Czy ktoś z was kiedyś śnił ten koszmar? Ten, w którym jesteście zmuszeni do zaprezentowania swojej twórczości, choć nie chcecie tego za nic na świecie? Taka sytuacja przydarzyła się Elizabeth Brunn z dylogii „Hanyska” Leonii. A jednak sprawy przybrały nieoczekiwany obrót…
Nieżyjąca już pisarka Helena Buchner (ukrywająca się pod pseudonimem Leonia) to postać bardzo ważna dla śląskiej literatury. Napisała jedynie kilka książek, wszystkie obracały się wokół tej samej tematyki – Śląska i związanych z tym rejonem problemów tożsamościowych. Bohaterowie Leonii przeżywali wykluczenie, miażdżeni przez koleje Wielkiej Historii, a zarazem przez innych ludzi. Nazywani hanysami, piętnowani, zmuszeni do samookreślania się, od którego zazwyczaj byli jak najdalsi, starali się znaleźć szczęście w codziennych dramatach. Dość powiedzieć, że autorka długo nie miała odwagi opublikować swojej książki, a już na pewno pod własnym nazwiskiem. Nie chciała być rozpoznana, tłumaczyła to „kompleksem autochtonki”. Takie książki jak Hanyska, Dzieci Hanyski czy Ciotka Flora – to przykład literatury może nieszczególnie wyrafinowanej, ale pisanej sercem, a przez to niezwykle autentycznej i porażającej. Sama autorka pisała tak we wstępie do jednej z powieści:
„Jak dobrze jest pisać o tym, o czym się wie, co się czuje… Jak dobrze jest móc o tym czytać i odnaleźć i móc siebie choć w małym fragmenciku książki odnaleźć”
Dla czytelników pochodzących ze Śląska powieści Leonii to lektura obowiązkowa – bo opowieści o Marii Brunn i jej dzieciach, o ciotce Florze, to historie wielu śląskich rodzin.
Artystycznie uzdolniona Liza, jedna z córek Marii w Dzieciach Hanyski przeżywa niechciany występ. Pisze list-wiersz dla przybranego brata, z którym została rozdzielona. Niestety, tworzy podczas lekcji – skutki są dla niej przykre, choć zakończenie okazuje się dość niespodziewane. Zobaczcie, jak przebiegła konfrontacja Lizy z nauczycielką:
„- Brun, ty zamiast słuchać, znowu coś tworzysz – powiedziała pani. Liza wstała i chciała ten list zabrać, ale pani profesor stanęła na środku klasy i głośno czytała. Liza usiadła.- Kochany Peter… – zaczęła, a klasę to rozbawiło i dziewczyny chichotały, a Liza zakryła twarz dłońmi. – Dziś napiszę dla ciebie wiersz. (…)
Lato bez ciebie
Już się lato obudziło,
Już się u nas rozgościło
Na dobre.
Już się żyto wykłosiło
Już chabrami zaświeciło
Niebiesko.
Już się w trawach zażółciło
Już pyłkami zakurzyło
Lekkimi.
Już się w lesie zaciemniło
Już się w gąszczu zaczerniło
Od jagód.
Już się niebo rozburzyło
Już się deszczem wypełniło
Ulewnym.
Już się słońce rozpaliło
Już się tęczą rozbarwiło
Na niebie.
Już się serce nauczyło
I tęsknotę ukoiło
Do ciebie.
Już się życie odmieniło
Już się żalem wypełniło
Ukrytym.
Już się lato obudziło
Już się u nas rozgościło
Bez ciebie.
Nauczycielka przestała czytać i nikt już się nie śmiał. Było cicho, tylko Liza pochlipywała. Czuła się naga, czuła się rozszyfrowana, odgadniona, okradziona. – To piękny wiersz. Ty go napisałaś, czy jakiś poeta? – spytała nauczycielka. Ale Liza tego nie słyszała. Wyrwała list z jej rąk i wyszła”.
Na kursach Pasji Pisania dajemy wam możliwość wypisania się. Otrzymacie od nas profesjonalną, ale zawsze życzliwą krytykę i wskazówki do dalszej pracy. Chcecie spróbować swoich sił w pisaniu? Już we wrześniu ruszają kursy podstawowe:
• Kurs Podstawowy (stacjonarny) w Warszawie z Marcinem Ciszewskim – rozpoczyna się 17 września;
• Internetowy Kurs Podstawowy – rusza 5 września – można się zapisać tutaj.
Nie zwlekajcie – już dziś zapiszcie się na pisarską przygodę!
Źródło cytatów, Helena Buchner (Leonia), Dzieci hanyski, Wydawnictwo My Book, Szczecin 2008.
Źródło grafiki: http://www.gminalubniany.pl/
To okrutne wyrwać komuś kartkę i przeczytać na głos jego list. A zupełnie niewiarygodne, że młodzież w klasie uspokoiła się, bo poznała się na wierszu, że dobry. To nierealne ani w dawnych czasach ani współcześnie. Pisarka trochę przekombinowała. Natomiast reakcja Lizy całkiem naturalna.
W tamtych czasach i w kontekście – nie wiem, czy niewiarygodne. A co do reakcji Lizy – zgadzam się z Tobą:)