Zakończył się już kolejny konkurs na blogu Pasji Pisania. Tym razem bohaterem waszych prac stał się pies. Kto otrzyma „Żywopłoty” – znakomitą książkę Marii Karpińskiej?
I kolejny konkurs na blogu Pasji Pisania dobiegł końca. Cieszy nas ogromnie, że jak zwykle dopisaliście. Kto z was otrzyma Żywopłoty ufundowane przez Wydawnictwo W.A.B.? Zanim odpowiem, chciałbym przekazać kilka słów od Marii Karpińskiej, która wyłoniła laureatów, przyznała też wyróżnienia:
„Jestem oszołomiona liczbą zgłoszeń i wyobraźnią, z jaką podeszliście do konkursu! Cieszę się, że moja Inspiracja stała się Waszą inspiracją – wierzcie mi, dla debiutantki jest to prawdziwa radość! Wasze teksty pokazują również, jak wiele można zawrzeć w krótkim tekście, jak za pomocą paru zdań można zarysować całe uniwersum… Wasze uniwersa są naprawdę na najwyższym poziomie, trzymam kciuki by znalazły swoje książkowe rozwinięcia.”
Pora na werdykt! Zbiór opowiadań Żywopłoty otrzymają: Mo, Beata oraz Nina.
Osoby wyróżnione to: Gruszka, Nika, Ja-Muna i Kurkuma. Dziewczyny, otrzymujecie 15% rabatu na dowolny kurs Pasji Pisania.
Poznajcie prace laureatki:
Mo stworzyła ciekawą historię o Kryzysie… Kim jest Kryzys? Zobaczcie:
„Kryzys jest biszkoptowym kundelkiem o smukłym pyszczku i dużych oczach i jest dla J. tym, czym dla niektórych być może jest słoneczny poranek. Pojawia się niezależnie od jej woli, zgodnie z rytmem swej natury. I niesie radość.
Gdy J. z gośćmi przechodzi koło zagrody pana Mietka, Kryzys zjawia się nagle nie wiadomo skąd i idzie z nimi – dokądkolwiek pójdą. Spacer kończy jako ostatni. Czeka aż wszyscy wejdą ich furtką, po czym znika, jakąś dziurą przedostając się do siebie.
Pan Mietek karmi go po wiejsku, zwyczajnie, tym co zostanie z kuchni. Nie rozpieszcza, ale i nie trzyma na łańcuchu.
Kryzys jak nikt potrafi okazać radość. Czasem, gdy widzi otwartą bramę do J. i znajdzie ją w ogrodzie… trzeba to zobaczyć! Feeria podskoków, zwrotów i wymachów ogonem, psi zachwyt w roześmianych oczach. Obiega ją wielokrotnie, nie przestając podskakiwać.
Jego brat, Gratis, umarł w zeszłym roku na kleszcza. Nic nie szło zrobić, powiedział pan Mietek. A Kryzys przypomina pana Mietka całym sobą. Drobniutkiej budowy, żylasty, zwarty, silny w malutkim ciele i chudy taki, że widać każdy mięsień. A szybki i zwinny. Wystarczy zobaczyć jak pan Mietek zeskakuje z traktora, chociaż nie jest już młody.
W ubiegłym roku uznał, że czas na emeryturę i rozdał swoje pola dzieciom. To obok J. oddał córce. W dwunastym roku wyjechała do Warszawy i wraca tylko na święta. Nie lubi wsi, ani niczego co wsiowe. Jej córeczce podobają się kury Mietka. Szkoda że tylko jej, mówi Mietek, i coś w jego oczach matowieje. Poprawia czapkę, odwraca wzrok na pole. Ale zaraz się rozjaśnia.
– Cielaczka kupiłem – mówi. – Tylko dwie łaty ma.
J. zastanawia się chwilę czy powinna:
– A emerytura
Mietek patrzy na nią z pobłażaniem.
– Ładny był – odpowiada”.
Beata napisała niezwykle ciepłą opowieść o przyjaźni:
„– Ej, nie przeszkadzaj mi – chyba setny raz to powtarzam, a on i tak z miną niewiniątka znów próbuje skubnąć moją nogawkę. – Muszę naprawić ten cholerny zamek. No co tak na mnie patrzysz? Tak, powiedziałam: cholerny.
Cwaniak skubany, wszystko rozumie, tylko czasem udaje że nie. Ale wystarczy powiedzieć: „ciasteczko” – i zaraz ogon idzie w ruch.
– A może pójdziesz sobie na spacerek? Wypuszczę cię na podwórko, pobiegasz sobie trochę, To jak?
Ha! Teraz udaje, że nie słyszy. Spacerek i podwórko to nie to samo, więc ta opcja mu nie pasuje.
– Oddaj ten śrubokręt! Natychmiast!
