Zakończył się już kolejny konkurs na blogu Pasji Pisania. Wasi bohaterowie prowadzili wojnę. Kto wygrał? I kto otrzyma książkę Meg Wolitzer „Ich siła”?
Kolejny konkurs już za nami. Jak zwykle wspaniale się rozpisaliście! Prac było dużo, poziom wysoki, a wybór jak zwykle trudny. Tematem konkursowym była wojna płci. Przedstawiliście świetne scenki – często zachwycające oryginalnością i prawdziwością psychologiczną.
Do finału dostało się sporo prac. Egzemplarze Ich siły Meg Wolitzer ufundowane przez Wydawnictwo WAB otrzymują (w kolejności napływania tekstów): Marysia, Misia A oraz Lucy.
Zdecydowaliśmy się także przyznać wyróżnienia – 15% rabatu na wybrany kurs Pasji Pisania. Rabat otrzymują: Beata, Antoni Grycuk, Krzysiek oraz Herbaciana Sówka.
Wszystkie prace konkursowe możecie przeczytać tutaj.
A oto prace-laureatki:
Marysia pokazuje wojnę dwojga kochających się ludzi. Wojnę prowadzoną na światłach po obu stronach jezdni – bardzo oryginalne to ujęcie, zobaczcie:
„Znów stoją po dwóch stronach ruchliwej ulicy.
Czerwone światło odbija się we łzach, wnika w serca, odbiera siły.
ONA patrzy na niego zmęczonymi oczyma. Serce mówi, odpuść, duma podpowiada , nie możesz, bo nigdy nie zrozumie.
ON stoi zamyślony. Pozornie zimna twarz skrywa rozczarowanie i ból.
Nie warto krzyczeć. Nie warto nawoływać, prosić. Słowa rozbiją się o rozpędzone karoserie. Pochłonie je zagęszczone spalinami powietrze. Zamilkną w hałasie ulicy. Ich cudem ocalałe okruchy rozpłyną się na asfalcie porwane przez rzęsisty deszcz. Za dużo tu zamieszania. Za dużo obcości. Za dużo barier. I to uporczywe czerwone światło. Żeby przejść, trzeba nacisnąć guzik. Zrobić ten drobny, ale jakże znaczący ruch.
„Dlaczego ON tego nie robi?”
„Na co ONA czeka?”
Jest!
Zielone!
Kto nacisnął?
ONA.
Idzie powolnym krokiem. Zatrzymuje się na wysepce oddzielającej pasy. Po chwili odwraca się i w migotliwych ostatkach zieleni wraca do punktu wyjścia. Boi się odwrócić. Boi się spojrzeć. Czy ON nadal tam jest? Dlaczego nie zareagował? Dlaczego nie ruszył w jej kierunku? Czyżby czekał na nią? Chciał, by spotkali się po jednej stronie, a nie w pół drogi?
ONA tak bardzo pragnie, by podszedł, przytulił ją. Zatem dlaczego ucieka? Z przekory? Głupoty? Chorej kokieterii?
Nagły pisk hamulców.
Uderzenie.
Jedno. Drugie. Trzecie.
Krzyki .
Odwraca się. Już nie potrzebuje światła. Nie zważa na to, co wokół. Biegnie. Obejmuje bezwładne ciało. Ktoś odpycha ją. Każe odejść. Woła, by nie przeszkadzała ratować.
Przeszkadza? ONA? Jak to?! Odchodzi odrętwiała. Zastyga w przerażeniu. Czeka.
Tylko na co?”
Misia A proponuje krzepiącą historię z książkami (i ich pisaniem!) w tle:
„– … No to, Krystynko, już byśmy mogli dawać na zapowiedzi. Dasz wymówienie w tej swojej księgarni…
– Mundek, co ty? Ja uwielbiam sprzedawać książki! Pan Józef tylko powie: „Krystynko, podaj pani mecenasowej najnowszą Rodziewiczównę”, a mnie nawet tytułu nie trzeba, bo wszystko znam na pamięć…
– Stać mnie będzie na utrzymanie żony. Już mam prawie w kieszeni awans. A która pracuje, jak nie musi? Popatrz tylko na swoje siostry i bratowe. Regina? Kazia? Stacha? Pela, choć ten jej Heniek to taka bida, ledwie na chleb ze smalcem zarobi?
– A właśnie, że pracuje. Ziuta.
– Ta Stachy siostra? To jakaś… sufi… sufle.. sufrażystka, o! Nabiła ci głowę tymi książkami, ale u mnie w domu takich fanaberyj nie będzie!
– Nie będzie? To i mnie nie będzie!
Krysia zerwała się z ławki i popędziła przez park…
*
– …no i wybrałam Gienka. Zwykły szklarz, ale przynajmniej nie miał nic przeciwko mojej pracy ani książkom – mówiła Krystyna wiele lat później.
