury w wersji ekranowej. Lubię tak sobie czasem wrócić.
Ja robiłem sobie powtórkę serialu ze dwa lata temu. Byliśmy zachwyceni. To jest arcydzieło.