Rodzina Abernethiech spotyka się przy okazji pogrzebu wuja Richarda – nestora rodu. Po uroczystości zbierają się w rodzinnej posiadłości. Nagle słyszą zagadkową uwagę o morderstwie – i wkrótce ktoś z rodziny również przeniesie się na cmentarz…
Wydawnictwo Dolnośląskie wydaje na nowo kryminały Agathy Christie w bardzo eleganckiej serii – nic dziwnego, że cieszy się taką popularnością wśród czytelników i czekają oni na kolejne tytuły. To zawsze okazja, aby powrócić do tych już znanych historii i odkryć je na nowo. Jednym z ostatnich tomów w serii jest Po pogrzebie – przedstawiające jedno z powojennych śledztw Herkulesa Poirota.
Cornelius Abernethie dorobił się imponującego majątku na plastrach na odciski i specyfikach do stóp, które przez sześćdziesiąt lat cieszyły się niesłabnącą popularnością. To dla niego wybudowano Enderby Hall, wielką wiktoriańską posiadłość w stylu neogotyckim, otoczoną ogrodami. Jego dzieci zostały dobrze zabezpieczone. Po jego przedwczesnej śmierci interesy przejął najstarszy syn Richard, który dla swojego rodzeństwa stał się bardziej ojcem niż bratem. Po pogrzebie rozpoczyna się od śmierci Richarda. Po uroczystości w Enderby Hall zbierają się krewni: dwie bratowe, siostrzeniec, siostrzenica z mężem, bratanica i jej mąż, a także najmłodsza siostra nieboszczyka – Cora Lansquenet, niegdyś czarna owca rodziny, wykluczona ze względu na nieodpowiednie małżeństwo z francuskim malarzem. Młode pokolenie zupełnie jej nie zna, przedstawiciele tego starszego widzieli ją ostatnio wiele lat temu. A jednak choć upływający czas sprawił, że nieco zmieniła się z wyglądu, to nie z charakteru. To właśnie ona po pogrzebie popełnia prawdziwe faux-pas:
„- Ładnie to zatuszowano, prawda? – zauważyła Cora.
Jak za pociągnięciem sznurka, wszyscy odwrócili się w jej kierunku i patrzyli na nią ze zdumieniem. Pani Lansquenet bardzo się zmieszała.
– Myślę, że macie rację – rzekła pospiesznie. – Absolutnie macie rację. To znaczy… na nic się to nie przyda… to znaczy nie ma po co… tego rozgłaszać. Wyniknęłyby same nieprzyjemności. To powinno zostać w rodzinie.
Twarze patrzących na nią osób wyrażały całkowity brak zrozumienia.
– Doprawdy, Coro – powiedział prawnik – chyba nie wiem, co masz na myśli.
Cora Lansquenet zdziwiona spojrzała na otaczającą ją rodzinę.
– To, że on został zamordowany, czyż nie? – odparła”.
Ta niefortunna uwaga wzbudza niesmak, ale też niepokój. Stanowi potwierdzenie, że ciotka nic się nie zmieniła – zawsze była ekscentryczna. I być może nawet zapomniano by o tej gafie, gdyby nazajutrz Cory nie znaleziono martwej. Tym razem nie ma wątpliwości – została zamordowana. Ktoś zabił ją siekierą – początkowo można odnieść wrażenie, że to włamywacz, ale przecież w tym domu nie było nic wartościowego Słowa ekscentrycznej ciotki nagle nabierają zupełnie innego znaczenia, trzeba je potraktować poważnie („Pan Entwhistle pomyślał, że Cora w wielu wypadkach odznaczała się głupotą. Nie potrafiła wyrobić sobie właściwego sądu, była niezrównoważona, ale posiadała też – jak dziecko – umiejętność trafiania w samo sedno”). Co wiedziała Cora? Dlaczego zginęła? I czemu morderca próbuje uderzyć raz jeszcze?
