W ten szczególny dzień przychodzę do was ze szczególną książką. „Dusze niczyje” to powieść historyczna traktująca o tym, co działo się w szpitalu w Obrawalde (Obrzyce), gdy II wojna światowa dobiegała końca. Paweł J. Sochacki przedstawia zapomniane zbrodnie i ich zapomniane ofiary.
Pierwsza powieść Pawła J. Sochackiego, dziennikarza, który dotychczas pisał opowiadania i książki regionalne dotyka bardzo trudnego tematu. W Duszach niczyich zostanie przedstawiona „najbardziej zapomniana i najmniej upowszechniana zbrodnia Trzeciej Rzeszy”. Miejsce akcji: Obrawalde (dziś Obrzyce, wschodnia część Międzyrzecza w województwie lubelskim). Czas akcji: rok 1944, dla tego miejsca szczególny („jeśli istniało piekło, to ono teraz nosiło nazwę Obrawalde”).
„- Siostro! Gdzie my jesteśmy? – Dziecięca ciekawość upośledzonej umysłowo Astrid wzięła górę. Objawy choroby postępowały, przez co z wiekiem stawała się coraz bardziej infantylna.
– A gdzie byś chciała być? – zapytała salowa – zapytała salowa, niezbyt zainteresowana agonalnymi jękami staruszek. Zwykle starała się jak najszybciej opuścić salę i nie mieć nic wspólnego z pacjentkami. Tym razem wdała się w rozmowę.
– No, nie wiem, w ośrodku wczasowym? Może w jakimś raju? – wystrzeliła Astrid, wywołując u pielęgniarki głośny śmiech.
– No coś ty, raj to jest w niebie! Tu to jedynie może być czyściec dla takich jak wy”.
Erna Klaus, młoda nauczycielka, cudem uniknęła śmierci podczas jednego z bombardowań. To stało się w trakcie lekcji. Podczas wszyscy zgromadzeni w klasie uczniowie zginęli, a jej udało się przeżyć. Swoje ocalenie przypłaciła ciężkim załamaniem nerwowym i depresją. Troskliwy ojciec wysłał ją do hanowerskiego szpitala, aby tam ją podleczono. Jednak latem 1944 roku, pacjentów musiano ewakuować – rzekomo dla ich własnego bezpieczeństwa. Gdy docierają na miejsce, Erna początkowo potrafi zdobyć się na optymizm:
„Dwa rzędy obłąkanych szły prowadzone przez białe niczym anioły siostry prosto w paszczę mroku. Erna starała się rozglądać, ale księżyc nie chciał dostatecznie mocno zabłysnąć, by odsłonić kurtynę ciemności. Mimo że dostrzegała zarysy równo ustawionych budynków i pozbawione światła latarnie, nie miała pojęcia, dokąd zostali przewiezieni. Zabudowa nie przypominała kompleksu szpitalnego w Hanowerze, nie słychać było szumu miasta, lotniska czy bombardowań. Czuła, choć stąpała po asfaltowej alejce, że jest blisko natury i że to dobre miejsce na rekonwalescencję.”
Szybko się przekonuje, że szpital w Obrawalde nie przypomina tego, w którym przebywała w Hanowerze. Nie ma tu mowy o szacunku dla pacjentek, racje żywnościowe są marne i nie każdy je dostaje. Brakuje dozoru lekarza – co więcej chorzy są zmuszani do ciężkiej pracy wbrew swoim możliwościom fizycznym czy intelektualnym. Przemoc fizyczna i psychiczna jest na porządku dziennym. Ruth, jedna z życzliwych pensjonariuszek, informuje: „- Tu nikt się chorymi nie opiekuje. Nie ma żadnej pomocy ze strony służb medycznych. Ja nawet wątpię, czy takie istnieją. Podobno niektóre pielęgniarki przyjechały tu jako pacjentki z innych szpitali, dano im białe fartuchy i udają siostry. To dopiero początek piekła. Będzie tylko gorzej, ale da się żyć”. Bardziej bezpośrednia i brutalna jest inna pacjentka, która oznajmia upośledzonej Astrid: „- Zapomnij raz na zawsze o kufrach, czystej bieliźnie, listach od rodziców czy odwiedzinach bliskich. Ty już umarłaś dla nich. Tu jeszcze żyjesz, bo zakład cię potrzebuje, ale dla świata już nie istniejesz”.
