Dean Nicholson wybrał się w rowerową podróż dookoła świata, chcąc znaleźć własne miejsce w życiu. Nie przypuszczał, że w Bośni znajdzie porzuconą kotkę, którą przygarnie. Nie przypuszczał też, że on i Nala staną się gwiazdami internetu.
„- Jak to się stało, że jeździsz z kotem? (…)
– To długa historia – odparłem. – Krótka wersja jest taka, że cztery miesiące temu przygarnąłem ją w Bośni. Od tamtej pory się nie rozstajemy.
– Może to raczej ona przygarnęła ciebie?”.
Trzydziestoletni Dean Nicholson, robotnik ze Szkocji, wybrał się z przyjacielem w rowerową podróż dookoła świata. Jednak wkrótce się okazało, że ich oczekiwania odnośnie do tej wyprawy znacząco się różnią. Kilka miesięcy później zdecydowali o rozdzieleniu się – każdy ruszył w swoją stronę. Samotna podróż Deana nie trwała długo. Na swej drodze, gdzieś w górach Bośni i Hercegowiny, spotkał małego zabiedzonego kociaka, najpewniej porzuconego. Choć zdawał sobie sprawę, że podróż rowerem w towarzystwie kota może okazać się nieco utrudniona, nie wahał się długo – musiał pomóc temu biednemu stworzeniu. Jakże wzruszająca jest jedna z początkowych scen, kiedy kotka, niezadowolona ze swego prowizorycznego miejsca w niewygodnym koszyku, wspięła mu się na kark i tam właściwie rozpoczęła swoją podróż. Nala – bo takie imię otrzymała kotka – bardzo szybko uznała Dana za „swojego” człowieka. Teraz możecie poznać tę historię w wersji książkowej – niedawno opublikowało ją wydawnictwo Znak Literanova. Dean Nicholson spisał tę opowieść we współpracy z pisarzem Garrym Jenkinsem. Świat Nali. Człowiek, kot i ich podróż dookoła świata została wzbogacona przeuroczymi zdjęciami.
Koty raczej nie lubią zmian, przywiązują się do swojego terytorium – w przypadku Nali było inaczej. Z ciekawością odkrywała świat z perspektywy roweru. Starali się funkcjonować wedle określonego rytmu. A nie obywało się przecież bez komplikacji. Nala początkowo nie miała kompletu wymaganych szczepień, kociego paszportu (na pierwszym etapie podróży trzeba ją było „przemycić” przez granicę, łamiąc prawo), nie była też najzdrowsza. Dean stopniowo uczył się opieki nad kotem, był gotów naprawdę wiele dla niej zrobić. Wspaniałe są te fragmenty, w których możemy obserwować narodziny wyjątkowej więzi.
„Mówiąc krótko, [Nala] zdominowała moje życie. Stała się moją największą obsesją. Być może to było najpoważniejszą zmianą. Gdziekolwiek byliśmy, zadawałem sobie nieustanną serię związanych z nią pytań. Gdzie jest Nala? Czy jest szczęśliwa? Czy już pora na kolejny posiłek? Czy jest jej wystarczająco ciepło? Gdzie będzie dziś spała? Prawie jakbym miał dziecko. stała się mim priorytetem, centrum mojego świata”.
Czegóż ci dwoje nie zwiedzili! Odnaleźli się w Bośni, a później jechali przez Czarnogórę, Albanię i Grecję, znaleźli się w Turcji, Gruzji i Azerbejdżanie, trafili do Bułgarii, Serbii, a w końcu na Węgry. Na swej drodze spotykali wiele życzliwych osób. Nala przyciągała ludzi, budziła sympatię. Wydawało się niezwykłe, że kot może podróżować przez świat umieszczony wygodnie na rowerze. Co ważne, Dean nie tylko zwiedzał kolejne kraje, ale zrozumiał, że dzięki Nali – i swoim obserwatorom na Instagramie (a ich liczba sukcesywnie się powiększała) może pomóc innym zwierzętom w potrzebie, małym biednym schroniskom. Z sukcesem organizował rozmaite akcje charytatywne – miał poczucie, że robi coś ważnego.
