Dziś jest jedną z nielubianych autorek trudnych wierszy i przygnębiających opowiadań. Kiedyś została uznana za wielką pisarkę, stała się swoistą celebrytką swoich czasów. Dziś fascynuje, nawet jeśli jej utwory kurzą się w bibliotekach. Zobaczcie Marię Konopnicką przy pracy.
Maria Konopnicka – dziś kojarzona głównie z pomnikami i lekturami – przemierzyła fascynującą pisarską drogę. Aby pisać, postawiła się zbuntować przeciwko narzuconym jej obowiązkom. Zostawiła męża, zabrała dzieci i wyjechała do Warszawy, aby zawalczyć o swoją pisarską przyszłość. A wszystko właściwie zaczęło się nieco wcześniej, w Szczawnicy. Tam Konopnicka wzięła udział w spływie Dunajcem.
W powieści biograficznej Moniki Warneńskiej Drugie życie pani Marii widzimy Konopnicką jak, urzeczona, „chłonie krajobraz nienasyconym wzrokiem”. Jest to przełomowy moment. Zobaczcie, jak Warneńska portretuje wielką poetkę przy pracy.
„Wróciwszy do Szczawnicy, długo nie może zasnąć. Pod powiekami jej suną ustawicznym korowodem obrazy, barwy, światła. Aż wreszcie zerwała się z twardego łóżka, jak gdyby pchnięta przemożną siłą. Blask świecy skąpo rozjaśnił półmrok małej izby góralskiej. Maria zaczęła pisać. Pisała tak, jakby ktoś podszeptywał jej słowa i zdania, jakby dłoń jej prowadziła niewidzialna ręka:
Wąziutkie nasze lodzie, przepięte łańcuchem,
Lekko mkną po Dunajcu sennym jakimś ruchem
I tak modrawa tale przecinają gładko,
Jakby ptastwa wodnego żeglujące stadko
Z lewej i z prawej strony dwie ściany skaliste
Wyciągają się ku nam w cienie długie, mgliste,
A Dunajec drga lekko, w migotliwe skręty
Sunąc, jako wąż w trawie, piersiami wygięty
Wiosło uderza miękko, niby pieszczotliwie,
A człowiek ledwo wierzy, ze na ziemi żywię,
Bo świat tam. z drugiej strony, do skał gdzieś przyparty,
A widok tylko w niebo błękitne otwarty.
Przerwała na chwilę, jak gdyby zatrwożona faktem, że słowa same tak żwawo i gładko toczą się na papier. (…)
Pisała aż do chwili, w której letni świt wczesnym, różowym blaskiem rozjaśnił małe okienka. Słowa płynęły wezbranym nurtem jak wiosenne wody Dunajca. O pełnym blasku dnia autorka przeczytała zrodzone nocą wiersze, pytając samą siebie: „Co dalej?”
Początkowo wystarczała jej sama radość budowania strof, wiązania rymów, tworzenia obrazów. Teraz pragnęłaby ujrzeć napisany wiersz w druku. – Czy zechce go umieścić któreś z pism warszawskich? Coś niecoś zdołała przecież w nich wydrukować. Kiedy odczytuje nowy utwór, wydaje on się jej inny niż poprzednie. Chyba bardziej melodyjny i dźwięczny?
Czyżby przeznaczenie skierowało ją właśnie w góry, na spotkanie z krajobrazem, który zapamięta i pokocha? Przeżyć, jakich doznała, obcując z nim, potrzeba jej, aby nie czuła się bezbronna wobec losu i ludzi, aby uwierzyła w siebie”.
Co sądzicie o tym obrazie? Czy i wam kiedyś trafiła się podobna twórcza noc? Może i na was – podobnie jak na Marię Konopnicką – chęć pisania spłynęła jak grom z jasnego nieba?
Pamiętajcie, że na kursach Pasji Pisania czekamy na wasze teksty. Ocenimy je, podpowiemy wam, jaką pisarską drogą podążać. Zapiszcie się już dziś:
http://www.pasjapisania.pl/harmonogram-kursow.html
Zapraszamy!
Źródło cytatów: Monika Warneńska, Drugie życie pani Marii, Ludowa Spółdzielnia Wydawnicza, Warszawa 1966.
Źródło grafiki: https://www.styl.pl/magazyn/news-dlaczego-wyrzekla-sie-wlasnej-corki,nId,2139828