Ślub to piękne, ale też stresujące wydarzenie. Tyle przygotowań, nerwów, czasem i niepewności. Kto zagwarantuje, że w ostatniej chwili coś się nie posypie? Znamy takie przypadki z literatury, filmów czy z życia. Adam i Lauren chcą się pobrać – ale ktoś bardzo nie chce, żeby się pobrali.
Ruth Heald zdobyła już uznanie na świecie jako autorka porywających thrillerów. Wiele wskazuje na to, że i w Polsce jej powieści znajdą wiernych czytelników – Idealny dzień, pierwsza z nich opublikowana w naszym kraju, już trafiła na listę bestsellerów popularnych księgarń internetowych.
„Nagle pogrążyła się w ciemności. Chwilę zajęło jej przypomnienie sobie, że światła włączały się automatycznie po wejściu do środka, musiała tylko włożyć kartę do czytnika przy drzwiach, żeby nie gasły. Próbowała umieścić plastik w odpowiednim miejscu i wydało jej się, że zobaczyła za sobą cień, a jej serce zaczęło łomotać.
Wtedy jednak karta trafiła na swoje miejsce, a światła rozbłysły. Nikogo tam nie było. cień to tylko jej suknia ślubna wisząca na drzwiach szafy”.
Adam Glenister i Lauren Haywood znali się od lat, gdyż ich rodziny przyjaźniły się. Jednak dopiero w Tajlandii między tą dwójką zaczęło iskrzyć. To właśnie tam, podczas wakacji, posyłali sobie wymowne spojrzenia. Zaczęli rozumieć, co tak naprawdę ich łączy. Tamten pobyt przerwała nieoczekiwana tragedia – rodzice Lauren utonęli podczas spływu. To zmieniło życie bohaterki. Straciła najbliższych – nie tylko rodziców, ale i starszą siostrę, która odseparowała się od niej i zamieszkała w Tajlandii. Nową rodziną dla Lauren stali się Glenisterowie, a Adam – ukochanym.
Gdy rozpoczyna się Idealny dzień Lauren ma już trzydzieści pięć lat, jest lekarką (to w zasadzie wynik przeżytej blisko dwie dekady wcześniej traumy – ona, która nie potrafiła uratować rodziców, teraz ratuje życie innym) i szykuje się do ślubu z Adamem. Ożywają bolesne wspomnienia – bohaterka dobrze wie, kto nie będzie jej towarzyszył w tym uroczystym dniu – ale mimo wszystko jest bardzo szczęśliwa. Nieoczekiwanie otrzymuje makabryczną przesyłkę: znajduje w niej zdjęcie podobnej do samej siebie lalki w sukni ślubnej. Plastikowe gardło lalki jest podcięte, a z jej kreacji zostały strzępy. Jeszcze gorsza jest dołączona do tego zdjęcia wiadomość: On cię nie kocha. Lauren sama nie wie, co ma o tym myśleć. Głupi kawał? Może raczej potworny żart? W jej głowie rodzą się wątpliwości:
„Ponownie przyjrzała się pocztówce. Patrzenie na zniszczoną lalkę, którą tak bardzo przypominała, przyprawiało ją o mdłości. Ponownie odczytała słowa zapisane w środku. On cię nie kocha. Co to miało znaczyć? Że kochał kogoś innego? Przez tyle lat, które spędzili razem, ich związek zawsze był jasny. Żadnych flirtów, żadnych zdrad, nawet niewiele kłótni. Zbyt dobrze, żeby mogło być prawdziwie – tak czasami żartowali jej przyjaciele. Ale przecież to tylko żarty. Prawda?”.
Adam wydaje się równie zszokowany jak ona. Wydarzenia poznajemy na przemian z punktu widzenia przyszłych nowożeńców – dlatego widzimy, że Adam nie jest całkiem uczciwy ani szczery w stosunku do kobiety, z którą chce spędzić resztę życia. Zresztą i Lauren w pewnym momencie zdaje sobie sprawę, że jej narzeczony ją okłamuje. Dlaczego Adam to robi? Co jeszcze ma przed nią do ukrycia? („Zawsze była taka pewna ich związku, ale teraz zaczęła się zastanawiać, czy to wszystko nie było oparte na kłamstwach”). I kto naprawdę wysłał to… ostrzeżenie? Pogróżkę? Kto próbuje zabawić się ich kosztem? Lauren nie zamierza zrezygnować łatwo ze ślubu, naprawdę kocha Adama, ale jest coraz bardziej zdystansowana:
„Adam objął ją i przytulił.
