Karolina Andersson jest powszechnie cenioną badaczką. Wydaje się silną, inteligentną kobietą – a zarazem nieszczęśliwą. Gdy w jej życiu pojawia się pewien młody doktorant z interesującym projektem, Karolina widzi w tym szansę na pożądaną zmianę. Czy zdoła ją wykorzystać tę szansę?
Karolina Andersson – główna bohaterka powieści Therese Bohman O zmierzchu – mogłaby się uważać za spełnioną. Jest inteligentna, świadoma złożoności świata, ma ciekawą pracę, a jako profesor historii sztuki angażuje się w interesujące projekty. Mimo wszystko pozostaje nieszczęśliwa – możliwe nawet, że tkwi w depresji. Właśnie zakończyła wieloletni mało satysfakcjonujący związek, ale oprócz niezależności na nową drogę życia dostała także bolesną pustkę, którą trudno zapełnić lekturą, alkoholem, niezobowiązującym seksem. Nagle w jej życiu pojawia się młody mężczyzna, pełen zapału doktorant. Anton Strömberg twierdzi, że odkrył nowe fakty z biografii niedocenionej dotąd malarki Ebby Ellis. Karolina jest zaintrygowana tak doktoratem, jak i jego przyszłym autorem. Czy Anton zmieni coś w jej życiu?
Być może powyższy opis przywodzi na myśl przewidywalny tani romans, ale O zmierzchu romansem nie jest, nawet jeśli szwedzka pisarka korzysta z pewnych gotowych schematów. W swojej powieści przedstawia wnikliwy portret współczesnej czterdziestoletniej singielki – niby spełnionej, na tyle świadomej, aby nie dać się wikłać w narzucone społecznie role, a jednak pełnej goryczy. Mierzi ją „styl życia, którego oczekiwano od dorosłego: rodzina, kariera i bogate życie towarzyskie oraz sensowna przyszłość. Styl życia wykreowany przez weekendowe dodatki do gazet i czasopisma wnętrzarskie, coś, o czym będzie sobie można pogadać z kolegami w pracy, na przykład co robiło się w czasie urlopu, a później pochwalić się jeszcze w mediach społecznościowych udaną karierą, wysokim statusem społecznym. Większość ludzi miała po prostu godną pozazdroszczenia umiejętność życia własnym życiem, nie angażując się w nie za bardzo”. Z drugiej strony ma ona poczucie, że „życie powinno zawierać więcej niż to, co mieści się na tabliczce z nazwiskiem”. Samotność staje się nie do zniesienia. Karolinie brakuje realizacji pewnych narzuconych przez odgórne wzorce „powinności”, które dawniej zlekceważyła. Znamienne, że wzrusza się na filmie King Kong w momencie, w którym tytułowa małpa trzyma w łapie kruchą blondynkę („Czy to nie obraz absolutnej intymności: być jednocześnie całkowicie poddaną i bezpieczną w objęciu drugiej istoty?”). Pozostaje zagubiona wśród własnych pragnień – zwłaszcza gdy Anton wykazuje nią zainteresowanie, a dawny ukochany odpowiada na próbę ponownego nawiązania kontaktu.
Therese Bohman tworzy bohaterkę nietypową – nawet jeżeli uda się ją gdzieś przyporządkować, pojawiają się elementy, które łamią, komplikują gotowy obraz. Status świadomej singielki nie jest taki oczywisty, a i współczesna emancypacja ma różne odcienie. Karolina pozostaje kobietą teoretycznie spełnioną, rzekomo niezależną, a jednak tkwiącą w systemie rozmaitych społecznych czy biologicznych uwarunkowań (wydaje się jej – nie bez racji – że społeczeństwo nadal ją ocenia). Choć Karolina sporo osiągnęła na przekór utartym schematom i powinna być z siebie dumna, coraz bardziej tęskni do tego by być „jak zwykły człowiek ze zwykłym życiem”. Jak zakończy się ta historia?
Dopiero niedawno poznałem twórczość Therese Bohman, ale już wiem, że będę sięgał po jej kolejne powieści – pomysłowe, wyrafinowane, niosące w sobie prawdę. To wymagająca, czasami zwyczajnie niewygodna proza psychologiczna. A jednak trudno przejść obojętnie obok Karoliny czy bezimiennej narratorki Tej drugiej (o, nomen omen, tej drugiej powieści pisałem w majowej „Lekturze na weekend”). Te książki prowokują do stawiania sobie pytań o kondycję świata, współczesnego człowieka, relacji międzyludzkich. Nie da się ich łatwo „odłożyć” – również po lekturze.
Źródło cytatów: Therese Bohman, O zmierzchu, Wydawnictwo Pauza, Warszawa 2019.
Chcialabym przeczytac te ksiazke.Jako polonistka po przeczytaniu wielu publikacji wydaje mi sie ona interesujaca.