Miłość ci wszystko wybaczy? – WYNIKI KONKURSU!

Mamy już czerwiec, a zatem najwyższa pora zakończyć nasz majowy konkurs. Prace charakteryzował wysoki poziom. Kto spotka się z rodziną Deleneyów z najnowszej powieści Liane Moriarty „Niedaleko pada jabłko”?

Zakończył się już kolejny konkurs blogowy Pasji Pisania. Mogliście wygrać najnowszą powieść Liane Moriarty Niedaleko pada jabłko (pisałem o niej w niedawnej „Lekturze na weekend”). Trzy egzemplarze ufundowało Wydawnictwo Znak Literanova. Jak zwykle nie zawiedliście, przysłaliście sporo prac (niekiedy znacznie wykraczających poza ustalone limity), a wybór okazał się naprawdę trudny. Większość tekstów przeszła szczęśliwie pierwszą turę czytania. Później decydowały już drobiazgi.

Czas na werdykt! Egzemplarze powieści Niedaleko pada jabłko otrzymują (w kolejności napływania prac): Kurkuma, Inez L. oraz Sosna. Stworzyły teksty o podobnej tematyce, ale każda z nich ujęła problem inaczej.

Oto miniaturka Kurkumy:

Najbardziej lubiła poranki, gdy świat wokół niej miał w sobie przestrzeń, której nie zdążyła jeszcze wypełnić intensywna obecność pozostałych domowników. Wstawała codziennie o piątej i każdą minutę traktowała z namaszczeniem, jak najcenniejszy skarb. Latem przesiadywała w ogrodzie, słuchała śpiewu kosów i obserwowała subtelne zmiany światła. Zimą zakopywała się w fotelu pod kocem i wyobrażała sobie, że jest małym zwierzęciem, czekającym na wiosnę. Czasem czytała lub ćwiczyła jogę. Przede wszystkim chłonęła ciszę.
O siódmej rozdzwaniały się budziki, trzaskały drzwi, szumiała woda w rurach i zaczynały się pytania:
– Zrobiłaś kanapki?
– Co na śniadanie?
– Gdzie są czyste skarpetki?
– Uprasowałaś mi koszulę?
Już nie była sobą, stawała się zadaniem do wykonania, funkcją, logistyką. Czystym działaniem. Oczekiwania nakręcały ją, jak mechaniczną zabawkę.
Wczoraj poprosiła męża:
– Kupisz coś na kolację?
– Jasne, tylko napisz, co i gdzie! – Pocałował ją przelotnie, chyba chciał w policzek, ale trafił koło ucha. Jakby nie dostrzegał, gdzie się znajdowała. Na pewno nie zauważył zmęczenia na jej twarzy.
Dlatego ten poranek był inny. Zrobiła sobie makijaż, ubrała się w nowe dżinsy i lekki sweter. Na stole w kuchni, gdzie powinno znaleźć się śniadanie dla całej rodziny, zostawiła list. Z szafy wyjęła spakowany poprzedniego dnia plecak. Gdy zamknęła za sobą drzwi, przez chwilę stała w miejscu. Mogła jeszcze zawrócić, nikt by się nie dowiedział o jej planie. Zrobiła pierwszy krok, potem następny. Z każdym kolejnym szło jej się coraz łatwiej.

A ten tekst napisała Inez L.:

Słońce kaskadami zalewało górską ścieżkę, ogrzewając świerki, podnosząc zapach igieł i żywicy. Wycieczkowicze nurzali się w tych cudach jak w słodkim kisielu, w parach lub w grupkach, a powietrze wibrowało od ich śmiechów.
Odwróciłam wzrok, kierując go na zmorę mojej egzystencji: grubą pętlę na nadgarstku. Ślizgnął się wzdłuż sznura z tajemniczym „M” ku pętli mojego dozorcy więziennego. Chłopa, Starego i jak ich tam jeszcze nazywałyśmy wśród innych nieszczęsnych, dzielących mój los.
Zatrzymałam spojrzenie na wysokości jego piersi. Jakby przeszył mnie prąd.
– To mój sweter – syknęłam.
Zdziwił się.
– Męski.
– Ale mój! Oddawaj!
Ani drgnął, prychnął tylko.
– Akurat go założysz jedną ręką.
Jeszcze drwi z mojego nieszczęścia! Celowo szarpnęłam za linę. Zachwiał się. Zacisnął zęby.
Odwróciłam się. Wesołe dziewczęta skakały po ścieżce jak pasikoniki, chłopaki wygłupiali się, rzucając patyki. Ktoś uśmiechnął się i zawołał mnie gestem.
Zrobiłam krok. Lina się napięła.
– Chcę tam iść – warknęłam.
– Nie możemy.
– Chcę! – Pociągnęłam. – Odsuń się.
– Nie mogę! Nie widzisz, że nie mogę, jędzo jedna?!
Stracił cierpliwość. I ja też. Pozbędę się tej liny i tego „M”! Będę się śmiała i fruwała pomiędzy grupkami, wdychając woń świerków. Będę…
Ziemia zadrżała, a ja straciłam wątek. Świat się przechylił, pod sobą zobaczyłam przepaść.
Lina się napięła. Szarpnęło mną do przodu. Wpadłam na solidny, ciepły kształt i przylgnęłam mocno, roztrzęsiona.
Wycieczkowicze rozproszyli się. Śmiech zamarł. Nie czułam już nawet świerków. Wcisnęłam nos w pierś „Chłopa”, czując jak smarki plamią ten och jakże ważny sweter. Para silnych ramion otoczyła mnie i przycisnęła mocniej.
– Trzymam cię, moja maleńka. Trzymam cię.

