Twórcze roztargnienie pisarza

Serce dla sprawy, jeden z kryminałów Josephine Tey, rozgrywa się na angielskiej prowincji. Salcott St. Mary zachwycili się ludzie sztuki – również pisarze. W toku akcji nie wszyscy mogą skupić się na tworzeniu. Problem ze swoją bohaterką ma też Lavinia Fitch.

Prowincjonalne Salcott St. Mary z powieści brytyjskiej autorki kryminałów Josephine Tey, to urokliwe miejsce, które upodobali sobie artyści reprezentujący różne sztuki – znajdzie się tu przestrzeń i dla pisarzy. Stąd sporo w Sercu dla sprawy kwestii typowo pisarskich. To ciekawa lektura nie tylko pod względem kryminalnym.

Gdy w Salcott St. Mary pojawia się Leslie Searle, intrygujący fotograf, szczęście Liz Garrowby jest zagrożone. Czy ze względu na Serle’a nie rozstanie się ona ze swoim narzeczonym – Walterem? Fascynacja Liz niepokoi Lavinię Fitch, osobę, która „posiadała intuicję pisarki”. Ten niepokój odbija się na jej tworzeniu. Zobaczcie, do czego dochodzi podczas dyktowania powieści:

„Po siedmiu dniach dręczących ją rozterek, ociągając się, wyraziła słowami swój niepokój. Jak co dzień dyktowała Liz, ale szło jej nie najlepiej. Było to tak niezwykłe, że Liz zdziwiła się. Pisanie przychodziło Lavinii bez trudu, gdyż szczerze interesowała się losami swej aktualnej bohaterki. Później wprawdzie mogła nie pamiętać, czy to Daphne czy Valerie spotkała się z kochankiem, gdy na Capri zbierała o świcie fiołki, ale gdy schadzka i zbieranie kwiatów przez Daphne (lub Valerie) miało miejsce, Lavinia Fitch czuwała nad swoją heroiną niczym matka chrzestna. A tego dnia, roztargniona jak nigdy, miała nawet kłopot z przypomnieniem sobie wyglądu Sylvii.
– Na czym to skończyłam, Liz? No w którym miejscu? – zastanawiała się na głos, chodząc tam i z powrotem po pokoju; w jej piaskowych, zwiniętych w przypominający ptasie gniazdo węzeł włosach tkwił ołówek, drugi gryzła na miazgę drobnymi, ostrymi ząbkami.
– Sylwia wchodzi do domu z ogrodu przez francuskie okna.
– Rzeczywiście. »Sylwia przystanęła przy oknie, jej szczupła sylwetka wyraźnie rysowała się na tle światła, w jej dużych, niebieskich oczach malowały się czujność i powątpiewanie…«
– Brązowych – poprawiła Liz.
– Co takiego?
– Jej oczy. – Liz odwróciła wstecz kilka kartek. – Strona 59. »Jej brązowe oczy, wilgotne niczym plamy deszczu na jesiennych liściach…«
– W porządku, dobrze. »…w jej dużych, brązowych oczach malowały się czujność i powątpiewanie. Poruszając się z wdziękiem, energicznym krokiem weszła do środka, cienkie obcasy delikatnie stukały po parkiecie…«
– Żadnych obcasów.
– Co powiedziałaś?
– Żadnych obcasów.
– Dlaczego?
– Przed chwilą grała w tenisa.
– Przecież mogła się przebrać, czyż nie? – zaprotestowała Lavinia z (…) nietypową dla niej szorstkością.
– Nie sądzę – cierpliwie dowodziła Liz. – Wciąż ma w ręce rakietę. Przyszła tarasem, »lekko kołysząc rakietą«.
– Och. Też coś! (…) Założę się, że nawet nie umie grać! Gdzie to skończyłam? »Weszła do pokoju… Weszła do środka. Jej biała sukienka zafalowała«… Nie, zaczekaj… »Weszła do pokoju«… A niech to licho z tą Sylwią! – wybuchła, rzucając pogryziony ołówek na biurko. – Kogo obchodzi, co robi ta kretynka. Niech sobie tkwi w tym idiotycznym oknie i usycha z głodu!”

Czy takie irytacje nie są wam obce? Czy czasem też macie ochotę porzucić swoich bohaterów? Czy zdarza wam się mylić szczegóły podczas pisania?

Chcecie się zmierzyć ze swoimi powieściami i poirytować na bohaterów? A może rozstrzygnąć fabularne wątpliwości? Zapraszam na kurs Praca nad Tekstem, który rusza 20 czerwca. Trwają zapisy:

http://www.pasjapisania.pl/kurs-praca-nad-tekstem.html

Czekam na was!

Źródło cytatów: Josephine Tey, Serce dla sprawy, tłum. Ewa Rudolf, Wydawnictwo C&T, Toruń 2011.
Źródło grafiki: https://pl.wikipedia.org/wiki/Tenis i https://www.vanityfair.com/culture/2015/09/josephine-tey-mystery-novelist

Dodaj komentarz