Dobiegł końca kolejny konkurs Pasji Pisania. Cieszy nas, że tak licznie w nim uczestniczyliście. Co wynieśliście z pożaru domów? Kto otrzyma powieść Celeste Ng „Małe ogniska”? Pora ogłosić wyniki!
Zakończył się już kolejny konkurs Pasji Pisania. Tym razem mogliście wygrać świetną powieść Celeste Ng Małe ogniska. Zadanie konkursowe polegało na opisaniu jedynego przedmiotu, który wynieślibyście z płonącego domu. Podeszliście do tego z dużą kreatywnością. Większość z was stworzyła konkretne, przejmujące scenki. Tematyka prac nie była tak jednoznaczna, jak mogłoby się wydawać. Ocenianie ich było dla nas wspaniałą przygodą.
Pora ogłosić wyniki. Egzemplarze Małych ognisk ufundowane przez Wydawnictwo Papierowy Księżyc otrzymują (zgodnie z kolejnością napływania prac): Paulina, Magdula, Chomik buszujący w zbożu, JN oraz EMEF. Ponadto wyróżnienia – 15%-owe rabaty na wybrany kurs Pasji Pisania – otrzymują: Magda, Maja, Zaczytana Magda oraz Marysia. W sprawie realizacji rabatu skontaktujcie się z Pasją Pisania.
Oto prace laureatów:
Paulina przedstawiła na wskroś realistyczną scenę pożaru, oszołomienia bohaterki gdzieś na granicy jawy i snu:
„Otwieram oczy. Wokół ciemność. Helga szczeka, ale wiem, że to nie ona mnie obudziła. Coś nastąpiło wcześniej- tylko co? Z korytarza dochodzą jakieś dźwięki – to sen, czy rzeczywistość? Wyczuwam jeszcze jeden niepokojący element, ale pozostaje nieuchwytny.
Jacek unosi się na rękach- rozgląda się nieprzytomnie.
Łup, łup! Rozpoznaję ten dźwięk- to on mnie wybudził.
– Otwierać! Straż pożarna!
Wstaję, zapalam lampkę, mrużę oczy. Jacek już jest na nogach, idzie do przedpokoju. Nagle uświadamiam sobie, co od momentu przebudzenia drażni moje zmysły – swąd spalenizny.
Jacek otwiera drzwi, do mieszkania wchodzi mężczyzna w strażackim stroju.
-Ewakuacja!
O nie, nie. Zamieram, chociaż chcę biec. Jacek sięga po kurtki. Łapie Helgę pod pachę.
-Patrycja!
Myśli w mojej głowie szaleją– uciekaj, możesz umrzeć! A mieszkanie? Nasze obrazy, książki, pamiątki, prezenty? Nie mogę stąd wyjść! Zabieraj się stąd, idiotko! Wplatam dłonie we włosy, jakbym mogła w ten sposób uciszyć sprzeczne myśli.
Strażak wyciąga Jacka z mieszkania.
– Patrycja!
Strażak podchodzi do mnie, ściąga rękawicę. Wymierza mi policzek. Siła uderzenia pozbawia mnie równowagi, zataczam się. Co ja robię?! Trzeba uciekać! Chcę się zerwać do biegu, gdy mój wzrok pada na biurko – leży na nim dysk zewnętrzny. Przecież jest na nim wszystko: uwiecznione na zdjęciach podróże i ślub, przyjaciele, rodzina, nawet mieszkanie. Moje teksty i muzyka Jacka. Łapię dysk, uciekam z mieszkania. Jacek chwyta moją dłoń- wybiegamy w mroźną, ożywczą noc”.
Bohaterowi opowiadania Magduli w ogarniętym pożarem domu towarzyszy przede wszystkim wściekłość:
„Co tak śmierdzi? Jak to? Płonie? Mój dom? Powariowali?
Jak szalony rzucił się do drzwi pokoju, złapał za klamkę i syknął z bólu. Skóra przywarła do rozgrzanego metalu.
– Olek, wyłaź natychmiast! Olek!
Przeraźliwy głos dochodził z parteru. To ojciec.
W holu zakłębiło się od dymu. Gęste ciężkie opary z dziką bezwzględnością atakowały jego przestrzeń życiową. Zacisnął oczy. Jak piecze. Znowu je otworzył. Piętro. Jest na piętrze. Trzeba zbiec na dół i stąd spieprzać!
Naraz w domu rozległ się głuchy łoskot. Olek zastygł. Straszna prawda powoli zaczynała do niego docierać. Jego dom się pali. Odwrócił głowę. Od strony okna usłyszał paskudny syk. Firanka w jednej chwili zajęła się i przez chwilę wyglądała jak płonąca pochodnia.
Za długo czekał.
– Olek, wyłaź, bo zaraz dach się zawali!!
Rozkasłał się i nagle zmartwiał. Psiakrew! Gdzie lalka… Musi ją zabrać. Tylko gdzie ją schował? Gdzie, do cholery! I co z jego głową? Pustka. Wata w mózgu. Nic nie wie. Gdzie ją wetknął?
