Takie pytanie – zadane przez sługę – usłyszała Karen Blixen, bohaterka i zarazem autorka autobiograficznej powieści „Pożegnanie z Afryką”, kiedy próbowała przelać swoje reminiscencje z Czarnego Lądu na papier. Zobacz, co odpowiedziała.
Karen Blixen, prowadząc farmę w Afryce, „u stóp gór Ngong”, z zafascynowaniem obserwowała nieznany sobie świat. Potrzebowała jednak odskoczni od codzienności – tę znalazła w pisaniu. Służący u niej boye dziwili się, że pisze książkę. Pewnego dnia Kammante zadał jej pytanie o wiarę w napisanie książki. Oto, jak potoczyła się ta dyskusja:
„Odpowiedziałam, że nie wiem. (…)
– Ja w to nie wierzę.
Nie miałam nikogo, z kim mogłabym dyskutować na temat swej książki; odłożyłam więc trzymany w ręku arkusz papieru i spytałam go, dlaczego nie wierzy. Zaraz stwierdziłam, że Kamante już przedtem przemyślał sobie tę rozmowę i przygotował się do niej; za plecami trzymał Odyseję, którą teraz położył na stole.
– Widzisz, msabu – oświadczył – to jest dobra książka. Trzyma się kupy od początku do końca. Nie rozlatuje się nawet wtedy, gdy się ją tarmosi. Człowiek, który ją napisał, jest bardzo mądry. A to, co ty piszesz – ciągnął, równocześnie tonem nagany i przyjacielskiego współczucia – jest trochę tu, a trochę tam. Gdy ktoś zapomni zamknąć drzwi, wiatr roznosi to wszystko i rozrzuca po podłodze i ty jesteś zła. To nie będzie dobra książka.
Wytłumaczyłam mu, że w Europie potrafią kartki zeszyć w jedną książkę.
– A czy twoja książka będzie taka ciężka jak ta? – indagował dalej Kamante ważąc w ręku Odyseję. Widząc moje wahanie wręczył mi gruby tom, abym mogła sama osądzić.
– Nie, nie będzie taka ciężka. Ale sam wiesz, że w bibliotece są także lżejsze książki – odpowiedziałam.
– A czy będzie taka twarda? – Kamante nie dawał za wygraną. Odrzekłam, że robienie sztywnych książek jest bardzo kosztowne.
Przez chwilę milczał, potem zaczął zbierać kartki porozrzucane po podłodze i kłaść je na stole; tym prawdopodobnie wyrażał większe już teraz przekonanie do mojej książki. Gdy skończył, stanął przy stole i czekał, wreszcie znów zapytał poważnym głosem:
– Msabu, co jest w tych książkach?
W celu ilustracji opowiedziałam mu historię o Odyseuszu i Polifemie, i o tym, jak Odyseusz nazwał siebie Nikim, wyłupił Polifemowi oko i uciekł przywiązany pod brzuchem barana. Kamante wysłuchał z zainteresowaniem i wyraził opinię, że baran musiał być tej samej rasy co owce pana Longa z Elmentaita, które widział na wystawie hodowlanej w Nairobi. (…)
– A czy ty musisz pisać o tym samym? – zainteresował się.
– Nie, ludzie mogą pisać o wszystkim – odrzekłam. – Ja mogę pisać o tobie”.
Dodam, że rozdział poświęcony tej postaci jest jednym z najpiękniejszych w Pożegnaniu z Afryką.
Powieść Blixen powstała na kanwie osobistych doświadczeń. Pamiętajcie, że rzeczywistość z powodzeniem inspiruje literaturę. Chcecie się dowiedzieć więcej? Zapraszam na mój kurs Inspiracje. Najbliższa edycja rusza 15 listopada:
https://www.pasjapisania.pl/kurs-inspiracje.html
Czekam na was!
Źródło cytatów: Karen Blixen, Pożegnanie z Afryką, tłum. Józef Giebułtowicz, Jadwiga Piątkowska, Wydawnictwo Poznańskie, Poznań 2019.
Źródło grafiki: https://learningfromhollywood.pl/pozegnanie-z-afryka-karen-blixen-i-jej-afrykanska-farma/