W ostatni dzień roku tradycyjnie chciałbym was zaprosić do podsumowania czytelniczego. Jaki był ten rok w lekturach? Czy dużo czytaliście? Co was zachwyciło?
31 grudnia to czas podsumowań. Można też go prześledzić pod kątem lektur. Tradycyjnie chciałbym się z wami podzielić wrażeniami z mojego czytelniczego roku.
Ten rok jakoś się nie wybijał na tle innych. Jak zwykle obfitował w wiele wspaniałych czytelniczych chwil. Były zachwyty, były rozczarowania (zdarzyło się kilka gniotów). Przeczytałem sporo książek z klasyki, które od lat chciałem poznać (takie jak: Martwe dusze Gogola, Oliver Twist Dickensa, Król Lear Szekspira). Wróciłem do książek, które kiedyś chciałem powtórzyć (m.in. Tajemniczy opiekun Jean Webster, Dziecko Rosemary Iry Levina). Spędziłem sporo czasu na kanadyjskiej prowincji z rodziną Whiteoaków ze słynnego cyklu Mazo de La Roche. Sukcesywnie powtarzałem sobie kryminały Agathy Christie i Erle’a Stanleya Gardnera. Nie zabrakło wstrząsającej literatury faktu (Czy Bóg wybaczy siostrze Bernadetcie? Justyny Kopińskiej, Płuczki. W poszukiwaniu żydowskiego złota Pawła Piotra Reszki). Zdarzyły się na tej półce też książki nieco lżejsze, krzepiące (Mój przyjaciel kot. Prawdziwa historia futrzaka, samotnego faceta i ich krzepiącej podróży Britt Collins).
Rok zacząłem z powieścią Dziedzictwo Hryciów Małgorzaty Gutowskiej-Adamczyk, a kończę ze Sławą i chwałą Jarosława Iwaszkiewicza. Przeczytałem w sumie 204 książki, w tym 28 powtórzyłem. Moja lista potencjalnych książkowych rewelacji 2019 roku okazała się zdumiewająco krótka (zaledwie 8 pozycji, w tym kilka powtórek). Za rewelację roku 2019 uznaję Dziesięciu Murzynków Agathy Christie (powieść znana także pod tytułem I nie było już nikogo). Zachwyciła i przeraziła mnie jako nastolatka, zachwyciła i przeraziła również teraz. Dziesięć osób na tajemniczej wyspie. Ktoś morduje po kolei zgromadzonych zgodnie z logiką dziecięcego wierszyka. Dlaczego musieli trafić na wyspę? Jakie tajemnice skrywają? I kto tu zabija? Jest to jedno z największych dokonań Agathy Christie.
Rewelacją roku w kategorii literatura faktu w moim tegorocznym zestawieniu zostanie Jane Austen w domu Lucy Worsley – monumentalna, porywająca, stworzona z ogromną pasją i znawstwem. Na rynku nie ma chyba lepszej biografii autorki Dumy i uprzedzenia. Tak się powinno pisać biografie!
A moje odkrycie roku? To Chrobot: Życie najzwyklejszych ludzi świata Tomasza Michniewicza. To opowieść globalna – wstrząsająca rzecz. Zestawienie kilku biografii – od dzieciństwa aż po późną dorosłość w różnych miejscach naszej planety. Jak wiele decyduje o tym, gdzie się urodzimy! Jak jesteśmy bezradni wobec problemów świata! Depresyjna to lektura, ale bardzo potrzebna.
Książką-przyjacielem pozostaje właściwie seria książek: „Rodzina Whiteoaków” Mazo de la Roche. Spędziłem z Whiteoakami rok. Nie jest to wielka literatura, każdemu z tomów z literackiego punktu widzenia dałoby się coś zarzucić, ale szczerze przywiązałem się do tej rodziny, przeżyłem też niemało wzruszeń.
A jak tobie udał się 2019 rok czytelniczo? Udało ci się nawiązać wiele książkowych przyjaźni? Co cię zachwyciło? Co zaliczysz do swoich odkryć?
Życzę ci – wam wszystkim – aby następny rok okazał się wspaniały pod względem czytelniczym!
