Literatura niejedno ma imię. W opowiadaniu Michaela Connelly’ego „Nocne ptaki” opublikowanego w antologii inspirowanej dziełami Edwarda Hoppera, dwoje bohaterów spotyka się w muzeum. Choć patrzą na obraz, dyskusja szybko schodzi na pisanie.
Detektyw Bosch – jeden z bohaterów opowiadania Michaela Connelly’ego Nocne ptaki śledzi pewną dziewczynę siedzącą w muzeum przed obrazem Edwarda Hoppera. Nie pozostał niezauważony. Dziewczyna jest bystrą obserwatorką (cecha każdego dobrego pisarza!). Tych dwoje nawiązuje rozmowę. Wspólnie analizują obraz, próbują odnaleźć siebie w namalowanych postaciach, a także zrozumieć historię zawartą na płótnie. Wszak – jak stwierdza dziewczyna: „Malarstwo polega na opowiadaniu historii”.
Bosch jest pod wrażeniem:
„- Można by powiedzieć, że jest pani malarką, jednak pani pisze, a nie rysuje.
– Nie jestem malarką. Ale opowiadam historie. Mam nadzieję że jestem pisarką. Lub kiedyś będę. (…)
– Czyli jest pani pisarką, która przyszła obejrzeć obraz – powiedział.
– Szukam inspiracji. Wydaje mi się, że mogłabym napisać o tym milion słów. (…)
Bosch przytaknął sądził, że rozumie, na czym polega inspiracja i jak potrafi przepływać z jednej dziedziny sztuki do drugiej, w jaki sposób można ją wykorzystać, by osiągnąć coś z pozoru zupełnie innego”.
Tak, sztuka może stanowić inspirację dla innej sztuki. Jeśli chcesz się dowiedzieć więcej, odnaleźć historie do opisania tam, gdzie – zdawałoby się – nie ma sensu ich szukać, weź udział w Kursie Inspiracje, który rusza 13 marca:
http://www.pasjapisania.pl/kurs-inspiracje.html
Zapisz się już dziś!
Źródło cytatów: Michael Connelly, Nocne ptaki, przeł. Tomasz Kłoszewski, [w:] W świetle i w mroku. Opowiadania inspirowane malarstwem Edwarda Hoppera, red. Lawrence Block, Wydawnictwo W.A.B., Warszawa 2018.
Źródło grafiki: https://pl.wikipedia.org/wiki/Nocne_marki
Malarstwo, rzeźba, powieść to różne formy przedstawiania świata wyobraźni
Pewnie:)
Powiem Ci, Michale, że przygotowanie propozycji wydawniczej zajmuje mi sporo czasu. Opracowuję biogram, piszę streszczenie, badam trendy. Nie mam już wolnej chwili. Ale jak tylko powysyłan maile, to chętnie się do Ciebie zgłoszę.
Kasia z rancho
Będę czekał:)
Michale, nie nadazam czytac wszystkich Twoich propozycji czytelniczych 🙂
Niektorzy maluja farbkami, a niektorzy slowami 🙂 Czasmi natrafiam na jakies zdanie w ksiazce, ktore tam mna porusza, ze nie moge przestac o nim myslec. Rozkladam je na czesci pierwsze, interpretuje – tak jak obraz.
Znam to uczucie, Amanda:)
Kiedyś, urzędując na innym blogu literackim, mieliśmy ćwiczenie polegające na opisaniu w formie narracji uczuć postaci na obrazie. Pamiętam, że główną bohaterką obrazu była Wirginia Woolf, siedząca podczas sztormu na skale nad brzegiem morza. Ale nie wiem jaki tytuł miał ten obraz ani kto go namalował. Nie mogę tego nigdzie znaleźć. Bardzo mi się to zadanie podobało. Dla mnie malowanie słowem i malowanie pędzlem, to procesy współistniejące, mocno kompatybilne, nierozerwalne. Nie wyobrażam sobie malarstwa bez literatury i literatury bez sztuki, jaka by ona nie była.
„Nie wyobrażam sobie malarstwa bez literatury i literatury bez sztuki, jaka by ona nie była.”
Pięknie powiedziane!