Marianna Dashwood to tytułowa „romantyczna” z pierwszej powieści Jane Austen. Kiedy poznaje interesującego młodego człowieka, sprawdza ich wzajemne dopasowanie poprzez lektury. Czy John Willoughby zdał ten czytelniczy test?
Marianna Dashwood – jedna z trzech sióstr, bohaterek pierwszej wydanej powieści Jane Austen Rozważna i romantyczna – upada nieszczęśliwie. Czy jednak był to tak do końca nieszczęśliwy upadek? Wówczas poznała czarującego Johna Willoughby’ego. Nabrała przekonania, że są dla siebie stworzeni – niebagatelną rolę odegrały tu lektury Marianny. Spójrzcie na tę uroczą scenkę:
„Aby ją wciągnąć w rozmowę, wystarczyło wymienić jedną z jej ulubionych rozrywek. Nie potrafiła wówczas zachować milczenia, a w rozmowie obca jej była nieśmiałość czy rezerwa. Szybko stwierdzili, że oboje znajdują przyjemność w tańcu i muzyce i że wypływa to z ogólnej zgodności poglądów we wszystkim, co tyczy obu tych dziedzin. Zachęcona, zaczęła sondować jego opinie co do książek; wymieniła ulubionych pisarzy i rozwodziła się nad nimi z tak entuzjastycznym zachwytem, że każdy dwudziestopięcioletni młody człowiek musiałby być z kamienia, gdyby nie przyznał natychmiast, iż to znakomite dzieła, bez względu na to, co o nich dotychczas myślał. Gusta mieli uderzająco podobne. Ubóstwiali te same książki, te same ich ustępy – jeśli zaś wystąpiła jakakolwiek różnica, podniósł się najmniejszy sprzeciw, trwało to tylko, dopokąd Marianna nie wytoczyła swoich argumentów wspartych roziskrzonym spojrzeniem. On przychylał się do wszystkich jej wniosków i zarażał się jej entuzjazmem, toteż na długo przed końcem wizyty rozmawiali już z sobą ze swobodą, jaką daje wieloletnia, bliska znajomość.
– Sądzę, Marianno – zwróciła się do niej Eleonora, kiedy drzwi zamknęły się za gościem – że dokonałaś nie byle czego jak na jedno przedpołudnie. Poznałaś poglądy pana Willoughby’ego niemal we wszystkich istotnych sprawach. Wiesz, co sądzi o Cowperze i Scotcie, jesteś pewna, że ocenia ich piękno jak należy, i zostałaś najrzetelniej zapewniona, że nie zachwyca się Pope’em bardziej niż to właściwe. Czymże jednak wasza dalsza znajomość będzie się mogła pożywić, jeśli dalej w takim tempie wyczerpywać będziecie tematy rozmowy? Niedługo zbraknie wam pomysłu. Przy następnym spotkaniu poznasz jego poglądy na malownicze piękno i powtórne małżeństwo – no i co ci jeszcze zostanie?”
Być może nie znacie jeszcze Rozważnej i romantycznej. Jeśli jesteście ciekawi, jak potoczyła się tak dobrze rozpoczęta miłosna historia Marianny Dashwood i Johna Willoughby’ego – przeczytajcie koniecznie powieść Austen! Pisałem o niej więcej w zeszłorocznej Lekturze na weekend.
A czy zdarzyło się wam kiedyś spierać z ukochaną osobą na temat ważnych dla was lektur?
Źródło cytatu: Jane Austen, Rozważna i romantyczna, tłum. Anna Przedpełska-Trzeciakowska, Wydawnictwo Prószyński i S-ka, Warszawa 2002.
Źródło grafiki: https://www.imdb.com/title/tt0847150/ i https://www.imdb.com/title/tt0114388
O tak o książkach można w nieskończoność prawie rozmawiać. Mogą połączyć ludzi jak i podzielić;)
Pięknie powiedziane:)
Mój syn ma ulubioną powieść. Są to Bracia Karamazow. Przeczytał dwukrotnie w całości i teraz rozczytuje się we fragmentach. Wiedząc o tym zabrałam się za Dostojewskiego w zeszłym roku. Zaczęłam od Zbrodni i kary, a ostatnio przeczytałam również i Braci Karamazow.
– Rzeczywiście, niesamowita lektura – zagadnęłam go któregoś wieczora.
– Prawda? – oczy mu rozbłysły.
– Odnajduję sporo motywów ze Zbrodni i kary. Niektóre mocniej rozwinął.
– Nieprawda – oburzył się.
– Prawda.
– Nieprawda!
– Zatem pięknie się różnimy – odparłam pokojowo, aby nie iść w spór, tylko zadzierzgnąć dyskusję.
– Na to wygląda – zakończył rozmowę i wyszedł urażony.
Cóż – tym razem wyszły nici z dyskusji.
Myślę, że tak to się kończy, gdy czytelnik ma do książki stosunek na tyle osobisty, że otwarta rozmowa mogłaby zmusić do wypowiedzenia rzeczy, których wysłowienie może być niebezpieczne. Rozmowa wymaga chłodnej analizy. Próby syntezy przekazu. Zwrócenia uwagi na formę, na budowę, na strukturę. A tu się w duszy kłębi i przelewa. Nie da się rozmawiać emocjami. Zastanawiam się, czy też mam taką książkę, o której bałabym się rozmawiać.