Zawsze tak jest, wystarczy moment nieuwagi i już ucieka z czymś w pysku. Ja go wtedy gonię, a on ma super zabawę.
– Kiedy ty zmądrzejesz? – pytam wycierając ośliniony śrubokręt. Szczerze mówiąc, mam nadzieję, że nigdy, bo taki wariat bardziej do mnie pasuje, ale nie mogę mu tego powiedzieć.
– A ty co? Zgłodniałeś?
Patrzę jak chodzi z pustą miską w pysku, ale to tylko prowokacja. Pół godziny temu zjedliśmy pączka na spółkę, a wcześniej on zjadł swoją porcję karmy. To raczej ja jestem głodna. Czy ja w ogóle jadłam dziś śniadanie? Nie, bo gdy próbowałam wyjść po bułki do sklepu, to skończyłam z klamką w ręku.
– Słuchaj, zawrzemy umowę, tak?
Czarne oczy udają, że tak, że umowa, ale ogon i zawadiacko uniesione lewe ucho pokazują, że to tylko preludium przed kolejną próbą spsocenia czegoś.
– Ty pobiegasz teraz chwilkę po podwórku, a ja w spokoju naprawię zamek, dobrze? A później pójdziemy do sklepu, kupimy coś dobrego i razem zjemy. Może tak być?
No nie! Zrozumiał. Stoi na progu i domaga się, żeby go wypuścić. Ok, idź mądralo.
– I co? Znudziło się?
Ile był na podwórku? Dwie minuty? Trzy? I już szczeka, żeby go wpuścić do domu.
– A co ty tu masz?
Coś przyniósł i kładzie mi pod nogi. Jabłko….! Przyniósł mi jabłko! Mam gdzieś ten durny zamek, później go naprawię. Wgryzam się w soczyste jabłko, które dostałam od przyjaciela.”
Nina zaproponowała mocną miniaturę z nieoczekiwanym zwrotem akcji:
„– Bylu, kto jest najsilniejszy w szkole? – Alicja zwróciła się do Janka Bylańskiego spuszczając głowę.
– Mielec – odpowiedział z przekonaniem w głosie.
– Ale Mielec ostatnio został pobity przez Wieleckiego – odparła Ala.
– No to Wielecki w takim razie.
– Bylu, ale Wielecki boi się ciebie! – dziewczyna zalotnie zatrzymała na nim wzrok.
Chłopak patrzył na Alicję i jej długie blond włosy opadające na ramiona. Wyciągnął dłoń w kierunku jej policzka. Kiedy chciał ją pogłaskać i uwolnić jej usta z wypowiadania niepotrzebnych słów, dziewczyna gwałtownie odwróciła się i pobiegła w stronę swojego psa. Westchnął i wiodąc wzrokiem za Alą zobaczył dwa zwierzęce ciała splecione w walce. Owczarek Ali, pomimo że masywniejszy został zduszony do ziemi i nie mógł uwolnić się od napastnika. Biały bokser niższy, ale nieustępliwy i dominujący w tym spotkaniu, wisiał na owczarku z paszczą wbitą w jego szyję.
– Ten bydlak zagryzie Dexa! Janek zrób coś!
Słowa dziewczyny i adrenalina utrzymująca się po niedoszłym pocałunku ustawiły Janka w gotowości do działania. Poklepał dłońmi po spodniach i upewnił się, że ma swoją finkę w kieszeni.
***
Agnieszka usłyszała dziecięcy wrzask. Spojrzała w stronę córki, która pobiegła sprawdzić coś, co przypominało z daleka brudny karton, bardziej niż błyszczącą sierść zaginionego przyjaciela. Kiedy zrównała się z dziewczynką, spostrzegła, że pies leżał w kałuży własnej krwi. Pobrudzona błotem sierść, zabierała zwierzęciu cały majestat, którym dotychczas imponował. Krystyna oceniła, że ktoś zadał celny cios w serce.
Przez następny kwadrans histeryczny płacz dziecka niósł się echem nad wałem wiślanym.”
Wszystkie prace konkursowe możecie przeczytać tutaj.
Serdecznie gratulujemy laureatkom, osobom wyróżnionym, a także wszystkim, którzy wzięli udział w konkursie. Pamiętajcie, że samo zmierzenie się z konkursowym tematem to już sukces. A już w maju zaprosimy was do kolejnego konkursu. Szykujcie pióra!
Źródło cytatów: https://blog.pasjapisania.pl/2020/04/12/szukajac-inspiracji-konkurs/
Gratuluję laureatom! I życzę powodzenia w następnych pisarskich wyzwaniach .
Pozdrawiam 🙂
Gratuluję zwycięzcom:)
Dziękuję! Serdecznie gratuluję wszystkim. Czytałam Wasze prace na przemian z uśmiechem lub z ogromnym wzruszeniem. 🙂