Herkules Poirot, słynny belgijski detektyw, pojawia się w tej powieści dość późno. Ustępuje miejsca członkom rodziny Abernethiech. Christie stworzyła szereg barwnych, ciekawych postaci. To m.in. prawnik George Crossfield ze skłonnością do pakowania się w nieintratne interesy, inteligentna, zdecydowana Susan Banks, która potrafi myśleć perspektywicznie i osiągać swoje cele (co byłoby łatwiejsze, gdyby ambitne kobiety traktowano z większym poważaniem), hipochondryk Timothy, o wiele mniej chory niż utrzymuje, żyjący w cieniu bardziej zaradnego starszego brata, Maude, która z braku dzieci przelała instynkt macierzyński na męża czy Rosamund Shane – z jednej strony płytka i egoistyczna, a z drugiej, zdumiewająco spostrzegawcza. W tej powieści pojawia się także inna ciekawa postać, lecz spoza kręgu rodzinnego. To panna Gilchrist, będąca damą do towarzystwa i gospodynią Cory Lansquenet. Przed wojną prowadziła uroczą herbaciarnię, gdzie przychodzili ludzie na poziomie. Wojna wpędziła ją w biedę i konieczność poszukania sobie raczej poniżającego zajęcia. To wzruszające, jak ta kobieta wciąż tęskni za swoją herbaciarnią i jednocześnie walczy o własną godność (podkreśla, że nie podejmuje się cięższych prac w domu, nie jest zwykłą służącą). Niemniej „znała swoje miejsce. Życie wiele ją nauczyło”.
Wkrótce wychodzi na jaw, że krewni Richarda, będący w tarapatach finansowych lub potrzebujący pieniędzy na realizację swoich ambicji, mieli motyw, aby pomóc zamożnemu wujkowi przenieść się na tamten świat, a potem na zawsze uciszyć ciotkę, która wiedziała za dużo. Po pogrzebie nie jest może tak znane jak inne kryminały Agathy Christie, a szkoda. Charakteryzuje się intrygą utkaną misternie, lecz z prostych elementów. Przemyślaną, jednak w zasadzie nietrudną do odgadnięcia (ale do tego wniosku – niestety – dochodzi się, dopiero gdy Poirot odsłoni znaczenie wszystkich kart, które i czytelnik dostał do ręki). No i powieść ta została napisana ze swadą, ma w sobie głębię.
Warto zauważyć, że akcja rozgrywa się w świecie znacznie zmienionym przez wojnę (dysonans między „dawną” i „nową” rzeczywistością widać najpełniej w urokliwych wspomnieniach wiekowego kamerdynera Lanscombe’a). Bieda dała się ludziom we znaki, niektórych zdeklasowała (na przykład panna Gilchrist z właścicielki dobrze prosperującej herbaciarni stała się pogardzaną płatną towarzyszką). Dawne wielkie rezydencje, w których zamieszkiwały wieloosobowe rodziny, obecnie trudniej utrzymać – w rezultacie najczęściej się je sprzedaje i przerabia na zakłady czy szkoły. Trudno o dobrą służbę. Zmieniła się też obyczajowość (jak zauważa pan Entwhwistle, komentując małżeństwo Susan Abernethie z pomocnikiem aptekarza, dawniej „dziewczęta nie wychodziły za mąż za mężczyzn stojących za ladą. Ale dzisiaj, oczywiście, nie zwracają uwagi na to, kim jest narzeczony”). W głębszej warstwie jest to opowieść o upadku – głównie finansowym – dotąd zamożnej, a więc żyjącej na wysokiej stopie rodziny (mam dalekie skojarzenia z powieścią Buddenbrokowie Thomasa Manna).
Traktuje także o szukaniu własnego szczęścia w czasach biedy – i o tym, że wbrew znanemu powiedzeniu, to szczęście mogą dać właśnie pieniądze. Pan Entwhistle słusznie zauważa, że „Wartość pieniędzy to sprawa względna. Liczy się potrzeba”. Ciekawy w tym kontekście jest też dialog Poirota z Susan na temat wielkiej rodzinnej posiadłości:
„- Ten dom zawsze wydawał mi się okropny, niemal jak pogańska świątynia wzniesiona na cześć bogactwa.
– Bogactwo nadal ma swoje świątynie, tylko teraz inaczej wyglądają jego ołtarze, madame”.
Jeśli jesteście fanami/fankami Agathy Christie, nie trzeba was zachęcać do lektury. A może jeszcze nie znacie tej autorki? W takim razie Po pogrzebie będzie w sam raz na pierwszą czytelniczą przygodę z Królową Kryminałów. Wproście się na tę stypę!
Źródło cytatów: Agatha Christie, Po pogrzebie, tłum. Anna Rajkowska, Wydawnictwo Dolnośląskie, Wrocław 2024.
Źródło grafiki: https://www.imdb.com/title/tt0479977/