Wyrwał na dół. Schody pokonał w dwóch susach. Na parterze było jeszcze gorzej. Tu już niczego nie widział. Czarny dym kłębił się i buchał z kuchni jak z kotła parowozu.
Gdzie ona jest? Zawsze była w tym samym miejscu. Zawsze była… Jezu, przecież nie może dopuścić, żeby ktoś ją znalazł! Choćby jej resztki, bo wtedy…
Szamotał się jak dziki zwierz złapany w sidła. Z oczu ciekły mu łzy, ale nie było mu do płaczu. Nie strach nim kierował. To wściekłość. Na samego siebie. Jak mógł do tego dopuścić? Nie wyniósł jej, nie ukrył. A teraz wszystko stracone”.
Chomik buszujący w zbożu umieszcza w centrum swego tekstu niecodzienne bohaterki:
„Gęsi”.
„Pożar ugaszono. Metaliczny jęk składanych drabin i chrzest zwijanych węży strażackich zagłuszał gęganie dwóch, białopiórych gęsi, które wyszły ze stawu po drugiej stronie drogi. Kołysząc się podążały w kierunku swojego domu. Nie wiedziały, że ich małą, drewnianą przybudówkę ogień połknął tak, jak one połykały wodorosty. Zatrzymały się, aby przepuścić kolumnę czerwonych wozów, po czym żwawo pokonały niewielki rów i kiedy wylądowały na drodze pojawiła się kolejna przeszkoda. Była nią kobieta, w rozwianym blond koku, z kopertową torebką, którą przyciskała do prawej nogi.
– A sio! – Machnęła w ich stronę torebką.
Cofnęły się przerażone ruchem i błyskiem złotego łańcucha lecz nie ustąpiły pola intruzowi. Nastroszyły się, wyciągnęły długie szyje i zasyczały groźnie. Ominęła je.
– O, Kryśka, wreszcie jesteś! Co tak długo? – Z tłumu gapiów oderwała się Ewa.
– Kasę przecież musiałam zamknąć – odpowiedziała zdyszana kobieta. – To ona! Co robi?
– Pewnie tak. – Ewa przeniosła wzrok na samotną postać siedzącą na kamieniu przed rumowiskiem osmalonych desek i dwie zbliżające się do niej gęsi.
Janka wystawiała twarz do zachodzącego słońca, a na jej twarzy błąkał się uśmiech.
– Jesteście! Nie mam nic dla was. – Rozwarła zaciśniętą dłoń i wyciągnęła w stronę gęsi.
Jedna szybko dziobnęła. Rozległ się zgrzyt kości o kamień. Janka zacisnęła dłoń i dziób drugiej zanurzył się w miękką poduszkę kciuka. Pojawiła się kropla krwi.
– To nie boli. Nie tak jak życie. – Otworzyła stuloną dłoń i potarła czarne litery zapisane niezmywalnym markerem na płaskim odłamku, Annapurna BC 2014.
Gęsi dalej gęgały i skubały przybrudzony tshirt Janki”.
JN przedstawia mocno niejednoznaczną historię z pożarem w tle:
„Wrosłam w środek trójkąta spalania i myślę o nas. Ja, ty i ona. My, jak trójca wszechkończąca. Przecież jestem tu na własne życzenie, ale czy mogłam zachować się inaczej?
Przyszła słaba, biedna, porzucona, wymagająca opieki i zaopiekowałeś się nią, jak prawdziwy mężczyzna. Zrobiłeś to tak, jak potrafisz najlepiej. Teraz już jest za późno. Blat przemoczony od rozwiązłych płomieni, kapie zazdrość, warstwa po warstwie, trawiąc panele i to, że mnie nie opuścisz. Zajmują się nocne przygody, wrze szafka z mąką, którą zwykliśmy posypywać łóżko. Płonie bezprzewodowa radość czajnika. Rozpuszcza się niedzielny rosół prosto z piekarnika. Dumnie trzepoczą miodowe sztandary sąsiedzkiego wścibstwa. Łóżko trzeszczy, wiele przeszło, na próżno. Wyskakują sprężyny z cierpienia materaców, gną się haczyki, łamią półki, zwijają fotografie i kredens po babci obraca się popiół, a na około rozlana gęsta zupa dymu. Zbierają się drzazgi w okolicach oczu, słoną, niewierną odmianą smutku. W toalecie pogorzelisko. Co się jeszcze zachowało? Krzyki i kłótnie.
Przypadkowy mężczyzna żąda wiele, dobijamy targu, płacę urodą dla wyrównania twojego rachunku. Pies ujada za wściekle rozgrzaną ścianą. Jakiś ptak zderza się z cichym przeznaczeniem kuchennego okna. Zanurzona w morzu czerwonym, wciąż i na nowo, uciekam z płonącego domu. Za każdym razem coraz słabiej. W garści ściskam rzecz, o której przed tym wszystkim, nawet nie myślałam. Teraz wiem, że cały czas w nim była, zimna, cierpliwa, ostrzyła apetyt.”
