Michał Paweł Urbaniak o samotności na przystanku

Przeczytaj fragment „Znieczuleń” – najnowszego opowiadania Michała Pawła Urbaniaka, które ostatnio ukazało się na łamach „Śląska”. To kameralna opowieść o obezwładniającej samotności, z którą trzeba się zmierzyć na życiowych zakrętach.

 

Michał Paweł Urbaniak – nauczyciel Pasji Pisania – opublikował kolejne opowiadanie na łamach „Miesięcznika Społeczno-Kulturalnego Śląsk”. Znieczulenia mogłyby być właściwie realizacją jednego z ćwiczeń na Kursie Inspiracje. Główny bohater, Robert, wyprowadza się po bolesnym rozstaniu z Klarą. Próbuje się rozpakować tuż po przeprowadzce w nieoswojonym jeszcze miejscu – musi jednak wrócić do dawnego mieszkania. Udaje się na przystanek. Oto fragment Znieczuleń:

 

„Mógłby stworzyć taki obraz w stylu Dudy-Gracza: czarna szyba okna, mało światła, mnóstwo kartonów zasłaniających mieszkanie, siedzący pośród nich człowiek z opuszczoną głową. Wprowadzał się czy wyprowadzał? Robert namalował wiele obrazów, ale tylko w głowie. Miał za mało czasu, by przekazać je płótnom.

Rozpakowywanie okazało się równie trudne jak pakowanie. Oglądał kolejne przedmioty – ręczniki, sztućce, koszule, drewniane figurki sów, które przywiózł z urlopu w Chorwacji – jakby się zastanawiał, czy nie włożyć ich z powrotem do środka. Zdążył opróżnić zaledwie dwa kartony, zanim wyszedł. Chciał zdążyć na przedostatni tramwaj. Musiał przestawić się na komunikację miejską – to Klara miała prawo jazdy, więc zabrała samochód. W ramach niepisanej umowy nie pozwalali sobie na kłótnie podczas wspólnych podróży. Lubił podrzemywać i budzić się na fotelu pasażera, gdy prowadziła. Zapamiętywał uciekające za oknem widoki jak ostatnie blaski krótkich snów. Wydawało mu się wówczas, że dotyka szczęścia.

Zamknął swój nowy obcy dom, upewnił się, że ma w kieszeni bilet, zarzucił na ramię torbę z ekoskóry (przyjemnie lekką w porównaniu z kartonami, które nosił przez pół dnia) i ruszył na przystanek. Ciemność miała inną barwę niż ta, którą otaczał się tam, gdzie dzielił życie z Klarą. Nawet jesienny chłód był bardziej dokuczliwy. Robert pomyślał, że tak ziębi samotność.

Wokół przystanku również rozciągał się mrok. Złe oświetlenie potęgowało poczucie grozy, którego dawno nie doświadczył – jego życie było aż nadto bezpieczne. Okolica wydawała się całkiem pusta. Czy odkąd tak właśnie będzie wyglądać cały świat? Patrzył na żelazną kratę płotu rozdzielającą tory. Nie chciał siadać na odrapanej, pokolorowanej przekleństwami ławce. Taki obraz mógłby namalować Hopper. Czerń pełna odcieni, realistycznych szczegółów i jeden człowiek w beżowym płaszczu, czekający na tramwaj, który nie nadjedzie – na pewno na tym obrazie, a może i w ogóle.

– Przepraszam, czy mógłby mnie pan poratować dymkiem?

Wzdrygnął się. W tej nowej ciemności nie widział dobrze stojącego przy nim chłopaka. Z mroku odcinały się ciemne, krótkie włosy, gładka twarz ozdobiona uśmiechem i wielkie oczy, do których pasowało łagodne spojrzenie. Robert pomyślał, że sam nie był zbyt dobrze widoczny – może to i lepiej.

– Nie palę. Tobie też nie radzę.

Nie miał pojęcia, dlaczego dodał tę głupią radę, o którą nikt go nie prosił. Czyżby zasługa mroku?

– Wie pan, wszystko jest dla ludzi, byle z umiarem – odpowiedział nieznajomy. Miał zachrypnięty głos.

