Lektura na weekend – Zbrodnia wśród bardzo miłych ludzi

W Broadhinny mieszkają bardzo mili ludzie – a jednak dochodzi tam do zbrodni. Ktoś zabił panią McGinty. Jej sublokatora osądzono i skazano na śmierć – tylko czy naprawdę jest winny? Miejscowy komisarz ma wątpliwości i prosi o pomoc Herculesa Poirota.

Agatha Christie jest autorką tak zwanych „longsellerów”. Jej książki, choć są obecne na rynku od prawie stu lat (a niektóre od ponad wieku), wciąż cieszą się ogromną popularnością (nic dziwnego, że królują na listach bestsellerów popularnych księgarni internetowych). Wydawnictwo Dolnośląskie proponuje czytelnikom nową kolekcję dzieł Królowej Kryminałów. Jednym z ostatnio wydanych tomów jest powieść Pani McGinty nie żyje.

„Pani McGinty nie żyje! Umarła! A jak?
Klęcząc na kolanie, o właśnie tak”

Powojenna Anglia. Mieszkańcy Broadhinny, małej i niczym niewyróżniającej się angielskiej miejscowości, byli zszokowani, kiedy brutalnie zamordowano Abigail McGinty – może wścibską, ale w gruncie rzeczy nieszkodliwą starszą panią, która w ostatnich latach sprzątała w cudzych domach. Lokator denatki, antypatyczny James Bentley, szybko został oskarżony o dokonanie tej zbrodni i skazany. Jednak komisarz Spence ma wątpliwości co do jego winy – prosi więc niezrównanego Herculesa Poirota o pomoc. Genialny mały Belg podejmuje się prywatnego śledztwa i ujawnia nowe, zaskakujące szczegóły związane z pewnym artykułem prasowym. Wkrótce wina Bentleya przestaje być oczywista, a prawdziwy morderca uderza raz jeszcze. Ci, którzy twierdzą, że mieszkańcy Broadhinny to „wszyscy bardzo mili ludzie”, będą musieli zweryfikować swoje przekonanie…

Agatha Christie pozostaje niekwestionowaną Królową Kryminałów. Zawikłana intryga w Pani McGinty nie żyje poprowadzona została wyśmienicie, pełno tu mylnych tropów i zaskakujących zwrotów akcji. Napięcie narasta, a finał jak zwykle zaskakuje. Poza tym to książka sprawnie napisana – ze świetnie poprowadzoną narracją, wartkimi dialogami, dobrze zbudowanymi scenami. Dużo miejsca Christie poświęca postaciom i kreuje je bardzo ciekawie. Wydaje się, że James Bentley, osobnik mocno aspołeczny wcale nie chce być uniewinniony, nie ma w sobie woli życia (stwierdza gorzko, że „Życie jest bardzo okrutne. (…) Bardzo niesprawiedliwe. Niektórzy ludzie nigdy nie zaznają szczęścia”). Jest w nim coś z Normana Batesa z Psychozy Roberta Blocha (zekranizowanej później przez Alfreda Hitchcocka). Świetnie wypada zahukana przez despotyczną matkę (i to wcale nie tak chorą jak utrzymuje) Deirdre Henderson czy nerwowa żona doktora – Sheelagh Rendell. Uwagę zwraca też Maureen Summerhayes, osoba nieporadna i sympatyczna zarazem. Wiele lat spędziła w Indiach w otoczeniu wyręczającej ją ze wszystkim służby, więc po powrocie do Anglii nie umie się odnaleźć w prowadzeniu domu. Pobyt Poirota u Summerheyesów przydaje tej skądinąd mrocznej powieści sporo humoru. Biedny detektyw narzeka:

„Ja również muszę wiele znieść – rzekł Poirot. – Brakuje mi słów, żeby opisać to, co gotuje Maureen Summerhayes. To nie jest jedzenie. A przeciągi, zimny wiatr, wymiotujące koty, psia sierść, połamane nogi u krzeseł, to okropne, okropne łóżko, w którym śpię – przymknął oczy, rozpamiętując swoje cierpienie – letnia woda w łazience, dziury w wykładzinie na schodach i kawa – nie ma słów, żeby opisać płyn, który podają jako kawę. To zniewaga dla żołądka.
– O mój Boże – rzekła pani Oliver. – Ale wie pan, ona jest wyjątkowo miła.
– Pani Summerhayes? Jest czarująca, nadzwyczaj czarująca. Tym gorzej”.