Nawet kiedy jego niezwykłą podróżą zainteresowała się prasa, nie przypuszczał, że zrobi wielką karierę w mediach społecznościowych („kto chciałby czytać lub oglądać filmy o zarośniętym obiboku ze Szkocji i jego kocie przybłędzie?”). Gdy doczekał się publikacji jednego z artykułów, nie mógł wyjść ze zdumienia, przypuszczał, że ktoś włamał się na jego konto i zrobił mu głupi żart. A jednak liczby mówiły same za siebie („Kiedy wyjeżdżałem z Aten, miałem około trzech tysięcy obserwatorów. Uważałem, że to spora liczba i byłem z niej dumny. Teraz było ich niemal sto pięćdziesiąt tysięcy. Pięćdziesiąt razy tyle, co poprzedniego dnia. I ta liczba rosła z każdą sekundą. Nowych obserwatorów przybywało po stu na minutę”). Dean – samotny podróżnik, który przygarnął bezdomnego kotka – podbił internet. A raczej Nala podbiła! Odtąd we dwoje mogli zdziałać jeszcze więcej. Zdarzało się, że instagramowi obserwatorzy ratowali ich z opresji. Tak było również wtedy, gdy rozpoczęła się pandemia, która przerwała podróż Deana i Nali, zatrzymując ich na Węgrzech (jest to być może najbardziej przejmujący rozdział).
Nicholson w ostatnich słowach swojej książki pisze: „Dziękuję ci, Nalu, za to, że czekałaś na mnie tamtego ranka na górskiej drodze”. Przyznaje:
„Nala niezwykle wzbogaciła moją podróż. Sprawiła też, że stałem się bardziej odpowiedzialny i troskliwy. Dała mi cel. To stworzenie to najlepsze, co od dawna mnie spotkało. Przypomniały mi się słowa Syryjczyka, z którym jadłem pomarańcze w obozie dla uchodźców. »Bądź błogosławieństwem dla innych, a sam zostaniesz pobłogosławiony«. Jeśli przyjaźń z Nalą była dla mnie nagrodą za to, że zabrałem ją z tamtej górskiej drogi, to rzeczywiście spłynęło na mnie wielkie błogosławieństwo”.
Oczywiście, nie jest to wielka literatura, ale też nie rości sobie takich pretensji. Historia Deana i Nali została zgrabnie przedstawiona. Jest spójna, pozbawiona dłużyzn, a przede wszystkim niezwykle ciepła. Czyta się ją z zainteresowaniem, z emocjami. Miejscami można się wzruszyć. To świetna pozycja zarówno dla miłośników kotów, jak i dalekich podróży. Kibicuje się tej osobliwej parze aż do ostatnich stron. Można zamknąć książkę z miłym poczuciem, że wspólna wyprawa Nali i Deana nie dobiegła jeszcze końca.
Źródło cytatów: Dean Nicholson, Świat Nali. Człowiek, kot i ich podróż dookoła świata, tłum. Joanna Dziubińska, Wydawnictwo Znak Literanova, Kraków 2021.
Źródło grafiki: materiały prasowe.
Już zamówiłem tę książeczkę na prezent urodzinowy dla syna, ale myślę, że będzie to też lektura dla dziewczyn, które opiekują się naszymi ogrodowymi trzema kotkami i na dokładkę jeżykiem, srokami, wronami siwymi, gołębiami i stadem wróbli.
Książka „Świat Nali” już jest ze mną, bo co prawda kupiłem w sklepie internetowym, ale wybrałem opcję gratisowego odbioru w centrum mego miasta. Podjechałem autobusem. Dzięki Michał za podpowiedzenie prezentu.
Na razie nie planuję tego czytać, bo chciałbym rozbudować moje romansowe opowiadanie.
Dopiero teraz zauważyłem, że ta sama księgarnia ma też w ofercie książkę o jeżach: https://bonito.pl/k-176933731-jeze-najezona-klopotami-namietnosc więc ją zamówiłem. Na pewno wszyscy sobie poczytamy, bo nasz jeżyk bardzo nas rozczula, chociaż jest bałaganiarz rozrzucając pokarm jaki wystawiamy głównie kotom.
Też mam na oku tę jeżową książkę:)