Bohater miniatury EMEF musi ocalić pewien przedmiot za wszelką cenę:
„Zanoszę się kaszlem. Wszystko faluje. Po chwili uświadamiam sobie, że to nie zwidy. Dom naprawdę się chwieje.
Muszę uciekać, zaraz wszystko się zawali.
Mijam ogarniętą pożarem kuchnię. Mój wzrok pada na stół. Na środku blatu siedzi pluszowy miś – jego futerko mieni się złotem i żółcią w poblasku ognia. Plastikowe oczka patrzą na mnie z ufnością.
Wbiegam do kuchni. Sięgam ręką przez płomienie. Czuję ich języki, liżące moją dłoń. Krzyczę z bólu i zaciskam palce na zabawce. Przytulam misia do siebie i wybiegam na zewnątrz.
Wciąż krztusząc się i plując padam na trawnik przed domem. Lidka podbiega, krzycząc coś ze łzami w oczach. Bez słowa wręczam jej misia i zapada ciemność.
Budzę się w jasnym, cichym miejscu. Chwilę zajmuje mi zrozumienie, że to sala szpitalna. Rozglądam się. Lidka siedzi na brzegu mojego łóżka, obok leży pluszowy miś.
Na jego widok wzdycham z ulgą. Mam wrażenie, że z tym oddechem wyrzucam z siebie całą sadzę i strach.
Lidka całuje mnie w policzek. Mówi coś o odszkodowaniu i lekarzach, a ja kiwam głową.
Biorę misia do ręki i oglądam szkody. Prawe uszko nadpalone, ubranko pobrudzone. Nie jest źle. To miś po przejściach. Zupełnie jak ja.
– Będę to opowiadać dzieciom – mówi rozbawiona Lidka. – Jak wujek Marek ryzykował życiem, by ocalić z pożaru pluszowego misia.
Nie odpowiadam, niech sobie myśli co chce.
Kupiłem tego misia pierwszego dnia po wyjściu z odwyku. Pomyślałem, że dam go córce, gdy znów się zobaczymy.
Czekamy już dwa cholernie długie i trzeźwe lata.
Ja i miś”.
Wszystkie prace możecie przeczytać na stronie konkursowej.
Serdecznie gratulujemy laureatom, osobom wyróżnionym, a także wszystkim, którzy spróbowali swoich twórczych sił w konkursie! Cieszymy się z tego, że konkursy Pasji Pisania zyskują taką popularność i inspirują was do tworzenia świetnych tekstów!
Źródło cytatów: https://blog.pasjapisania.pl/2018/11/04/pozar-ratuj-mozesz-konkurs/
Źródło grafiki: http://torun.wyborcza.pl
Gratuluję wszystkim laureatom zasłużonych wygranych i życzę powodzenia w dalszej pisarskiej drodze 🙂
Gratuluję wszystkim. To było jak podróż do miejsc nieznanych bez biura podróży, które zapewnia przysłowiowy wikt i opierunek oraz zabezpiecza inne rzeczy, ktore można kupić. Czekałam na kolejne wpisy, piękne i tak odmienne. Jednocześnie bardzo trudno było zamknąć się w 1500 znakach, wliczając w to spacje.
Dziękuję za opowieści! I pozdrawiam :).
Serdeczne gratulacje:))
Jak różnie można popatrzeć na pożar i jak różne rzeczy można chcieć z niego wynieść…
Mnogość spojrzeń – to jest chyba to, co w konkurach PP lubię najbardziej:))
Gratuluję wszystkim 🙂 Fajnie znaleźć się w tak zacnym gronie 😉
Chomiku – Twoja scenka chwyciła mnie za serce! Przepiękna!
Gratulacje. Świetne prace.
I ja serdecznie gratuluję wszystkim uczestnikom. Podzielam pogląd Marysi – jak wiele spojrzeń i ile wspaniałej wrażliwości!
Ps. trzeba przyznać, że blog PP to bardzo twórcze i motywujące miejsce 🙂
Gratuluję laureatom i wszystkim pozostałym uczestnikom, oraz Gospdarzowi za stworzenie miejsa, w którym tak miło jest przebywać w świetnym towarzystwie, pisząc i czytając. Pozdrawiam serdecznie Wszystkich 😊
Gratulacje wszystkim szczęśliwie ocalonym z pożaru.
Wiele sukcesów w kolejnych akcjach okiełznania ognia, którego nie sposób ugasić.
Ja również wszystkim gratuluję, i to nie tylko z powodu wygranej. Gratuluję również wyobraźni i umiejętności przelania myśli na papier. 🙂
Książka – nagroda – dotarła. Serdeczne dzięki. Czytam. Jest nieźle.
Cieszę się. Podziel się wrażeniami po lekturze:)
I do mnie dotarła książka:), dziękuję. Niestety do przeczytania daleko, kilka kroków czasowych, jeszcze tydzień i będzie z górki.