Michalku, to wielka przyjemność czytać, to co piszesz.Wiele z tych książek mnie również zachwyciło,nie ukrywam jednak,że często mi się zdarza, że dopiero po przeczytaniu Twojej recenzji, okazuje się, że coś mi umknęło 💋
🙂
jane eyre, nemesis, nieznośna lekkość bytu , pasażer na gapę, pani bovary, listy zza grobu, zabić drozda, wichrowe wzgrza (po raz kkolejny), kilka nowości, najlepsza pamięć nieulotna, kilka tak kiepskich że jedynie wspomnienie o nich jest dobre bo to już przeszlość;)
W tym roku zachwyciłam się „Paragrafem 22”, fantastyczna książka! Bardzo przypadły mi też do gustu „Białe zęby” Zadie Smith i „Dżentelmen w Moskwie” Amora Towlesa. Rok 2019 kończę polskim sci-fi – „Miastem Światłości” Mieczysława Smolarskiego, dzięki któremu udało mi się poszerzyć czytelnicze horyzonty.
Samych książkowych smakowitości w przyszłym roku! 🙂
Wszystkiego dobrego w Nowym Roku! Życzę wszystkim spełnienia marzeń, nie tylko tych czytelniczych. 🙂
2019 rok przywitałam wraz z Muminkami i nie wystawiałam nosa z Doliny Muminków przez mniej więcej pół roku. Oczywiście równolegle czytałam inne książki, ale Muminki były moim ubiegłorocznym odkryciem. Co ciekawe, nie czytałam Muminków jako dziecko, uważałam że są głupie i straszne, doceniłam je dopiero jako osoba dorosła i nie żałuję.
Bardzo zapadła mi w pamięć książka Joanny Bator „Purezento”, która urzekła mnie najpierw refleksją, a potem optymizmem. Autorka bardzo sugestywnie pokazała różnicę pomiędzy europejskim „szybciej, więcej”, a japońskim „tu i teraz”. Choć losy głównej bohaterki są naznaczone smutkiem, to ukazanie ich na tle kultury Japonii pokazuje zupełnie inny wymiar tego, co przynosi los.
Dużo emocji wywołała we mnie lektura „Motyla” (Lisa Genova). Po tej książce naprawdę inaczej patrzy się na świat. Rzeczy i sprawy płynące wraz z życiem blisko nas, stają się tak trwałym elementem naszej codzienności, że trzeba spojrzenia z innej perspektywy, by docenić chociażby to, że rozpoznajemy ludzi, którzy są blisko nas. To niby nic takiego, ale tak naprawdę to wszystko dla tych, którzy na skutek choroby zaczynają zapominać.
W minionym roku książkowymi kamieniami milowymi były dla mnie wielkie biografie – przede wszystkim te dwie, które wyszły spod pióra Irvinga Stone’a: „Udręka i ekstaza” oraz „Pasja życia”, czyli Michał Anioł oraz Vincent van Gogh. Sumienność autora, z jaką opisuje tych dwóch niezwykłych artystów, poraża. W obu przypadkach pokazał on osobowość, twórczość, wewnętrzną walkę, przekraczanie wyobraźni, a przy okazji złożył na ręce czytelników wspaniałe książki.
Z powtórek było trochę Agathy Christie, tym razem Tommy i Tuppence. I z wielką radością i jeszcze większymi emocjami wróciłam do „Szczygła” (Donna Tartt) i „Małego życia” (Hanya Yanagihara). Obie książki oceniane są bardzo różnie, od zachwytów do miażdżącej krytyki, ale dla mnie obie to wydarzenia literackie ostatnich lat.
Chcę też zwrócić uwagę na nieco „cięższą” literaturę – „Czerwony rynek. Na tropie handlarzy organów, złodziei kości, producentów krwi i porywaczy dzieci”. Autor Scott Carney, dziennikarz śledczy, zajął się tematem nielegalnego handlu dziećmi, ludzkimi narządami, tkankami, płodnością kobiet, nawet włosami. To książka ostra w swojej wymowie, bo choć autor nie staje po żadnej ze stron, nikogo nie ocenia, tylko po prostu podaje fakty, to zmusza czytelnika, by zadał sobie pytania np. czy ratując życie lub zdrowie własne lub kogoś bliskiego, jesteśmy gotowi to robić za wszelką cenę, czy ludzka determinacja w walce o zdrowie i życie ma granice, na ile powstrzymałaby nas świadomość niesprawiedliwości i krzywdy, jakie się za tym kryją. I czy na pewno zawsze mamy szansę wybrać właściwą drogę.
Dla odmiany nieprawdopodobnie ubawiłam się czytając „Pypcie na języku” (Michał Rusinek). To zbiór krótkich felietonów napisanych z nieprawdopodobnym humorem, pokazujących jak łatwo wpaść w pułapki naszego ojczystego języka, jak niefortunna dwuznaczność jednego słowa w zadziwiający sposób wypacza sens całej sytuacji. Po lekturze tej książki miałam zakwasy na przeponie, ze śmiechu oczywiście.
