Lektura na weekend – Weź na kolana kota!

Dziś 17 lutego – a więc obchodzimy Światowy Dzień Kota. Kto z tej okazji chciałby sięgnąć po „kocią” lekturę? Mam dla was wyjątkowo nie recenzję, ale kilka ciekawych propozycji. Znacie już te koty?

Dziś 17 lutego, a zatem Światowy Dzień Kota (zapewne właściciele kotów stwierdzą, że właściwie ten dzień obchodzą każdego dnia, bo wiadomo, kto rządzi w domu…). Z tej okazji przygotowałem dla was propozycje kilku lektur, których bohaterami są właśnie te urocze stworzenia. To często bardzo piękne historie, napisane sercem. A może już je znacie?

Gwen Cooper Odyseja kota imieniem Homer: Prawdziwa historia ślepego kota i kobiety, którą nauczył miłości. Narratorka tej książki – Gwen – nie myślała o kolejnym kocie. Miała już dwóch mruczących ulubieńców, przeżywała bolesny rozpad związku, praca również jej nie satysfakcjonowała. A jednak zdecydowała się na adopcję trzeciego kota. Było to zwierzątko szczególne – Homerowi nigdy nie dane było poznać świata wizualnie: groźna infekcja sprawiła, że trzeba mu było usunąć gałki oczne, zanim zdołał ujrzeć świat. Gwen obawiała się czy kociak poradzi sobie w życiu. Tym czasem okazało się, że Homer nie tylko nie zdaje sobie sprawy ze swojej ułomności, ale notorycznie ją „przeskakuje”. Tymczasem dla Gwen Homer stał się kimś szczególnym. Nie tylko nie okazał się życiowym balastem, ale niejako zrewolucjonizował jej życie, każąc szybciej dojrzeć, jak również zmienić spojrzenie na świat. Homera i jego właścicielkę połączyła szczególna więź – i o tym właśnie opowiada ta książka. Homer niemal od razu odnalazł szczęśliwy dom, a świat był dla niego cudownym, fascynującym miejscem, które można codziennie odkrywać na nowo. Dla kota z takim defektem każdy dzień mógł być nowym wyzwaniem – a okazał się nową okazją do cieszenia się życiem, i to jest właśnie jego podróż przez codzienność, jego własna odyseja. Śledzenie jego losów bawi, wzrusza. Nie sposób przejść obok tego uroczego stworzonka obojętnie.

Vicki Myron, Brett Witter: Dewey. Wielki kot w małym mieście Dewey trafił do biblioteki w zimny styczniowy dzień 1988 roku. Został znaleziony w pojemniku na zwrócone po zamknięciu placówki książki. Czy to śliczne rude stworzenie weszło tam samo, aby schronić się przed zimnem? A może ktoś go wrzucił? To nieistotne. Kociak znalazł w bibliotece przytulny dom i wiele dobrych dusz, gotowych się nim zaopiekować. Szczególnie przywiązał się do Vicki Myron – narratorki całej historii. Dewey Czytaj-Więcej-Książek stał się atrakcją całego Spencer. Bo też nie był to zwykły kot – ten garnął się do ludzi, stał się nieformalnym pracownikiem biblioteki – witał przychodzących czytelników, mościł się na coraz to nowych kolanach (potrzebował głaskania), jeździł bibliotecznym wózkiem, towarzyszył najmłodszym przy cotygodniowych zajęciach głośnego czytania, a pracownikom biblioteki – podczas konferencji. Zjednywał sobie mieszkańców, stał się lokalną gwiazdą (pisano o nim w gazetach, przygotowywano audycje radiowe i programy telewizyjne, dla niego przyjeżdżano nawet z bardzo odległych miejsc), był przyjazny, otwarty, pełen ciepła. Być może – jak zauważa Vicki Myron – ten niezwykły kot nie sprawił, że kryzys w Iowa minął, ale na pewno ludziom znosiło się go łatwiej. Vicki Myron jednak nie opisuje wyłącznie poczynań swego ulubieńca, ale również nakreśla tło społeczno-gospodarcze miasta i całego stanu, co przydaje jej opowieści kolorytu, łatwiej pozwala zrozumieć specyfikę opisywanego miejsca. W Dewey. Mały kot w wielkim mieście została opisana ciepła, chwytająca za serce historia. Deweya nie sposób nie pokochać albo przynajmniej nie zaprzyjaźnić się z nim. Kontynuacją tej książki są opowiadania Dziewięć wcieleń kota Deweya.

