A w cygańskim taborze – kolejny sukces Anny Szrymskiej

Możemy ogłosić kolejny sukces naszej kursantki! Opowiadanie Anny Szrymskiej – „Cygański tabor” – zdobyło wyróżnienie w konkursie i ukazało się na łamach tygodnika „Nowy Napis Co Tydzień”. Ten tekst powstawał podczas jednego z kursów Pasji Pisania.

Anna Szrymska – jedna z absolwentek kursów Pasji Pisania – debiutowała już kilka miesięcy temu. Jej opowiadanie zakwalifikowało się do antologii 24/02/2022 stworzonej z myślą o pomocy Ukrainie (o tej antologii – w której znalazły się teksty kilku naszych kursantów – pisałem tutaj). Ostatnio Ania osiągnęła kolejny pisarski sukces. Jej opowiadanie Tabor cygański zostało wyróżnione w ramach konkursu „Snuj Story” 2022. Ukazało się także w tygodniku „Nowy Napis Co Tydzień”. Nie ma się co dziwić tym wyróżnieniom – Tabor cygański to ciekawa opowieść o przedmiotach, które nas otaczają, budują naszą codzienność.

Anna Szrymska (ur. 1990) – pisze i czyta, w różnych proporcjach. Udziela się w wieluńskiej księgarni jako czytelnik i rozmówca, dlatego ma szeroki dostęp do wybranych pozycji, które pomagają jej w pisaniu. Z wykształcenia radca prawny. Anię poznałem w maju 2020 roku. Uczestniczyła wtedy w prowadzonym przeze mnie Kursie Podstawowym. Później wzięła także udział w Internetowym Kursie Pasja Pisania I, Kursie Inspiracje, a także w Pracy nad Tekstem. To właśnie podczas tego ostatniego kursu szlifowała Tabor cygański. Doceniam wytrwałość Ani, ale też pomysłowość. Jej teksty były tak różne tematycznie i gatunkowo! Każdy prezentował sobą coś nowego, unikalnego! Nic dziwnego, że niejeden z nich doceniono!

A oto początek Taboru cygańskiego:

„Moi teściowie mieli grajdoł. Niczyj inny, ich własny, do którego mieli pełne, niepisane prawa, z absolutnym władztwem nad każdą rzeczą. Nie trzymali go w mieszkaniu ani w piwnicy czy w wynajętym blaszanym garażu stojącym w rzędzie wraz z innymi blaszakami. Nie przechowywali go w domu rodzinnym teściowej ani w mieszkaniach teścia, począwszy od kątów szczecińskich przez warszawskie do wieluńskich. Nie mieli działki rekreacyjnej, ale sądzę, że tam by też go nie magazynowali. Nie składowali rzeczy w każdym innym miejscu, gdzie zostawili ślad ręki i stopy.
Grajdoł trzymali w samochodzie. Nie w busie ani dużym osobowym, nie używali przyczepki ani niczego podobnego. Wszystko wozili ze sobą w golfie – „piątce”, co zawsze w rozmowie podkreślała teściowa.
– Dorota, Andrzej, nowy samochód?
– Golf – odpowiadał teściu.
– Piątka – dodawała teściowa.
Golf „piątka” mieścił w sobie wszystko. Był jak magiczny, nieskończony wór świętego Mikołaja. Można nim pojechać w każdy zakątek świata i na pewno, w każdych okolicznościach, zaoferowałby coś ze swoich zapasów, by uchronić przed śmiercią z głodu, zimna, upału lub własnych nieczystości.
Co roku mamy sezon na młode ziemniaki. Sadzimy je, a gdy dojrzewają do wielkości dużych mandarynek i skórka schodzi z nich płatami, wykopujemy, wsadzamy do skrzynek, a te idą do piwnicy. Tam teściu przekłada ziemniaki do pomarańczowo-czerwonych, siatkowanych worków i zaczyna rajd. Wozi ziemniaki w workach w golfie „piątce” i rozdaje po drodze, albo jak ziemniaki są potrzebne, to schodzi po nie do samochodu i nakłada do miski.


Gdy otwierałam bagażnik golfa „piątki”, niejednokrotnie ziemniaki, upakowane w siatkowany worek, łypały na mnie. Wołały do mnie, jakby wydawało im się, że mogę być ich sojusznikiem: „Wypuść nas, lepiej nam będzie w piwnicy!”. Samochód był analogią piwniczki na wina, a ziemniaki zastępowały wino. Jeżeli wino zasługiwało na to, by mieć swoją piwniczkę z drewnianymi półkami na butelki w chłodnym wnętrzu, którego sklepienie jest z ciętych cegieł o wyglądzie mocno klasycznym, to młode ziemniaki, adekwatnie do pietyzmu, jaki im przysługiwał, leżakowały sezon w siatkowanym worku w bagażniku golfa „piątki”.
Golf „piątka” nie ograniczał się. Mieścił w sobie makulaturę, jedzenie, odzież, obuwie, kawałki drewna, kawałki plastiku, chemię, szufladę, tekstylia różnego rodzaju, figurki, doniczki, koce, torby, torebki, linki, sznurki, parasolki. Wystarczyło zanurkować, pomyśleć życzenie, a rzecz sama wpadała do rąk. Golf „piątka” był jak legenda Nokii, niezniszczalny, przeżywający swoje czasy. Kiedyś po apokalipsie, kiedy zejdą z padołu ziemskiego ludzie, ulotnią się zwierzęta, rośliny staną się kruche i żółte, a nad głową przeleci zagubiony meteoryt, jedynym, który na niego spojrzy, będzie golf „piątka”. Tak to widzę.
Jak teściowie przyjeżdżają, to zawsze pytam, czy z taborem cygańskim. Powiedziałby mi ktoś, że nie, to nie uwierzę. Bywam łatwowierna, ale nie aż tak”.

Cały tekst znajdziecie tutaj.

Aniu, w imieniu całego zespołu Pasji Pisania, składam ci serdeczne gratulacje. To wielki pisarski sukces, na który uczciwie sobie zapracowałaś własną pracą i talentem. Życzę ci kolejnych sukcesów na tej drodze – wiem, że nadejdą!

Źródło tekstu: https://nowynapis.eu/tygodnik/nr-153/artykul/tabor-cyganski
Źródło grafiki: https://www.volkswagen.pl/pl/serwis-i-akcesoria/starsze-modele/starsze-modele-golfa/golf-5.html oraz archiwum Autorki.

One Reply to “A w cygańskim taborze – kolejny sukces Anny Szrymskiej”

  1. Gratulacje Ania! Golf piątka dojechał na miejsce 🙂

Dodaj komentarz