Tak przynajmniej sądzi Agata Abbott – bohaterka „Tajemniczego opiekuna” Jean Webster. W tym liście Aga musi wyjawić swojemu opiekunowi przykre wieści…
Agata Abbott – siedemnastolatka mieszkająca dotąd w sierocińcu, ciężką pracą zarabiająca na swe utrzymanie – dostaje szansę na dalszą edukację. Dzięki anonimowemu darczyńcy może uczęszczać do prestiżowego college’u. Aga jest żądna wiedzy, pragnie zostać pisarką – listy do opiekuna mają jej pomóc w wyrobieniu pióra – nadrabia zaległości czytelnicze.
W jednym z listów Aga musi przekazać wyjątkowo przykrą nowinę. Stara się go oczarować swego adresata, przygotować na cios, odciągnąć jego uwagę (m.in. oznajmia mu „Agata Abbott zaczęła być autorką” i chwali się debiutem w miesięczniku wydawanym przez college). Jednak w końcu prawda musi ujrzeć światło dzienne:
„Ago, zdobądź się na odwagę — musisz wyjawić straszną nowinę. Nie ma co zwlekać dłużej. Ale czy już na pewno udało mi się wprawić pana w dobry humor? Ścięłam się z matematyki i z prozy łacińskiej! Mam z obu tych przedmiotów poprawkę i przystąpię do następnego egzaminu za miesiąc. Bardzo mi przykro, że pan dozna rozczarowania; poza tym nic a nic mnie ta cała sprawa nie obchodzi, bo czuję, że nauczyłam się wielu rzeczy nie objętych wykazem. Przeczytałam siedemnaście powieści i całe korce poezji — naprawdę potrzebnych powieści, jak »Targowisko próżności« i »Alicja w Krainie Czarów«. Przeczytałam »Szkice« Emersona; Lockharta »Życie Scotta«, pierwszy tom Gibbona »Cesarstwo Rzymskie«, pół tomu biografii Benvenuta Celliniego — prawda, jaki zajmujący żywot? Wychodził na przechadzkę i po drodze zdążył zabić człowieka jeszcze przed śniadaniem. Widzisz więc, Ojczulku, że więcej rozwinęłam się umysłowo i jestem inteligentniejsza, niż byłabym, gdybym wyłącznie kuła łacinę”.
Świetne usprawiedliwienie, prawda? Na co pisarzowi, dajmy na to, matematyka, skoro może w zamian mieć dobrą lekturę?
A czy wam zdarzyło się zaniedbać naukę z powodu książki?
Źródło cytatów: Jean Webster, Tajemniczy opiekun, tłum. Róża Centnerszwerowa, Prószyński i S-ka, Warszawa 1997.
„Na co .. matematyka, skoro może w zamian mieć dobrą lekturę?”
O tempora! O mores!
Matematyka to królowa nauk. Uczy myślenia abstrakcyjnego i logicznego,
A te umiejętności są niezbędne do zrozumienia literatury nieco ambitniejszej niż czytadełka.
Czekam z niepokojem na posta, w którym Mistrz zapyta nas jakie mają imiona te cztery żółwie, na których barkach leży Ziemia (oczywiście płaska 🙂 ).
Sorki za drobną uszczypliwość, ale musiałem stanąć w obronie królowej 😉 Świat bez matematyki byłby chaosem.
Coś mi tu zapachniało Światem Dysku:)
U Pratchetta były 4 słonie stojące na gigantycznym żółwiu. Ale sam autor parodiował liczne mity religijne – idea Kosmicznego Żółwia występuje w mitologii hinduskiej , mitologii chińskiej i mitologiach niektórych rdzennych ludów obu Ameryk (tak przynajmniej twierdzi Wikipedia, wszystkich tych mitologii nie czytałem). W sumie chodziło mi nie tyle o odniesienie do Świata Dysku co o sprzeciw wobec bardzo modnej ostatnio ucieczce od 'nudnego’ racjonalizmu i przedmiotów ścisłych. Tymczasem jeśli ktoś jest w stanie jeszcze uratować świat, to będzie to jakiś nudny naukowiec lub/i inżynier. Ktoś kto docenia matematykę. Mickiewicz bredził – szkiełko i oko rządzą.
Gdzieś mi dzwoniło i w dobrym pratchettowskim kościele:)
Ja wolę realizm magiczny:)
Zgadzam się z Pisarczykiem i jadę na wycieczkę do Muzeum matematyki w Dreźnie. To dlatego, że podobne ma powstać pod Poznaniem. Już piszę dla nich teksty: https://muma.edu.pl/randka-w-parku-teorii-grafow/
Wszystkie politechniki w Polsce i Wydziały Nauk ścisłych organizują coroczne dni dziewczyn by zachęcić panie do studiowania i nie wykręcania się przed zdobywaniem takiej wiedzy.
Zazdro. Miłej wycieczki.
„Kiedy myślę o matematyce, ogarnia mnie spokój. Jakby wszystko wracało na swoje miejsce.” (Haruki Murakami, '1Q84′)