Wkrótce Erna szczęśliwym trafem (jeśli tak można to ująć w tych okolicznościach), zajmuje wyższe miejsce w szpitalnej hierarchii. Będzie pracować w administracji i przygotowywać druki zawiadamiające rodziny o zgonach ich bliskich. To znaczący awans – Erna już nie musi mieszkać w przepełnionej, zimnej sali, pracować w lepszych warunkach, może także jeść lepiej, co więcej pomóc koleżankom, które zostawiła na oddziale (wynosi dla nich jedzenie). Jako pomoc Anny Marii, prawej ręki dyrektora szpitala, Waltera Grabowskiego (postać historyczna – sadysta i nazistowski fanatyk), zyska dostęp do tajnych informacji i dokumentów. Zrozumie też znacznie więcej, choć w miejscu gdzie „brak wiedzy oznacza życie” będzie się to wiązać z wielkim ryzykiem („Erna pojęła, że właśnie stoi przed niebywałą okazją, by zobaczyć całą machinę szpitala od środka. Musiała być jednak bardzo ostrożna i czujna. Jeśli sam diabeł ukrywał się pod postaciami uroczych i pulchnych sióstr, to zło mogło tu na nią czekać właściwie wszędzie”). Okazuje się, że szpital kryje w sobie wiele przerażających tajemnic.
Czytelnik zagłębia się razem z Erną w potworności Obrawalde z rosnącym zdumieniem i przerażeniem – czy naprawdę coś takiego mogło mieć miejsce? Przecież tutaj odbywa się tu właściwie „eliminacja życia niewartego życia”, a każdy może paść ofiarą. Wbrew pozorom nie zawsze chodzi tu o rasową eugenikę. Wystarczy być niewygodnym świadkiem, zrobić coś wbrew zasadom lub przekazać informacje o funkcjonowaniu szpitala na zewnątrz, aby zostać – dosłownie – usuniętym. Przeraża także system manipulacji – depesze pisane do rodzin według jednego wzoru, sfingowane pogrzeby (z księdzem-aktorem) dla tych, którzy wbrew sugestiom chcieli towarzyszyć swoim bliskim w ich ostatniej drodze. Tak, ta książka wstrząsa niemal w każdym rozdziale. Obok Erny pojawiają się i inni bohaterowie z różnym bagażem doświadczeń. To m.in. całkiem zdrowy Hans, Ruth, która popełniła zbrodnię z desperacji, upośledzona Astrid czy służbistka Anna Maria. Co ważne, choć opowiedziana w Duszach niczyich historia jest przerażająca i brutalna, pojawiają się też makabryczne sceny, nie odnosi się wrażenia, że autor tą brutalnością epatuje. Podszedł do tego ambitnego i niełatwego tematu z ogromną empatią i szacunkiem (i nie jest to tylko kwestia gruntownego researchu). Jak pisze w posłowiu:
„Akcję powieści (…) celowo umieściłem w epicentrum zła, pod koniec drugiej wojny światowej, gdy machina masowej zagłady działała z największym okrucieństwem. Chciałbym tym samym przypomnieć, że jednymi z pierwszych ofiar ideologii nazizmu stali się właśnie najbardziej bezbronni i pozbawieni opieki chorzy”.
Historia Erny i większości innych postaci jest fikcyjna, choć inspiracją były tutaj autentyczne okoliczności. Fabuła wciąga, chce się śledzić losy tych bohaterów, mimo narastającego przerażenia. Paweł J. Sochacki przypomniał mało znaną kartę z dziejów Trzeciej Rzeszy – i w ten sposób upamiętnił ofiary okrutnej akcji, w ramach której zostało zamordowanych wiele tysięcy osób. Literatura może służyć i takiemu upamiętnieniu. Dusze niczyje to bardzo udany powieściowy debiut. Polecam!
Źródło cytatów: Paweł J. Sochacki, Dusze niczyje, Wydawnictwo Zwierciadło, Warszawa 2024.
Źródło grafiki: https://pl.wikipedia.org/wiki/Zbrodnia_w_Obrzycach oraz https://miedzyrzecz.naszemiasto.pl/pawilon-smierci-w-dawnym-obrawalde-dzis-szpitalu-dla/ar/c1-8262850