I zakończył się listopadowy konkurs na blogu Pasji Pisania. Jak zwykle dopisaliście! Kto pozna Agatę i Michała, bohaterów „Ciosów”, najnowszego thrillera Jarosława Czechowicza, nauczyciela Pasji Pisania?
Listopadowy konkurs na naszym blogu dobiegł końca – tym razem mogliście wygrać Ciosy, najnowszą powieść Jarosława Czechowicza, recenzenta, pisarza i nauczyciela Pasji Pisania. Egzemplarze konkursowe ufundowało Wydawnictwo Nova Res. Przesłaliście sporo ciekawych prac – niektórzy rozpisali się nawet za bardzo!
Jarosław Czechowicz zdecydował, że Ciosy otrzymają: AnnaP, Druga Kasia i Anna H.
Wszystkie prace konkursowe przeczytacie tutaj. A oto te nagrodzone:
AnnaP. zaproponowała taką historię:
Prezes wmaszerował w swoim przydużym beżowym garniturze, machając aktówką ze sztucznej skóry, w rudawym tupeciku przyklejonym niezdarnie do łysiny.
Towarzyszył mu stukot brogsów po parkiecie.
—Dzień dobry! Nie spać, działać, samo się nie zrobi! — Wykrzyknął jak co dzień, lustrując nasze twarze z potępieniem za domniemane lenistwo.
Spojrzałem na Marcina, który miał głowę wklejoną w pracę i nie reagował.
Marcin to nasz jednoosobowy wydział łączności, najspokojniejsza dusza na świecie. Wszyscy zazdrościliśmy mu odporności na codzienne poganiania prezesa. Podczas przerw zawsze czytał jakąś książkę, zagryzając lekturę kanapką.
Jedyne, co go mogło wytrącić z równowagi, to problemy schorowanej mamy, którą się opiekował.
Po niepokojących telefonach od lekarza pracował głośniej, zawzięcie.
Teraz, prezes zamiast jak zazwyczaj, hałaśliwie odsunąć krzesło i uplasować się przy biurku, zrobił nam zebranie na środku sali. Klasną w dłonie i ogłosił, że będą zmiany. Niektórzy pójdą na pół etatu, a Marcin zostanie bez pracy, bo trzeba iść z duchem czasu i zautomatyzować, co się da.
Spojrzeliśmy na Marcina, a on ze spokojem jogina podszedł do prezesa i powiedział:
— Masz tu kurwa, swoje „Nie spać, działać, samo się nie zrobi”. Wsadź to sobie tam, gdzie słońce nie świeci!
Po czym złożył dłoń w pięść, uniósł łokieć na wysokość ramienia i strzelił mu spektakularny cios, prosto w twarz.
Głowa prezesa odchyliła się z impetem w lewo. Wstrząs zrzucił tupecik, który wyleciał w powietrze i z dosadnym klapnięciem opadł na środek podłogi.
Zanim zrozumieliśmy, co się wydarzyło, Marcin pozbierał swoje rzeczy i wyszedł.
Co za cios! Prawy sierpowy, prosto w mordę prezesa!
A oto tekst Drugiej Kasi:
Jej myśli są jak koty. Chadzają własnymi drogami. Balansują na niebezpiecznej wysokości albo czołgają się w zatęchłych tunelach.
A w nocy wszystkie są czarne.
O drugiej nad ranem jest sama na wiadukcie. Bez wysiłku utrzymuje równowagę na śliskiej barierce i patrząc z góry na samochody pozwala, by łzy mieszały się z kroplami deszczu, jak w ckliwej piosence.
Tyle razy przychodziła tu, aby w spokoju się nad czymś zastanowić.
Dziś chce uwolnić się od myśli.
Robi pięć kroków w jedną stronę, obraca się, niczym gimnastyczka na równoważni, i pięć kroków w drugą. Nie wie, jak długo tak chodzi, tam i z powrotem. Nie wzięła telefonu. Wyszła w samej piżamie.
O tej porze powinno być ciemno, ale latarnie przy autostradzie i reflektory, podświetlające tablice informacyjne, pomagają zmrużonym oczom wyłonić z mroku zbliżającą się postać. Mężczyzna, wysoki i szczupły, z daleka przypomina jej tatę. Tak samo się zatacza.
– Nie rób tego – bełkocze nieznajomy, podchodząc.
Ona zeskakuje.
– Bo co?