Poirot musi ponadto znosić fakt, że mało kto w Broadhinny go zna. Jego gospodyni bierze go za fryzjera, Francuza, a słynne nazwisko kojarzy jej się z marynatą. Maureen ma też specyficzny stosunek do śmierci pani McGinty, która u niej pracowała:

„- Czy życie pani McGinty było bezbarwne?
– Koszmarne, jak przypuszczam – odparła pani Summerhayes wymijająco. – Zawsze na kolanach, szorując podłogę. No i stosy naczyń w zlewie u obcych ludzi do umycia co rano. Gdybym musiała codziennie znosić coś takiego, pewnie z ulgą dałabym się zamordować. Naprawdę.”

Kapitalnie wypada też wątek pisarski. Agatha Christie często podchodziła do tych spraw z dystansem. W tym tomie Ariadna Oliver musi się posiłkować z nadgorliwym artystą, który chce uczynić wykreowanego przez nią detektywa bohaterem sztuki teatralnej – a jednak jego Sven Hjerson nie ma z oryginałem nic wspólnego. Ariadna Oliver pozwala sobie na tyradę, którą Agatha Christie mogłaby wygłosić, narzekając na Poirota:

„- Skąd mam wiedzieć, dlaczego wymyśliłam tego odrażającego człowieka? Chyba zwariowałam! Dlaczego jest Finem, skoro nie mam pojęcia o Finlandii? Dlaczego wegetarianin? Skąd te wszystkie jego idiotyczne dziwactwa? Tak się po prostu stało. Zrobisz coś, ludziom się to podoba, więc ciągniesz dalej – i zanim się zorientujesz Sven Hjerson przyczepia się do ciebie na resztę życia. a ludzie piszą i mówią, że na pewno go uwielbiam. Uwielbiam? Gdybym napotkała na swojej drodze tego kościstego, tyczkowatego, roślinożernego Fina, popełniłabym lepsze morderstwo niż wszystkie, które wymyśliłam.”

Warto również zwrócić też uwagę na tło tej powieści. W powojennej Anglii panują kryzys i bieda. Powracający z Indii nieporadni Summerheysowie żyją z wynajmu pokojów w swym rozlatującym się domu. Po wojnie nie sposób też znaleźć dobrych służących, zwykle jest się skazanym na cudzoziemców, do których ci rzekomo przyzwoici mieszkańcy Broadhinny podchodzą z dużą nieufnością. Nieco łaskawiej, choć też podejrzliwie, traktują przyjezdnych, którzy osiedlili się w miasteczku po wojnie – wszak nie można mieć pewności, czy naprawdę są tymi, za których się podają. Wojenna zawierucha sprawiła, że stosunkowo łatwo było zmienić tożsamość i zacząć nowy rozdział życia zupełnie gdzieś indziej. Jeśli chodzi o wątek kryminalny – w tej powieści Agatha Christie inspirowała się po części wstrząsającą sprawą doktora Crippena.

Pani McGinty nie żyje to rzecz jasna kryminał. Natomiast dziś można z powodzeniem czytać tę książkę równie dobrze jako zajmującą powieść obyczajową. Powieść o tajemnicach, które skrywają przyzwoici ludzie. Groźba przed ujawnieniem nierzadko prowadzi do zbrodni. Jak to ujął Poirot? „W Broadhinny mieszkają bardzo mili ludzie. (…) A mili ludzie chcą pozostać mili”. W tych niewinnych z pozoru słowach pobrzmiewa prawdziwa groza.

Pani McGinty nie żyje Agathy Christie przeczytałem dzięki uprzejmości księgarni Tania Książka.

Źródło cytatów: Agatha Christie, Pani McGinty nie żyje, tłum. Bartłomiej Madejski, Wydawnictwo Dolnośląskie, Wrocław 2022.
Źródło grafiki: https://mubi.com/films/poirot-mrs-mcginty-s-dead

Dodaj komentarz