– Będzie dobrze – powiedział, odgarniając jej włosy z twarzy. – Będziemy mieć idealny ślub, idealne małżeństwo i życie.
Lauren się uśmiechnęła.
– Masz rację – powiedziała. – Zbyt wiele razem przeszliśmy, żeby pozwolić komukolwiek teraz nas powstrzymać.
Jednak nawet wypowiadając te słowa, Lauren nie czuła się przekonana.”
Ślub się zbliża a nieoczekiwane zdarzenia się mnożą. Lauren nie może czuć się już bezpiecznie. Ktoś robi wszystko, aby ta uroczystość się nie odbyła. Ruth Heald całkiem umiejętnie naprowadza czytelnika na rozmaite tropy (choć przyznam, że dość szybko udało mi się przejrzeć, kto i dlaczego próbuje zniszczyć szczęście młodej pary. Ta historia nie miała dla mnie tajemnic). Napięcie stopniowo wzrasta. Już z przykuwającego uwagę prologu możemy przypuszczać, że nadchodzi kolejna tragedia.
Nie można odmówić Ruth Heald sprawności w tworzeniu thrillerów. Idealny dzień nawet jeśli nie wszystkich zaskoczy, to jednak porywa, napisany jest sprawnie. To jedna z tych książek, której nie chce się odłożyć, dopóki nie przeczyta się kolejnego rozdziału. Fabuła została gruntownie przemyślana, choć jak to często w thrillerach bywa, im bliżej końca tym robi się coraz bardziej sensacyjnie i mniej wiarygodnie. Jeśli coś razi, to może rysunek psychologiczny postaci. Są mało wyraziste, raczej spełniają w tej powieści rolę figur z przypisanymi sobie rolami. Trudno też uwierzyć w uczucie, które połączyło Adama i Lauren. Kwestia wychowywania się w cudzym domu, obok mimo wszystko obcych ludzi, również jest tu pominięta. Autorka skupia się na snuciu intrygi, rozwijaniu wciągającej, pełnej zwrotów akcji fabuły – i pod tym względem Idealny dzień zdaje egzamin jako niezbyt brutalny thriller, jednorazowe czytadło odpowiednie na chwilę zapomnienia między innymi lekturami.
Najbardziej ujęło mnie posłowie, w którym Ruth Heald ujawnia okoliczności powstania tej powieści. Zaczęła ją pisać tuż przed wybuchem pandemii i właśnie pisanie pomogło jej przetrwać ten trudny czas:
„Udało mi się uciec w tę książkę w sytuacji, kiedy świat wydawał się nieprzewidywalny i pełen niepewności. Niezależnie od tego, kiedy będziecie ją czytać, i bez względu na to, co będzie działo się na świecie i w Waszym życiu, mam nadzieję, że ta powieść będzie również Waszą ucieczką i że spodoba Wam się historia Lauren i Adama”.
Tak, to prawda! Literatura może się stać wspaniałym sposobem na schronienie się ucieczkę – zarówno dla pisarzy, jak i czytelników!
Idealny dzień przeczytałem dzięki uprzejmości Księgarni Tania Książka.
Źródło cytatów: Ruth Heald, Idealny dzień, tłum. Malwina Stopyra, Wydawnictwo FILIA, Poznań 2022.
Źródło grafiki: https://www.bookouture.com/bookouture-author/ruth-heald/
Ja też tak miałem.
Pojechaliśmy na tę samą wycieczkę do Słowacji i mieszkaliśmy z innym wycieczkowiczem w tym samym trzyosobowym namiocie. Tam powróciło to pierwotne zauroczenie.
Jedtny thriller to był na granicy jak słowaccy celnicy pytali o rzeczy, które mieliśmy w bagażąch np. wtedy nieosiągalny w Polsce szybkowar.
Ciekawa historia!