Tekst nie istnieje bez autora, ale na pewno nie istnieje też bez czytelnika. Bywa jednak, że życzliwy czytelnik ma zastrzeżenia do opowiadania czy powieści – wtedy trzeba się zmierzyć z nieoczekiwaną krytyką. Takiej sytuacji doświadczyła Ania Shirley przy swoich pierwszych próbach literackich.
Jakiś czas temu pisałem na blogu o tym, jak Ania Shirley w Ani na uniwersytecie zdecydowała się podjąć pierwszą „poważną” próbę literacką. Wówczas udzieliła swojej przyjaciółce Dianie Barry pisarskiej lekcji. A wszystko zrodziło się z tego pomysłu:
„- Zastanawiałam się ostatnio nad tym, czy potrafiłabym napisać jakąś krótką opowiastkę i czy taka opowiastka nadawałaby się do druku. (…)
– A jaki byłby temat tej noweli?
– Jeszcze nie wiem. Musiałabym dopiero o tym pomyśleć. Dla wydawcy treść jest bardzo ważną rzeczą. Obmyśliłam tylko nazwisko bohaterki. Pragnęłabym ją nazwać Awerylą Lester. Jak ci się podoba?”
Niedługo później Ania mogła się przekonać, jak Dianie podoba się także cała nowela o Aweryli. Nie obyło się bez zgrzytów. Zobaczcie:
„Wreszcie nowela została skończona i Ania po kryjomu przeczytała ją Dianie. Scena tragiczna została wprowadzona do akcji (…). Czytając tę scenę, Ania obserwowała spod oka przyjaciółkę. Oczywiście Diana rozpłakała się rzewnie, ale przy samym końcu noweli wyglądała tak, jakby była trochę rozczarowana.
– Dlaczego zabiłaś Maurycego Lennoxa? – wyszeptała z wyrzutem.
– Bo to był zły człowiek, więc musiałam go ukarać – odparła Ania.
– A mnie się on najwięcej podobał – szepnęła Diana mimo woli.
– Jednakże musiał umrzeć – odrzekła Ania, zagniewana nieco – bo w przeciwnym razie nie dawałby spokoju Aweryli i Percevalowi.
– Mogłaś go stworzyć innym człowiekiem.
– To, cała nowela przestałaby być romantyczna i stałaby się nudna.
– Niech i tak będzie. W każdym razie nowela jest nadzwyczajna i jestem pewna, że sława twoja wkrótce zabłyśnie. A jaki będzie tytuł?
– Tytuł już mam od dawna! Nowela ta nazywa się »Pokuta Aweryli«. Prawda, że ładnie brzmi? Diano, mów ze mną szczerze, czy znalazłaś w tej noweli jakieś błędy?
– Niewielki – odparła Diana po chwili namysłu. – Scena, w której Aweryla piecze ciasto, jest nieromantyczna, nie pasuje według mnie do reszty. Przecież Aweryli nie wypada się zajmować taką prozaiczną pracą. W ogóle bohaterki romantycznych nowel nie powinny umieć gotować.
– Dlaczego? Przecież to właśnie zabarwia całą nowelę humorem, to najlepsza część! – zawołała Ania z zapałem.
Diana postanowiła zaniechać dalszej krytyki”.
Rozumiecie wzburzenie Ani? Jak wam przychodzi przyjmowanie krytyki.
Pamiętajcie, że na kursach Pasji Pisania spotkacie się zawsze z życzliwą krytyką, a także nieocenionym wsparciem prowadzących. Jeśli chcecie popracować nad swymi powieściami czy opowiadaniami, zapraszam na najbliższą Pracę nad Tekstem, która rusza 20 lutego:
http://www.pasjapisania.pl/kurs-praca-nad-tekstem.html
Zapiszcie się! Zostały ostatnie miejsca!
Źródło cytatów: Lucy Maud Montgomery, Ania na uniwersytecie, tłum. Janina Zawisza-Krasucka, Nasza Księgarnia, Warszawa 2001.
Źródło grafiki: http://www.plotek.pl/ i http://www.fanpop.com/clubs/anne-of-green-gables
Pierwsze słowa krytyki przyjmowałam z oporami, czasem buntowałam się jak Ania, by po jakimś czasie dość do wniosku, że w tych uwagach było dużo racji 😀 Dziś traktuję krytykę jak dar. Uwagi z kursów mam wydrukowane i wiele z nich wzięłam pod uwagę. Wszystkie dały mi do myślenia 🙂 Mimo to zdarza mi się warknąć 🙂 Teksty są jak dzieci. Kochamy je, często zaślepieni tą miłością 🙂
Tak, jest w tym coś – w końcu stajemy się rodzicami.
Masz rację, Joanno, dobra krytyka to dar.