A tak z tematem poradziła sobie Sosna:

Kolacja. Imadło jego szczęki nieruchomieje. Brzęk sztućców zamiera w ciężką ciszę.
Strzęp rdzawej skórki na widelcu celuje we mnie, jak zalążek furii.
– Co to ma być?! Nie potrafisz obrać pomidora?!
Strach rozkręca w mojej głowie mroczny wir. Chwytam się blatu.
– Zemdlejesz?
Chciałabym. Na zawsze.
Płacz w pokoju na górze wstrząsa mną, jak impuls defibrylatora. Zrywam się, ścigana rykiem:
– Ona znów się drze?!
– Pewnie zgłodniała.
Wkraczam w ciepło, półmrok, zapach niemowlęcia. Sięgam do łóżeczka.
Tulę Kasię, zachłannie chwytającą moją pierś. Zapadam w czułość. Karmię także siebie – słowami, w które chciałabym wierzyć:
– Będzie dobrze.
Ufny, bezzębny uśmiech prześwietla kłamstwo, jak promień słońca – brudną szybę.
– Długo tam jeszcze?! – Wrzask z dołu rozdziera miękką chwilę.
Dygoczę. Przygarniam Kasię i spieszę na schody. Potknięcie skutkuje piekielnym zjazdem na stopie. Balansuję między rwącym bólem a trwogą o istotkę, której dałam życie.
Dokonuję cudu: kładę ją bezpiecznie na dywanie. Obie wybuchamy płaczem.
On klnie, trzaska drzwiami, znika.
Uspokajam Kasię.
Zdeformowana stopa puchnie i rwie, bliska eksplozji. Może złamana? Przykładam lód, łykam dwie pyralginy. Lepiej.
Z płytkiego snu wytrąca mnie jego ciężar i odór whisky.
– Nie dziś – proszę.
Twarda dłoń ląduje na moich ustach, druga zdziera dół mojej piżamy. Zaciskam zęby.
Ostatni raz.
Oczekuję chrapania. Na czworakach wypełzam z sypialni.
Bezszelestnie zamykam drzwi.
Kasia posapuje przez sen, gdy moszczę ją w nosidełku.
Biorę klucz do jego auta, opuszczam dom. Kuśtykam – jak w transie, coraz prędzej. Moje serce szaleje, prawie wolne.
Dopadam mercedesa.
– Dokąd? – dosięga mnie, jak kula w tył głowy

Wszystkie prace konkursowe znajdziecie tutaj.

Serdecznie gratulujemy laureatkom, a także wszystkim tym, którzy wzięli udział w konkursie. Tutaj samo wzięcie udziału jest już zwycięstwem, nawet jeśli na podium mogą stanąć tylko trzy osoby. Kolejny konkurs – jeszcze w czerwcu!

Źródło cytatów: https://blog.pasjapisania.pl/2022/05/22/niedaleko-pada-jablko-konkurs/

7 Replies to “Miłość ci wszystko wybaczy? – WYNIKI KONKURSU!”

  1. Pisarczyk Amator says: Odpowiedz

    No, było tłoczno i na wysokim poziomie. Ponad dwadzieścia prac. Nie zazdroszczę Michałowi wybierania. Spośród laureatów szczególne gratulacje dla Inez, za pozytywną alegorię małżeństwa jako wspinaczki wysokogórskiej.
    Każdy z nas ocenia inaczej. Jedni kochają dosłowność, inni symbolikę. Pewnie każdy z nas miałby inny ranking. I to jest piękne. Jak dla mnie to kałamarnica z kałamarzem wymiata. 😉
    Korzystając z okazji ślę pozdrowienia (i przeprosiny za „czepianie się”) dla pierwszego harcownika przecierającego szlaki – Andy jesteś wielki.

    1. Dla mnie tez kalamarz i kalamarnica to idealna para 🙂 wsrod tych tu przedstawionych. Gloria victoribus et gloria victis!

  2. Gratulacje dla zwycięzców! 🙂

    1. Pisarczyk Amator says: Odpowiedz

      W sumie to chciałem napisać dokładnie to samo, a mi się jakoś takoś rozgadało 😉 Może dlatego, że tym razem były same wyjątkowo mocne prace. Tym bardziej szacun dla zwycięzców.

  3. Gratuluję laureatom zwycięstwa i wszystkim pozostałym chęci oraz odwagi do publikowania swoich tekstów. Prace są świetne i współczuję Michałowi, że musiał wybrać tylko trzy:)
    Życzę Wam dalszych sukcesów, bo skoro tu jesteście, to macie apetyt na więcej:)

    Jestem żywym przykładem, że kursy kreatywnego pisania dają świetną szkołę i podkład pod powieść.
    Wielokrotnie brałam udział w konkursach, pojawiających się na blogu i muszę powiedzieć, że chociaż mam juz na swoim koncie debiutancką powieść ,,Niebieska łódka”, nie potrafię odmówić sobie ćwiczeń w postaci limitu znaków. To świetna zabawa, ale też lekcja, na okiełznanie słów tak, aby tekst miał sens.
    Powodzenia wszystkim!

    Serdeczności:)

  4. Bardzo dziękuję! Prace były świetne, super się je czytało! Tekst Sosny mnie bardzo poruszył! Lubię te konkursy, uczą jak przekazać wszystko w minimalnej formie. Często przegaduję swoje teksty i potem dużo wycinam, a myślę, że czasem „mniej znaczy więcej” 🙂 Pozdrawiam wszystkich uczestników!

  5. Gratuluję!
    Fantastyczne teksty!
    Wielkie brawa! :)))))

Dodaj komentarz