„To ja jestem tą nianią ze sprawy Elincoutów. I nie zabiłam tego dziecka.” – pisze Rowan Caine w rozpaczliwym liście do znanego adwokata. Liczy na obronę na wysłuchanie. Co tak naprawdę zdarzyło się w wielkim wiktoriańskim domu? Dlaczego praca marzeń okazała się koszmarem?
Pamiętacie powieść Henry’ego Jamesa – w zależności od tłumaczenia – W kleszczach lęku/Dokręcanie śruby/Obrót śruby? Wydana pod koniec XIX wieku, do dziś fascynuje. Mamy tu do czynienia z klasycznym gotyckim horrorem. To opowieść bezimiennej guwernantki, która opiekowała się dwójką osieroconych dzieci pod nieobecność ich wuja. Miles i Flora mieszkali w starej wiktoriańskiej posiadłości, nieprzyjaznej, spowitej aurą grozy. Główna bohaterka czuła się coraz mniej pewnie w tym dworze – widziała duchy lokaja i poprzedniej guwernantki (śmierć tych dwojga otoczona jest tajemnicą). Co więcej, sądziła, że zmarli mogą mieć wpływ na dzieci. Kto tu z kim pogrywał? Czy to guwernantka stopniowo popadała w obłęd? A może jej podopieczni prowadzili z nią wyrafinowaną grę? Ta historia fascynuje wielu twórców, była wielokrotnie ekranizowana (wyżej zobaczycie grafikę z ekranizacji z Deborah Kerr z 1961 roku).
Powieść Ruth Ware Pod kluczem to współczesne przetworzenie W kleszczach lęku. Rowan Caine, niani, wydaje się, że dostała pracę marzeń, owszem, wymagającą, za to świetnie płatną. Początkowo jest zachwycona posiadłością Elincoutów – to wiktoriański dom, ale wyposażony w najświeższe nowinki techniczne. Wszystkim steruje się tu przy pomocy aplikacji. Wkrótce Rowan zostaje sama ze swoimi podopiecznymi. Praca nie okazuje się łatwa. Trudno zapanować nad trójką dzieci, poza tym jedna z dziewczynek – Maddie – jest wyraźnie nieprzychylna nowej niani. Nad samą posiadłością unosi się aura tajemnicy – jaka tragedia wydarzyła się tu dawno temu? I co takiego się stało, że poprzednie nianie rezygnowały tak szybko? Sama Rowan też ma pewne sekrety. Nie do końca sprawdza się jako niania. Jak przyznaje:
„To właśnie odgrywanie roli sprawiło, że tu trafiłam. Idealna Niania Rowan, w zapiętych pod szyję kardiganach, z przyklejonym uśmiechem i idealnym CV – ona nigdy nie istniała. (…) Za tą porządną, radosną fasadą krył się ktoś zupełnie inny – kobieta, która paliła, piła i przeklinała, oraz którą na pewno więcej niż raz swędziała dłoń, żeby dać dziecku klapsa. Próbowałam ją ukryć”.
Siłą Pod kluczem jest właśnie ciekawe pogrywanie z książką Henry’ego Jamesa. Ruth Ware wykorzystuje znane z powieści gotyckiej motywy (mamy tu upiorny dom, zamknięte pomieszczenia, duchy, tajemnice, sukcesywnie narastające napięcie), ale wszystko wzbogaca w bardzo oryginalny sposób. Wiktoriańskie zamczysko zastąpił dom nafaszerowany techniką. Wszędobylskie kamery, głosy rozlegające się znikąd – nieoczekiwanie rośnie uczucie klaustrofobii, ale też bezradności wobec urządzeń („Czy w tym domu nie było niczego, czego nie kontrolowałaby jakaś pieprzona aplikacja?” – zapyta sfrustrowana Rowan). Podobnie jak w powieści W kleszczach lęku imponujący dom kryje w sobie mroczne tajemnice („To wszystko się łączy. Piękno i luksusy domu oraz trucizna sącząca się pod jego nowoczesną fasadą. Solidne, wiktoriańskie drewno drzwi do szafy, z wypolerowaną, mosiężną osłoną zamka – oraz zimny, zepsuty zapach śmierci ziejący przez dziurkę od klucza. W tym domu było coś chorego”).
Czy współczesny czytelnik obyłby się bez rozwiązania zagadki? Zastanawiałem się nad tym po lekturze powieści Ware. W kleszczach lęku może fascynować do dziś, właśnie przez to, że nie wszystko zostało wyjaśnione, przyczyny, przebieg zdarzeń – to podlega interpretacjom. I w Pod kluczem istnieją pewne niejasności, a jednak czytelnik dowie się, co się stało – rozwiązanie jest zaskakujące, ale przedstawione nieco pospiesznie. Może jest to właśnie kompromis przyjęty z myślą o dzisiejszych odbiorcach?
Pod kluczem Ruth Ware to bardzo interesująca powieść. Nie tylko jako thriller, ale przede wszystkim jako eksperyment literacki. Warto się przenieść do współczesnego nawiedzonego domu, w którym technika wydaje się groźniejsza niż zjawy.
Źródło cytatów: Ruth Ware, Pod kluczem, tłum. Anna Tomczyk, Czwarta Strona, Grupa Wydawnictwa Poznańskiego, Poznań 2020.
Źródło grafiki: https://www.imdb.com/title/tt0055018/mediaviewer/rm702988288
„Pamiętacie powieść Henry’ego Jamesa – w zależności od tłumaczenia – W kleszczach lęku/Dokręcanie śruby?”
Pominąłeś tłumaczenie Barbary Kopeć-Umiastowskiej zatytułowane „Obrót śruby”… Można je znaleźć w wydanych rok temu „Historiach drobnoziarnistych”.
Bardzo Ci dziękuję, uzupełniłem:)
Świetny pomysł! Jestem fanem techniki ale w miarę starzenia się dostrzegam też minusy i mogę sobie wyobrazić koszmar domu naszpikowanego techniką. Z drugiej strony czyżby do świata książek też wchodziła filmowa moda na remake. Z jednej strony to coś odświeżającego, ale z drugiej wiele starych powieści nie zasługuje na to żeby je przesłonić jakąś nową wersją. Są doskonałe z tą swoją staroświeckością a starzeją się też zdecydowanie wolniej niż filmy, a zwłaszcza gry komputerowe. Nawet powstały style, które specjalnie stylizują współczesną powieść na coś starego np. steampunk.