Co właściwie chciałaby usłyszeć?
”Za ładna z ciebie kotka, żeby się rozpłaszczyć” nie jest dobrą odpowiedzią.
– Ładna, choć chuda – dodaje mężczyzna, łakomie taksując kształty podkreślone przez mokrą piżamę. Cmoka, spluwa i chwyta ją za ramię. To boli.
Pierwszy cios, zadany kościstą piąstką, wywołuje tylko rechot. Ale w drugi włożyła strach i smutek, i wszystkie emocje, które ją tu dzisiaj przyprowadziły.
Pazury rozrywają skórę, wpijają się w mięso, zahaczają o oczodoły, o wargę, odsłaniając żuchwę. On łapie się za twarz. Próbuje przeklinać.
Kiedy znajdą go rano, nadal nie będzie w stanie wydobyć słowa. A gdy go w końcu pozszywają… Kto mu uwierzy? Była noc. Nikt nie widział czarnego kota schodzącego z wiaduktu.
Z kolei Anna H. miała taki ciekawy pomysł:
Nie wszystko jest tym na co wyglada…
-Jeszcze tylko jedna walizka do zeskanowania i fajrant! – zwróciła się Marta zmęczonym głosem, do Olgi, z która pracowała od lat na warszawskim lotnisku.
-Musimy sprawdzić jeszcze jeden bagaż z Kapsztadu. Pewnie fałszywy alarm. Mam nadzieje, bo dochodzi północ i marze już o gorącej kąpieli.
-To do dzieła: ty – bagaż, a ja przepytam właściciela torby – postanowiła Olga, po czym zniknęła w swoim biurze.
Marta usiadła do monitora.
-Cholera – jęknęła po chwili i wykręciła numer koleżanki.
– Coś znalazłaś?
– Cios!
– Cios? Masz na myśli kość słoniową?
– Cholera tak! Jak oni mogli w Afryce to przeoczyć? To oznacza dla nas góry papierkowej roboty… Co powiedzieli ten facet?
-On twierdzi, że nic nie przewozi.
-Nic oprócz słonia – odburknęła Marta – jak dostaniemy wyniki analizy, możemy go oddać w ręce policji.
Marta otworzyła walizkę, po czym wyciągnęła z niej okazała kość słoniową skrupulatnie owiniętą niebieskim płótnem w kolorowe kiczowate żyrafy.
Email z laboratorium pojawił się po godzinie.
– Olga, nie uwierzysz! – zawołała do słuchawki poirytowana Marta – to nie kość słoniowa. To mieszanka: ceramiki i wysokiej jakości tworzywa sztucznego. Czyli replika słoniowego ciosu – produkowana w Niemczech i używana do celów edukacyjnych.
Marta ubierając się, obserwowała z okna swojego biura mężczyznę idącego poboczem, którego jeszcze przed chwila miała za kłusownika. Tak się pomylić…
Zdziwiło ja, że ten nagle otworzył torbę i wyrzucił kość słoniową do śmieci, po czym oddalił się w pospiechu.
Nagle oblała ja fala gorąca. Niczym gorący cios – prosto w twarz. Na monitorze jej komputera pojawił się nowy email z policji: ukradziono w Maroku obraz o wartości milionów: przedstawiający kolorowe żyrafy ….
Serdecznie gratulujemy laureatkom, ale także wszystkim uczestnikom konkursu. Pamiętajcie, że podjęcie pisarskiego tematu to już wasz sukces! A na następny konkurs zapraszam w 2024 roku!
Źródło cytatów: https://blog.pasjapisania.pl/2023/11/12/jaroslaw-czechowicz-ciosy-konkurs/
Ojejejku, wow, aaale się cieszę!!! To był celny cios z mojej strony! Bardzo dziękuję Organizatorom i Panu Jarosławowi i nie mogę doczekać się lektury. To nagroda, na którą szczególnie się łasiłam i mam na to świadków:D
I wielkie gratulacje dla pozostałych laureatek!
Gratulacje również z mojej strony!
Strasznie się ciesze na lekturę!!!
Pozdrowienia dla Wszystkich!
Dziękuję bardzo!!! Bardzo się cieszę z wygranej — to moja pierwsza nagroda za pisanie!
Bardzo też chcę przeczytać tę książkę, więc cieszę się podwójnie! 🎉
Gratuluję współlaureatkom i pozdrawiam wszystkich uczestników serdecznie!✨