Balladyna odkrywa „Przeminęło z wiatrem”

Dziś trudno wyobrazić sobie literaturę bez „Przeminęło z wiatrem” Margaret Mitchell, prawda? Jakby ta książka istniała od zawsze! W Polsce miała swoją premierę w 1939 roku. Podejrzyjcie jedną z czytelniczek przy lekturze.

Pamiętacie Zofię vel Balladynę z Przyślę panu list i klucz Marii Pruszkowskiej? To ona spisuje dzieje swojej zaczytanej rodziny. Akcja rozgrywa się w XX-leciu międzywojennym. W 1939 roku Balladyna zachęcona przez swoją siostrę Alinę sięgnęła po nowość: Przeminęło z wiatrem („Książka ta niedawno została wydana i narobiła ogromnego szumu. Wszyscy o niej mówili i wszyscy się zachwycali.”). Co prawda miała wysprzątać dom i wyszykować się na niedzielny dancing, ale kto by tam sobie odmówił paru stron, prawda?

„Czytałam przez całą noc. Zaczęło się robić widno, gdy zasnęłam. Obudziłam się o dziesiątej. Nie było więc sensu iść o tak późnej porze do biura. Wobec tego zjadłam śniadanie i wróciłam do łóżka czytać dalej. Trapiła mnie co prawda myśl o sprzątaniu mieszkania, ale miałam przed sobą całe popołudnie. O godzinie piątej wypędził mnie z łóżka głód i miauczenie Ptolka. Nałożyłam więc na nocną koszulę prochowiec i wyskoczyłam do najbliższego sklepiku po kiełbasę, bułki i mleko.
Pokrzepiona na ciele, pokrzepiałam się na duchu myślą, że posprzątam w niedzielę rano. Do której godziny w nocy czytałam, nie wiem, bo stanął nienakręcony zegarek. O której godzinie obudziłam się w niedzielę, też nie wiem, z tego samego powodu.
Do jedzenia miałam w domu już tylko dwie tabliczki czekolady. Całe szczęście, że Ptolemeusz lubił czekoladę, tak samo jak ja. Postanowiłam więc spokojnie skończyć książkę, a zostało mi zaledwie około stu stron, i potem oddać się sprzątaniu i szykowaniu na dansing. Zbliżałam się już do końca tej fascynującej powieści, gdy ktoś zaczął się dobijać do drzwi. Odruchowo, myślą tkwiąc cały czas w książce, podniosłam się i otworzyłam”.

Kto przyszedł? Tego nie zdradzę – szepnę tylko, że byłą to kompromitacja. Zachęcam was do sięgnięcia po Przyślę panu list i klucz. Więcej o tej książce pisałem w „Lekturze na weekend”. Dodam tylko dla porządku, że kotom nie powinno się dawać czekolady…

A czy was do tego stopnia pochłonęła kiedyś jakaś książka? Może było to właśnie Przeminęło z wiatrem?

Źródło cytatów: Maria Pruszkowska, Przyślę panu list i klucz, Wydawnictwo Morskie, Gdynia 1959.
Źródło grafiki: https://www.wirtualnemedia.pl/artykul/powiescprzeminelo-z-wiatrem-ostrzezenie-zawiera-tresci-dotyczace-bialej-supremacji

Dodaj komentarz