James Bowen Kot Bob i ja: Jak kocur i człowiek znaleźli szczęście na ulicy To historia jak z filmu familijnego – pełnego ciepła, zrozumienia, nierzadko i humoru. W takim filmie wszystko musi skończyć się dobrze. Tyle że ta historia wydarzyła się naprawdę – i została opisana w książce Kot Bob i ja. Jak kocur i człowiek znaleźli szczęście na ulicy, a później zekranizowana (wystąpił w niej sam kot Bob. Zdjęcie zobaczycie wyżej). W 2007 roku James Bowen starał się wyjść na prostą w życiu. Nie było to łatwe. Mieszkał w socjalnym mieszkaniu, był bezrobotny (dorabiał graniem na ulicy), leczył się z uzależnienia od narkotyków, nie mógł liczyć na wsparcie rodziny (trochę na własne życzenie). Nieoczekiwanie na wycieraczce pobliskiego mieszkania znalazł zabiedzonego rudego kota. Między nimi dwoma bardzo szybko narodziła się silna więź. To, co miało być tylko aktem tymczasowej pomocy, przerodziło się w trwałą przyjaźń. Bowen twierdzi, że Bob odmienił jego życie. To brzmi patetycznie, ale jest niepodważalnym faktem. Rzecz nie w tym, że dzięki swojemu kociemu przyjacielowi zaczął zarabiać więcej (bo ludzi bardziej przyciągał dostojny kot niż muzyka). Chodzi o to, że przyszło mu troszczyć się nie tylko o siebie. Miał dla kogo żyć i dla kogo się zmieniać. Musiał się starać. Przecież dobro kota było najważniejsze. A Bob potrafił się odwdzięczyć – szczerym przywiązaniem, miłością. To mądre stworzenie umiało dotrzeć do swego właściciela. Zmienić jego życie. Uczynić świat lepszym – nie tylko świat Jamesa. Zjednywał sobie zupełnie obce osoby. Miłość do zwierząt jest wielką siłą, potrafi łączyć ludzi. Później ukazały się jeszcze książki: Świat według Boba. Dalsze przygody ulicznego kota i jego człowieka oraz Kot Bob i jego podarunek.

Britt Collins Mój przyjaciel kot: Prawdziwa historia futrzaka, samotnego faceta i ich niezwykłej podróży Michael King jest bezdomnym, ogarniętym depresją alkoholikiem. Pewnej nocy natrafia na zziębniętą, ranną i najwyraźniej zagubioną kotkę. W odruchu współczucia Michael kupuje znajdce karmę i zapewnia ciepłe przytulisko na noc. Nie przypuszcza, że Tabor – bo tak w końcu nazwie kotkę – tak się do niego przywiąże i że on sam odnajdzie nowy cel w życiu, opiekując się nią. Tymczasem Ron Buss wpada w rozpacz po stracie ukochanej kotki Maty Hairi. Nie może się pogodzić ze stratą, na wszelkie sposoby próbuje odnaleźć Matę. Życie traci dla niego sens, czuje się coraz bardziej samotny. Miesiące mijają. Michael uczy się dbać o swoją towarzyszkę, kocha ją, a ona także odpłaca mu miłością. Oczywiście Michaelowi wciąż towarzyszą wątpliwości – bo czy rzeczywiście gdzieś nie czekałby jej lepszy los? Michael zabiera Tabor do Kalifornii, aby wspólnie przeczekali zimę w cieplejszych warunkach. Podczas wizyty u weterynarza okazuje się, że kotka jest zachipowana. Staje się jasne, że Tabor ma właściciela, który za nią bardzo tęskni i potrzebuje jej tak samo jak Michael.

Dean Nicholson Świat Nali. Człowiek, kot i ich podróż dookoła świata Trzydziestoletni Dean Nicholson, robotnik ze Szkocji, wybrał się z przyjacielem w rowerową podróż dookoła świata. Jednak wkrótce się okazało, że ich oczekiwania odnośnie do tej wyprawy znacząco się różnią. Kilka miesięcy później zdecydowali o rozdzieleniu się – każdy ruszył w swoją stronę. Samotna podróż Deana nie trwała długo. Na swej drodze, gdzieś w górach Bośni i Hercegowiny, spotkał małego zabiedzonego kociaka, najpewniej porzuconego. Choć zdawał sobie sprawę, że podróż rowerem w towarzystwie kota może okazać się nieco utrudniona, nie wahał się długo – musiał pomóc temu biednemu stworzeniu. Co się wydarzyło dalej? Więcej o tej książce pisałem w jednej z dawnych „Lektur na weekend”.

Znaleźliście coś dla siebie? Jeśli jesteście szczęśliwymi przyjaciółmi kotów, pogłaszczcie je ode mnie za uszkami! Miłego świętowania!

Źródło grafiki: https://gameplay.pl/news.asp?ID=102074

Dodaj komentarz