Dziś Halloween! Czy wybieracie się na jakąś zabawę? Może do Woodleigh Common? Wyobraźcie sobie, że na przyjęciu urządzonym z tej okazji moglibyście spotkać swojego ulubionego pisarza lub pisarkę. Cóż to by była za frajda, prawda? A gdyby podczas niewinnej zabawy doszło do brutalnego morderstwa?
Dziś 31 października – Halloween! Z tej okazji chciałem wam przypomnieć pewną powieść Agathy Christie, która rozpoczyna się podczas przygotowań do przyjęcia zorganizowanego właśnie przy okazji Halloween. Chodzi o Wigilię Wszystkich Świętych.
W Woodleigh Common, w swoim domu o wdzięcznej nazwie Jabłonki, Rowena Drake, miejscowa aktywistka, organizuje dla dzieci przyjęcie z atrakcjami. Uczestnicy będą m.in. łapać jabłka z napełnionego wodą wiadra czy wezmą udział w konkursie płonących rodzynek. Wśród osób pomagających w przygotowaniach znalazła się Ariadna Oliver, autorka bardzo poczytnych kryminałów. Dla pisarza takie przyjęcie to świetna inspiracja i pani Oliver z tego korzysta („usunęła się ukradkiem i wciąż gryząc jabłko, usiadła ponownie na kanapie, spoglądając krytycznie na zatłoczony pokój. »Gdybym tak chciała opisać tych ludzi, jak powinnam to zrobić? Wydają się mili, ale kto wie?« — jej pisarski umysł nie próżnował”). Cóż, tam gdzie Ariadna Oliver (alter ego Agathy Christie), tam muszą pojawić się i kwestie pisarskie – często ujęte w cudownie ironiczny sposób:
„Joyce, krzepka trzynastolatka, przytrzymała miskę z jabłkami. Dwa potoczyły się i, jakby za dotknięciem czarodziejskiej różdżki, zatrzymały u stóp pani Oliver.
– Pani lubi jabłka, prawda? – powiedziała Joyce. – Czytałam o tym, a może słyszałam w telewizji. To pani pisze opowiadania o morderstwach, tak?
– Tak – odparła pani Oliver.
– Powinniśmy namówić panią do zrobienia czegoś, co by wyglądało na zbrodnię. Żeby na przyjęciu było morderstwo i żeby ludzie musieli znaleźć winnego.
– Nie, dziękuję, nigdy więcej – odpowiedziała pani Oliver.
– Co to znaczy nigdy więcej?
– No cóż. Już raz to zrobiłam, ale nie wypadło to najlepiej – odparła pani Oliver.
– Ale napisała pani dużo książek i zarobiła na nich dużo pieniędzy, tak?
– O tyle o ile. – Jej myśli podążyły w kierunku Izby Skarbowej.
– I ma pani detektywa, który jest Finem.
Pani Oliver przytaknęła Mały, flegmatyczny chłopiec, który, jak sądziła, nie osiągnął jeszcze poważnego wieku jedenastu lat, spytał surowo:
– Dlaczego Finem?
– Często sama się nad tym zastanawiam — odpowiedziała szczerze”.
Tymczasem niestrudzona Joyce się popisuje:
„- Czytałam jedną z pani książek – powiedziała Anna, zwracając się do pani Oliver. – Umierająca złota rybka. Całkiem niezła – dodała uprzejmie.
– Nie podobała mi się – stwierdziła Joyce. – Za mało krwi. Lubię, gdy krew leje się obficie.
– Nie sadzisz, że to paskudne? – spytała pani Oliver.
– Ale ekscytujące — odpowiedziała Joyce.
– Niekoniecznie — odrzekła pani Oliver.
– Kiedyś widziałam morderstwo – stwierdziła Joyce”.
Jak można się spodziewać, nikt nie bierze tej rewelacji poważnie – przynajmniej do czasu, gdy po przyjęciu Joyce zostaje znaleziona martwa. Detektyw Hercules Poirot i pani Oliver próbują znaleźć sprawcę.
Jeśli macie ochotę na dobrą kryminalną rozrywkę w starym stylu, warto wybrać się na przyjęcie do Roweny Drake! A jeśli chcecie stać się największą atrakcją przyjęć – jak pani Oliver – zróbcie pierwszy krok i pokażcie nam swoje opowiadania i powieści. Pod okiem profesjonalistów nadacie im kształt, dowiecie się wiele o tajnikach pisarskiego warsztatu. Znajdźcie kurs dla siebie:
http://www.pasjapisania.pl/harmonogram-kursow.html
Zapraszamy!
Źródło cytatów: Agatha Christie, Wigilia Wszystkich Świętych, przeł. Krzysztof Masłowski, Wydawnictwo Dolnośląskie, Wrocław 1993.
Źródło grafiki: https://sites.google.com/site/gasboscifiaustralia/agatha-christies-poirot/s12/ep3 i http://www.zoewanamaker.com/tv.php?name=Agatha_Christie%27s_Poirot_-_%27Hallowe%27en_Party%27
Zachęciłeś mnie Michale, by przypomnieć sobie Agathę. Dzisiaj w Haloween idzie Wigilia Wszystkich Świętych do poduszki!
Nika, ja coś czuję, że dziś po raz tysięczny zobaczymy z MP tę historię w wersji filmowej:)
Hercules Poirot do mnie zupełnie nie trafia, wolałam pannę Marple. Jak dla mnie jest sztuczny, przerysowany. Czyli co się podoba jednemu, nie musi drugiemu. I dobrze, bo każdy znajdzie w literaturze coś dla siebie.
Kasiu, uwielbiam Poirota, ale wolę pannę Marple:)