– Racja – przyznał Robert.

Klara rzuciła dla niego palenie, gdy tylko się poznali.

Przypomniał sobie, jak cztery lata temu wyjechała z przyjaciółkami na tydzień w góry. Rzadko się rozstawali. Godziny dłużyły się jak doby, koncentracja uciekała, podświadomie ciągle szukał Klary. Coś nie pasowało w obrazie mieszkania. Gdy Klara zadzwoniła, nie umiał jej opowiedzieć o swoim bólu. Tracili zasięg, rozmowa nie chciała im się ułożyć, ich kwestie nie pasowały do siebie, jakby na scenie ustawiono bohaterów dwóch różnych dramatów. Robert wówczas pomyślał, że ją straci, jeśli zaraz nie znajdzie odpowiednich słów. Już więcej się nie zobaczą, nie usłyszą. Nie znalazł. Na szczęście Klara wróciła. Teraz już nie wróci.

– A pan tu mieszka? – znów odezwał się tamten.

– Od dzisiaj – wykrztusił.

– Serio? Tu jest fajnie! – ucieszył się. – A gdzie pan teraz jedzie?

Okazało się, że nie czekali na ten sam tramwaj. Obaj mieli przed sobą długą podróż, ale w przeciwnych kierunkach.

– A w ogóle: Mariusz.

– Przemek – skłamał Robert i przyjął wyciągniętą dłoń.

Mariusz wyjął zza poły czarnej kurtki częściowo opróżnioną butelkę piwa o smaku mojito i pociągnął kilka łyków. Robert znał to piwo, kupował je dla Klary i dokuczał jej, że pije oranżadę, a nie alkohol. Przy niej potrafił być bardziej wygadany. Miał czas, aby się oswoić z drugim człowiekiem, nie to, co teraz. Chyba wolałby samotność.

– Widzi pan, jak się muszę kryć? – zaśmiał się Mariusz. – Żeby mnie nie zgarnęli i nie wlepili mandatu! Pięć stówek!

Tramwaj nie chciał nadjechać. Świat się zatrzymał. Może rzeczywiście tkwili na obrazie, wśród różnych odcieni czerni i granatu. Jedynymi jasnymi punktami były: beżowy płaszcz Roberta – zbyt cienki jak na ten wieczór – i uśmiech Mariusza.”

 

Co było dalej? Przeczytacie w lutowym numerze „Śląska”.

Michał Paweł Urbaniak w najbliższym czasie będzie prowadził swój autorski Kurs Inspiracje. Kurs startuje 8 kwietnia:

 

http://www.pasjapisania.pl/kurs-inspiracje.html

 

Zapiszcie się już dziś!

 

Źródło cytatu: Michał Paweł Urbaniak, Znieczulenia, [w:] „Miesięcznik społeczno-kulturalny Śląsk”, nr. 02/2020.

Źródło grafiki: archiwum Autora.

 

 

9 Replies to “Michał Paweł Urbaniak o samotności na przystanku”

  1. Michał, gratulacje!! 😃

  2. Zasłużone gratulacje!

  3. Michał, czytałam cały tekst i jestem zachwycona! Do teraz siedzi mi w głowie! Świetne metafory, ciekawa fabuła i piękny styl. Gratuluję udanego tekstu i publikacji! Już nie mogę się doczekać, kiedy przeczytam coś bardziej obszernego 🙂

  4. Piękne opowiadanie, Michał i jak to u Ciebie, świetnie zarysowane postacie i pełne metafor opisy. Gratuluję z całego serca!

  5. Gratulacje! Tekst jest świetny i czekam na kolejne publikacje!

  6. Porównania do obrazów i sceny teatralnej niesamowicie pobudziły moją wyobraźnię. Z niecierpliwością czekam na możliwość dłuższego przebywania w Twoim świecie, może jakaś powieść? 😉

  7. GRATULACJE! 👏👏👏

  8. Michale, gratuluje. Przeczytam 🙂

  9. Świetne opowiadanie, takie mroczno-nastrojowe. Ten Mariusz może się okazać fajnym kolesiem, chociaż może stuknięty?.

Dodaj komentarz