I co by tu nie mówić i nie wspominać – to podsumowanie nie może obyć się bez Olgi Tokarczuk. Jej książki są tymi, do których wracam często i chętnie. A Nobel dla autorki sprowokował mnie, by zrobić to jeszcze raz. I nie mam wątpliwości – „Dom dzienny, dom nocny”, to moja książka numer jeden.
Tak jak w zeszlym roku (niezrownana „Patria”, o ktorej bardzo czesto mysle i ciagle polecam :D) ksiazka roku zostala ksiazka o Hiszpanii: „Pacjenci Doktora Garcii”. W obu przypadkach byly to calkiem przypadkowe lektury, a z mojego doswiadczenia wynika, ze takie najczesciej okazuja sie perlami.
Co mnie zachwyciło? „Córka” Elleny Ferrante, „Kradnąc konie” Pera Pettersona, „Dobry lekarz” Damona Galguta, a z powtórek „Zmarzlina” Tomasza Białkowskiego.
Kryminałów Christie i Gardnera jakoś nie dam rady czytać, nie są w moim guście. 🙂
Dziękuję, że podzieliście się ze mną swoimi książkowymi odkryciami!
Jak zwykle mam problem z odtworzeniem listy książek przeczytanych w danym roku – tytuły i autorzy mi się mieszają, sama nie wiem, co czytałam w 2018, a co 2019… Spoglądam na regał z książkami i listę ebooków na czytniku i mogę wymienić „Szklany klosz” Sylvii Plath, „Nie ma” Mariusza Szczygła oraz „Powiedział mi wróżbita” Tiziano Terzaniego. Największy zachwyt czytelniczy przyniosła mi końcówka roku lekturą „Horyzontu” Jakuba Małeckiego. To obecnie mój ulubiony autor, właśnie skończyłam jego „Nikt nie idzie” (ale to już wejdzie w skład książek 2020) i nie jestem w stanie wrócić do rzeczywistości. Podobnie czułam się po przeczytaniu jego „Dygotu”. Proza Małeckiego wnika pod skórę, wciąga. Jest kameralna, pozbawiona efekciarstwa, a Małecki opisuje zwyczajne historie, emocje i rozterki bez oceniania i tak, że na długo pozostają w pamięci.
U mnie, w zeszłym roku, królowała Stanisława Fleszarowa-Muskat, którą odkryłam dzięki, Tobie, Michał. Dziękuję 🙂
Powieść ,,Stangret jaśnie pani” zupełnie skradła moje serce. Świetnie napisana książka obyczajowa, ukazująca dzieje pięknej Olgi i zakochanego w niej prostego chłopa, Tymona. Autorka, w bardzo plastyczny sposób, pokazała Polskę ogarniętą wojną, trudny czas na miłość i snucie planów na przyszłość.
,,Czterech mężczyzn na brzegu lasu”, to powieść obyczajowo-psychologiczna, w której wątek kryminalny sprawił, że książka trzymała w napięciu do samego końca.
W ,,Nad rwącą rzeką” Stanisława Fleszarowa-Muskat, w niezwykły sposób ,,przeprowadziła” mnie do gorącej Hiszpanii, gdzie z Dominiką i Łukaszem, brałam udział w ich wymarzonych wakacjach. Czy były udane? Zachęcam do przeczytania i własnej oceny.
Następną niezapomnianą powieścią byli ,,Wyjątkowi” Meg Wolitzer. Znakomita opowieść o szóstce przyjaciół, którzy poznali się na obozie letnim, dla uzdolnionej młodzieży. Jak potoczyły się losy każdego z nich? Zaskakująco, to z pewnością.
A epistolarna powieść ,,Miłośnicy Literatury i Placka z Kartoflanych Obierek Mary Ann Shaffer i Annie Barrows w pewnym momencie zupełnie mnie zauroczyła, więc po jej przeczytaniu, obejrzałam film.
Zeszły rok uważam za jeden z bardziej udanych, pod względem czytelniczych. Udało mi się przeczytać większość polecanych książek. Z każdej z nich starałam się coś ,,wyciągnąć” – jeśli nie przyjemność, to wnioski. W końcu analityczne czytanie, to najlepsza pisarska nauka.
Pozdrawiam i życzę udanego czytelniczego roku 🙂