Ta rozmowa wypłynęła z zakamarków pamięci Miśki akurat wtedy, gdy Artur pewnym siebie głosem oznajmił:
– … chyba rozumiesz, że ja, mając tak odpowiedzialny zawód, będę potrzebował stabilnego domowego zaplecza. Zresztą przecież z tej twojej pisaninki wiele byś do kasy nie dorzuciła…
– Może i nie… ale wolę to, niż spędzić całe życie z kimś, kto nie zna Józefa!
– No jak to, nie znam? Tego staruszka z antykwariatu, co ci jakieś ramoty przedwojenne wciska? To on cię tak buntuje?
Miśka trzasnęła drzwiami i zbiegła po schodach…
*
– … no a Maciek, kiedy przy nim wspomniałam o ludziach znających Józefa, zaśmiał się i powiedział: „Wolę Anię od panny Kornelii!”. Też miał odpowiedzialną pracę, ale stworzył mi warunki i… – Miśka podała siostrzenicy kolejną książkę ze swoim nazwiskiem na okładce”.
W opowiadaniu Lucy wojna płci rozgrywa się w ostatnich słowach – ale czy na pewno?
„W jarzyniaku stoję za spoconą kobietą – na oko, sześćdziesięcioletnią. Nieświeża brązowa farba nie pokrywa srebrnej ścieżki, która przecina jej głowę na pół.
Kobieta prosi ekspedientkę o jarzyny. Zwyczajne zakupy, tak samo jak zwyczajna jest ona. Wkłada marchewki i ziemniaki do siatki, wychodzi. Podążam za nią wzrokiem. Czy ja też tak skończę? Z zamarzniętą ścieżką na głowie i ciężarem niezrobionego obiadu?
Skończyłam kierunek zarządzanie, powinnam zarządzać małą lub średnią firmą, a nie trzyosobowym zespołem, zwanym Rodziną.
— Czy pani mnie słyszy? — odzywa się młoda dziewczyna. Poprawia brązowe kosmyki włosów, które wydostały się z upięcia. Jej palce pozostawiają na skroniach ziemisty pył. Powinnam jej powiedzieć, że się ubrudziła? — Co podać?
— Proszę… — milknę, ale już po chwili mówię codzienną litanię, która wypowiadana latami, nie robi na mnie wrażenia.
,,Dwa kilogramy ziemniaków, trzy marchewki, dwie pietruszki, trzy cebule, główkę kapusty, kalafior… proszę”.
Czy ktoś, kto za mną stoi, mi współczuje?
Pakuję zakupy i wychodzę. Rączki siatki wrzynają mi się w dłonie i tną niczym płozy, lód. Na szczęście przyjechałam autem. Z miejscem do parkowania było trudno, ale niewielkim seicento, udało mi się ,,przycupnąć” koło krawężnika – trochę na zakręcie, ale tamtędy i tak nikt nie jeździ. Tak myślę.
Dochodzę do auta i widzę kartkę za wycieraczką. Wyciągam ją i czytam: ,,Naucz się parkować chuju”.
Dlaczego ktoś założył, że jestem mężczyzną? Zaczyna się we mnie gotować. Coś takiego mógł napisać tylko facet! Nie wierzę, że zrobiłaby to kobieta, one nie mają czasu na takie głupoty. Gniotę kartkę i ciskam nią w krzaki. Wchodzę do auta, włączam silnik i ruszam. Pas białej farby, dzieli drogę na pół. Wyznacza kierunek. Tylko, który jest odpowiedni?”
Serdecznie gratulujemy laureatkom, osobom wyróżnionym, a także wszystkim, którzy wzięli udział w konkursie. Pamiętajcie, że tutaj nie ma przegranych – każda próba zmierzenia się z piórem, rozwijania własnego talentu już jest sukcesem. A już w przyszłym miesiącu zaprosimy was do udziału w kolejnym konkursie!
Źródło cytatów: https://blog.pasjapisania.pl/2020/02/02/odwieczna-wojna-plci-konkurs/
Tak wiele prac i spojrzeń. Tyle pomysłów na realizację jednego tematu!
Nie takie proste, jak widać, te nasze relacje. Ale skoro trwamy, to plusów odmienności jednak więcej niż minusów:))
Gratulacje za pomysłowość, spostrzegawczość, wrażliwość i humor! 😃👏
Dziękuję oczywiście też! 😊
Wszystkim uczestnikom konkursu gratuluję odwagi ze zmierzeniem się z tematem.
Dziękuję za uznanie. Bardzo się cieszę z tej nagrody. Nie ukrywam, że poprzednie książki Meg Wolitzer, bardzo przypadły mi do gustu i myślę, że z tą będzie podobnie.
Pozdrawiam mocno 🙂
Gratki dla wszystkich:)
Gratuluję wszystkim laureatom! Bardzo ciekawe i różnorodne spojrzenie na temat. 🙂